Zajazd konny "Biały Jeleń."
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Rafael nie mógł ukryć szelmowskiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy na widok ruchu dziewczyny. Uderzenie było aż tak soczyste, że głośny plask był doskonale słyszalny. Ale zapewne znacznie bardziej ucierpiała duma czarnobrodego mężczyzny, o ile ją miał.
Łak miał jednak przeczucie, iż “niedzielny adorator” nie popuści tak łatwo zdobyczy, a otumaniony alkoholem i rozwścieczony ciosem w policzek, zrobi jeszcze krzywdę drobnej Vee. Rexwent bywał w wielu karczmach i dlatego spodziewał się takiego scenariusza. Wolał nie myśleć, co stałoby się z dziewczyną, gdyby była tutaj sama. Niemniej należało zdusić ewentualne zagrożenie w zarodku.
‐ To chyba znaczy “odejdź” ‐ zwrócił się oschłym i nieznoszącym sprzeciwu tonem do napastującego towarzyszkę klienta. W jego głosie było coś z groźnego mruczenia jak u dzikich kotów. W międzyczasie znalazł się tuż przy Vee, by w razie czego ochronić ją przed atakiem. Większość klientów karczmy mogłaby przysiąc, że w oczach Rafaela pojawił się dziki, koci błysk. Łak miał teraz nadzieję, iż niedoszły napastnik odejdzie od dziewczyny i da jej spokój. -
Kuba1001
‐ Nie, dzięki. ‐ odparł Van Helsing, ale nie dodał nic więcej, wbijając wzrok w awanturę nieco dalej.
‐ Spi*alaj, gobliński wypidku! ‐ warknął do jednego z członków wyprawy, Łaka.
Trzech innych facetów, równie wkurzonych i podpitych co on, wstało, sięgając po pałki, krótkie miecze i noże, idąc za przykładem szefa bandy, który dobył już topora jednoręcznego.
Walon i Drizzt odstąpili od drinków, by przyjrzeć się sytuacji i wkroczyć, jeśli będzie trzeba. -
-
-
Rafael_Rexwent
Oto co alkohol robi z ludźmi. Gdyby wrogowi byli trzeźwi, to raczej nie wszczynaliby walki, a spokojnie zajęli się swoimi sprawami. A tak, to sprzątaczka “Białego Jelenia” będzie miała sporo roboty. Bo szanse na pokojowe rozwiązanie sprawy już chyba legło w gruzach. Ale głupota stojących przed Rexwentem ludzi była tak wielka, że aż żal było z nimi walczyć.
‐ Macie ostatnią szansę na opuszczenie tego lokalu ‐ warknął już rozdrażniony Łak, po czym korzystając ze swoich umiejętności ryknął na całe gardło. Nie musiał przemieniać się w zwierzę. Wystarczył sam ryk pełen gniewu, majestatu i potęgi. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby niektórzy klienci karczmy poczuliby coś mokrego w okolicach krocza. Momentalnie też z rąk wysunęły mu się ostre pazury, a twarz przybrała złowrogi wygląd. To już nie był zwykły człowiek. Teraz przed napastnikami stał rozdrażniony Łak, który nawet nie musiał zmieniać formy, by ich zabić. -
-
-
Rafael_Rexwent
Cały żal związany z naiwnością i głupotą napastników natychmiast zniknął zastąpiony przez cichą chęć zemsty. Ta różni się od zwyczajnej zemsty tym, że na zewnątrz wydajesz się być całkowicie nieporuszony, za to w środku już układasz plan odwetu. Same ordynarne słowa były już wyrokiem śmierci, a splunięcie pod nogi Łaka było praktycznie gwoździem do trumny.
Rafael przez cały czas milczał, a gdy jeszcze herszt bandy kończył mówić, Rexwent zamknął oczy. Otworzył swój umysł i użył magii Cienia, by momentalnie znaleźć się za plecami czarnobrodego mężczyzny. Wtedy wystarczy tylko zatopić pazury w jego szyi i jednego chwasta w Elarid mniej. W razie gdyby towarzysze herszta chcieli zaatakować wystarczy się odturlać na bezpieczną pozycję. -
Bilolus1
‐ Pozwól że się tym zajmę .‐ stwierdził ze spokojem w stronę Van Helsinga, wstał po czym uniósł rękę i użył mocnego, oślepiającego błysku światła żeby oślepić napastników jak i łaka, a gdy to zrobił wstał i powoli ruszył do bandytów ‐. Jeśli nie chcecie mieć problemów z przedstawicielem Krzyżowców Argentu lepiej żebyście odstąpili sku*wysyny, a jeśli tego nie zrobicie za herezję rozkaże was pozabijać najbrutalniej jak tylko sobie wymyślę.
-
-
-
-
-
-
-
-