Teren Obsydianowej Świątyni
-
Andrzej_Duda
To co Bill zobaczył… Hm, no cóż, trudno w ogóle stwierdzić jest to, czy jest coś złego czy raczej dobrego. Zwlaszcza, że Dewey nie wie nawet za bardzo co to jest. Lub też raczej w tym przypadku… Nie wie KTO to jest i dlaczego spadł z nieba. Albowiem, w dziurze leży nieprzytomny mężczyzna. Taki cudak, że to dziwne nawet dla kogoś takiego jak Bill…
Dosłownie jak zrobiony ze srebra… A na nim leży połamana na kilka kawałków równie srebrna… Deska. Taka jakby… Surfingowa. -
Woj2000
Trzeba przyznać, że Bill już wiele w swoim życiu widział, ale na pewno nie srebrnego gościa z deską surfingową. Co tylko pokazuje, jak Wszechświat, w którym żyje, jest naprawdę, ale to naprawdę… specyficzny, łagodnie mówiąc.
Niemniej jednak, zorientować się w sytuacji trzeba. Dlatego też ostrożnie spróbował wejść do dziury i obadać niedoszłego Ikara z bliska. -
Andrzej_Duda
W tej kwestii pewne jest jedno - Skoro Różowa nie zbyt kojarzy kto może być tym tajemniczym Iron Manem, ale z metalu o większej wartości, to Żółta na pewno będzie go kojarzyć… Ale na. Razie trzeba się w ogóle upewnić, czy on żyje. Trudno powiedzieć, czy jest cały, czy nie… Jego ciało jest takie srebrne, że się zlewa z samym sobą, zwłaszcza w tym pyle. Na razie wiadomo tylko tyle, że jest nieprzytomny.
-
-
-
Woj2000
Wychodzi na to, że pewnie musi być jakimś robotem, cyborgiem czy czymś na kształt Klejnotów, tylko w męskiej wersji. Jednak te konkluzje należy zostawić na potem.
-Dobrze, że jesteś przytomny. - odparł, stsrając się zabrzmieć budująco - Zaraz wezwiemy pogotowie. Chyba, że… nie potrzebujesz?
Bill jest świadom, że to jedno z głupszych pytań, jakie mógł zadać, jednak… to srebrny gość z kosmosu. Skoro jest przytomny po spadku z nieba, to może w ogóle nic mu nie jest? -
Andrzej_Duda
Skoro to jest srebrny gość z kosmosu, to równie dobrze może za chwilę wybuchnąć i zdezintegrować wszystko w promieniu kilku kilometrów. Nie wiadomo czym on w ogóle jest, a tym bardziej jaka jest w ogóle jego fizjologia i anatomia.
Powoli zmrużył oczy, po czym gwałtownie je otworzył. Następnie dość mocno i kurczowo złapał się Billa za jego rękę i zaczął powoli wstawać, a raczej się w tym przypadku opierać o to co ma za plecami.
-Czy to… Ziemia? - spytał się niepewnie. Przynajmniej teraz wiadomo, że to prawdopodobnie mężczyzna. -
-
-
Woj2000
-Beach City. Szmat drogi od Nowego Jorku. - odparł, początkowo nawet zaskoczony, że kosmita zna chociaż jedno ziemskie miasto. Chociaż za chwilę przypomniał sobie, o jakie miasto mu chodziło. Nowy Jork, w którym zawsze coś się dzieje i w którym zawsze jest rozróba, nawet ta robiona przez kosmitów. Więc… znajomość przestsła już tak dziwić.
-Co ci się w ogóle stało, panie…? - zapytał. -
-
Woj2000
Gdyby Bill nadal miał jakiekolwiek wątpliwości co do pochodzenia tego srebrnego, to już niepodobne do niczego imię wyraźne wskazywało, że jego ojczyzna nie jest z tego świata. Oczywiście Dewey nie miał wątpliwości co do jego pochodzenia od początku.
-Wybiłeś duży krater. - skomentował, widząc rozglądanie się srebrnego - To cud, że w ogóle żyjesz. -
-
-
-
Woj2000
Uuuu… chyba jednak ten upadek naprawdę nie był dla niego bez szwanku, patrząc na to wielce dziwaczne zachowanie. W takim razie Bill jest już pewien, że lepiej będzie mu pomóc.
W tym celu zaczął wygramoliwać się z krateru, by potem spróbować podać mu rękę, czy też w tym przypadku złapać za tą podniesioną, i go najzwyczajniej w świecie wyciągnąć. -
-
Woj2000
Zaraz będzie… Czyli wychodzi na to, że chyba próbuje sobie coś przywołać, trochę na podobieństwo tego nordyckiego blondasa z Avengersów, co to kiedyś bronił Nowego Jorku przed inwazją kosmitów. Co prawda nie takich jak Norrin, ale wciąż przybyszów z kosmosu.
Przez kilka sekund się na niego spoglądał, gdy w końcu coś mu przyszło do głowy. Przy nim przecież leżą odłamki jakieś deski…
-Em… - zaczął nieco niepewnie - Nie miałeś przy sobie jakiejś deski surfingowej? -
Andrzej_Duda
Wszystko wskazuje na to, że skojarzenie czynności Norrina z tym co robił tamten… Blondas z Avengersów, którego imienia Bill nie zapamiętał, są dość słuszne. Natychmiast odpowiedział Deweyowi:
-Tak. Dokładnie tak, srebrna… Jak to ludzie mówią, deska surfingowa. Nie chce do mnie przylecieć… Ta planeta zawsze miała dziwną aurę. Nie widziałeś być może tej “deski”? -
// Wysuwam temat na wierzch.