Jarostocze
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Był to jeden ze znanych Ci chłopów, choć kojarzyłaś go jedynie z widzenia, nigdy Ci się chyba nie przedstawił, a jeśli, to jego imię wyleciało Ci z głowy i obecnie nie byłaś go sobie w stanie przypomnieć.
‐ Do wioski dowlókł się jakiś podróżnik… Mówi, że tylko wędruje po okolicy, ale jak na moje, to coś tu śmierdzi, ma wielki, złoty łańcuch na szyi, tarczę z dwoma borsukami i berłem oraz rycerski miecz… Jak na moje to jakiś rycerz będzie albo inny szlachcic. Ale ja nie o tym: Ranny jest, pewnie go jakiś zwierz albo bandyta poturbował, jeśli nie pomożesz, to się tam wykrwawi jak ostatnia świnia. ‐ powiedział niemalże jednym tchem chłop i po chwili pognał do wioski, bowiem dobrze wiedział, że znasz drogę… I że nie odmówisz. -
-
Kuba1001
Zebrałaś wszystko i galopem (dosłownie) ruszyłaś do wioski, stawiając się na miejscu kilka chwil później. Swojego pacjenta znalazłaś na okryciu ze skór leżącym na ziemi pod chatą sołtysa, wokół zebrał się też spory tłumek gapiów, którzy zrobili Ci miejsce od razu, gdy się pojawiłaś.
Mężczyzna odziany był prosto, jak na podróżnego przystało, ale jego rysy nie pasowały do tych, jakie mieli okoliczni mieszkańcy, był kimś innym, nienależącym do pospólstwa, jednak mogłaś to wywnioskować również po jego ekwipunku leżącym obok: Srebrno‐stalowym mieczu długim w skórzanej pochwie nabijanej miedzią, migdałową tarczą z drewna, obitą w całości z przodu metalem, który pomalowano na czerwono i na to tło naniesiono dwa patrzące na siebie borsuki, a nad nimi ‐ złote berło. Dopełniał tego spory, złoty łańcuch na szyi oraz srebrny sygnet z rubinem na palcu… Poza tym mogłaś dostrzec, że był dość młody, miał może trzydzieści lat lub nawet mniej, miał kilkudniowy zarost porastający gładką wcześniej skórę i kwadratową szczękę, prosty i nieco zadarty nos oraz iście atletyczną budowę. To ostatnie dostrzegłaś, ponieważ wieśniacy ściągnęli z niego odzienie od pasa w górę, aby odsłonić dwie paskudne rany, które obficie krwawiły: Na boku i w okolicach brzucha. -
Radiotelegrafista
‐ To nie wygląda dobrze…‐ Mruknęła sama do siebie, przyklękła i zalała rany winem, by je przemyć (a przy okazji odkazić z bakterii, ale bakterii jeszcze nie wynaleziono).
‐ Przynieście mi bandaż, jakąś czystą tkaninę! ‐ Zawołała do gapiów i przyjrzała się ranom, czy aby nie siedział w nich jakiś bełt albo drzewiec. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-