-I to chciałem usłyszeć, chłopcze! Za taki zapał mój prapraprapradziadek mianowałby cię pierwszym oficerem! - powiedział uradowany Bill, po czym pobiegł w stronę, gdzie znajdowała się Biała Perła, jednocześnie wskazując drogę chłopcu.
Steven podbiega do Białej Perły. Ta próbuje się ukłonić, ale nie może.
-Mój Diamencie…
Steven ślini sobie rękę. Blizna na chwilę się zarasta, ale po chwili wraca trochę większa.
Perła pada i zwija się z bólu.
-JA NIE CHCIAŁEM!
Dewey lekko zdziwił się ty pytaniem. Nie spodziewałem się tego:
-Jestem… Bill. Tak, nazywam się Bill - powiedział, nadal pochylając się nad leżącą Perłą.
-Piwnice starej fabryki poza miastem. Nikt się tam nie zapuszcza, a oprócz tego sama konstrukcja jest dość mocna. Nawet ta twoja Diament miałaby problem z zniszczeniem tego miejsca.