Teren Obsydianowej Świątyni
-
-
-
Woj2000
-Beach City. Szmat drogi od Nowego Jorku. - odparł, początkowo nawet zaskoczony, że kosmita zna chociaż jedno ziemskie miasto. Chociaż za chwilę przypomniał sobie, o jakie miasto mu chodziło. Nowy Jork, w którym zawsze coś się dzieje i w którym zawsze jest rozróba, nawet ta robiona przez kosmitów. Więc… znajomość przestsła już tak dziwić.
-Co ci się w ogóle stało, panie…? - zapytał. -
-
Woj2000
Gdyby Bill nadal miał jakiekolwiek wątpliwości co do pochodzenia tego srebrnego, to już niepodobne do niczego imię wyraźne wskazywało, że jego ojczyzna nie jest z tego świata. Oczywiście Dewey nie miał wątpliwości co do jego pochodzenia od początku.
-Wybiłeś duży krater. - skomentował, widząc rozglądanie się srebrnego - To cud, że w ogóle żyjesz. -
-
-
-
Woj2000
Uuuu… chyba jednak ten upadek naprawdę nie był dla niego bez szwanku, patrząc na to wielce dziwaczne zachowanie. W takim razie Bill jest już pewien, że lepiej będzie mu pomóc.
W tym celu zaczął wygramoliwać się z krateru, by potem spróbować podać mu rękę, czy też w tym przypadku złapać za tą podniesioną, i go najzwyczajniej w świecie wyciągnąć. -
-
Woj2000
Zaraz będzie… Czyli wychodzi na to, że chyba próbuje sobie coś przywołać, trochę na podobieństwo tego nordyckiego blondasa z Avengersów, co to kiedyś bronił Nowego Jorku przed inwazją kosmitów. Co prawda nie takich jak Norrin, ale wciąż przybyszów z kosmosu.
Przez kilka sekund się na niego spoglądał, gdy w końcu coś mu przyszło do głowy. Przy nim przecież leżą odłamki jakieś deski…
-Em… - zaczął nieco niepewnie - Nie miałeś przy sobie jakiejś deski surfingowej? -
Andrzej_Duda
Wszystko wskazuje na to, że skojarzenie czynności Norrina z tym co robił tamten… Blondas z Avengersów, którego imienia Bill nie zapamiętał, są dość słuszne. Natychmiast odpowiedział Deweyowi:
-Tak. Dokładnie tak, srebrna… Jak to ludzie mówią, deska surfingowa. Nie chce do mnie przylecieć… Ta planeta zawsze miała dziwną aurę. Nie widziałeś być może tej “deski”? -
// Wysuwam temat na wierzch.
-
A więc przynajmniej jedna rzecz z tego dziwacznego została wyjaśniona - geneza tych dziwacznych, srebrnych odłamków na dole krateru.
-Nie chciałbym cię zbytnio martwić, jednak… - odparł niepewnie, jednocześnie nieśmiałym ruchem wskazując na resztki jego ,deski" leżące w kraterze - One są tam. -
Z tym, że teraz pojawia się kolejno poważne zagadnienie. Skoro przyleciał tutaj najprawdopodobniej na tej desce, to jak stąd odleci bez niej?
Norrin spojrzał się tam gdzie wskazał Bill, po czym na jego twarzy pojawił się jeden z największych wyrazów przerażenia jakie widział w swoim życiu.
-Na Galaktusa! Ale… Nie… - zaczął bredzić pod nosem, padając na kolana i starając się zebrać w dłonie resztki swojej deski. -
O cholera…
Jakkolwiek Bill może nie znać się na innych kosmitach niż Klejnoty, to tu i teraz jest pewien, że ta deska była dla niego naprawdę ważna. Pytanie tylko: dlaczego aż tak? No i kim jest ów Galaktus, którego wzywał w swoich błaganiach?
Poszukując odpowiedzi, spojrzal się pytająco na stojącą przy kraterze Różową, wskazując jednocześnie na Norrina. -
W tym przypadku… Galaktus to równie dobrze może być imię Boga, którego wyznaje ten kosmita. Wszystko jest możliwe, w końcu Bill nie wie o nim prawie nic.
Kiedy Bill spojrzał się na Różową, to zobaczył na podstawie jej wyrazu twarzy, że jest ona tak samo zorientowana w sytuacji jak on. Swoją drogą, ona i Steven mają naprawdę podobną mimike twarzy… -
Można więc powiedzieć, że dosłownie *ma to po mamie… *
Nie uzyskując odpowiedzi na zadane nieme pytanie, sam postanowił działać. W tym celu ponownie odwrócił się do kosmity i powiedział:
-Norrinie… Ja tu z deską nie pomogę, ale sam znam kilku kosmitów, którzy mogą ci pomóc… -
Norrin od razu, z odrobiną pasywnej agresywności odpowiedział:
-Kilku kosmitów… Kosmitów są setki tysięcy miliardów miliardów… Kim są twoi kosmici, że według Ciebie potrafią naprawić sztukę kosmicznej mocy jaką jest… Była… Moja deska! -
Cóż… sam Bill nie dziwi się jego reakcji, tym bardziej, jeśli ta deska jest faktycznie taka cenna i ciężka do odtworzenia. Jednak sam będzie kontynuować ten wątek, dlatego też odpowiedział mu bardziej dosadnie i twardo:
-Słyszałeś kiedykolwiek o Klejnotach, Norrinie? To wiedz, że znam się dobrze z dwiema spośród ich przywódczyń - Diamentów. Choćby one mogą pomóc swoimi wpływami, by odtworzyć twoją deskę. Poza tym, znam jeszcze takich, co na kosmicznej technologii znają się jak nikt, w tym kogoś na kształt inżyniera.