Droga stanu Delmarva do Jersey
-
Radiotelegrafista
— Ciekawe, ciekawe masz pomysły…— Odpowiedział Matthew, bardziej zaniepokojony monologiem nowo poznanego, niż zainteresowany. Chemia, psychologia, majsterkowanie to wszystko piękne rzeczy, ale po co ktokolwiek miałby zakłócać komunikację między ludźmi?
— Ale jeżeli pozwolisz, to chciałbym zapytać czemu tak właściwie chciałbyś coś zakłócać, szczególnie jeśli to tylko rozmowy tirowców? — -
Andrzej_Duda
Tym bardziej, po co ktoś miałby zakłócać komunikację między przypadkowymi ludźmi, stojąc na poboczu i wymachując zakłócaczem? To wszystko wydaje się naprawdę mocno podejrzane.
Ten natomiast odpowiedział nad wyraz spokojnie:
-Och, myślałem, że to dość oczywiste, ale mogę wytłumaczyć. To po prostu był test skuteczności. Nic poza tym. Nie, żebym uczepił się szczególnie kierowców tirów. -
-
-
Radiotelegrafista
Zaskoczyła go nagła zmiana tonu jego rozmówcy, który dotąd był spokojny. Może to był dla niego drażliwy temat? No nic, na ten czas raczej warto przestać naciskać.
– No dobrze, nie będę się dopytywał, ale wiedz, że głód mojej ciekawości będzie niezaspokojony. – Uśmiechnął się lekko, chcąc nieco rozluźnić sytuację. -
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
– No więc…-- Zaczynając swoją opowieść, Matthew znów wjechał na drogę: – Bez tirowców połowa Stanów Zjednoczonych nie funkcjonowałaby. Zaopatrzenie sklepów, woda, paliwa, wszystko to rozwożą głównie ciężarówki. Nie jest to złe, ale w tym wszystkim zapominamy, że za kierownicą osiemnastokołowca siedzi człowiek, myślący, czujący, mający potrzeby. Wiesz jak bardzo napięty grafik mają kierowcy? –
-
-
Radiotelegrafista
– Chodzi o to – Matthew kontynuował wyjaśnianie: – Że w tym całym pośpiechu, gdzie ledwo można znaleźć czas na jedzenie i sen, trudno jest troszczyć się o szukanie świątyni, które nierzadko są dziesiątki kilometrów od trasy. Dla tego Głosiciele Jezusa w Drodze wychodzą im na przeciw. My przyjeżdżamy do nich z kościołem i sakramentami, a Ci nie muszą wyłamywać się zleceniodawcom. To jest myśl Zakonu: Dostarczać Eucharystie tym, którzy sami nie są w stanie sami jej zdobyć. – Wyjaśnił żywo i z entuzjazmem mówiąc o swym zgromadzeniu.
-
-
-
Andrzej_Duda
Nie było to czego oczekiwał lub bardziej w tym przypadku spodziewał się Matthew, albowiem Beck wyciągnął nie książkę, nie komórkę, tylko coś w rodzaju małego mechanizmu. Oparł się przed sobą o deskę rozdzielczą, po czym wyciągnął z kieszeni rękawiczkę i zaczął przymierzać jedno do drugiego, dając jednocześnie Matthew znak, że może jechać.
-
// Podnoszę temat do góry
-
A więc nasz ksiądz wyruszył w dalszą drogę. Urządzenie jednak na tyle przykuło jego uwagę, że spytał:
– Co to? – Wskazał na mechanizm. -
-Och… To taki mój mały… Projekt, można by rzec. Żebyś zrozumiał, to powiem, że jest to coś w rodzaju protoplasty wbudowanego w rękawicę miotacza… Dajmy na to, gazu pieprzowego. Pracuje nad całymi tonami takich rzeczy, odkąd mnie wyrzucono ze stanowiska organizatora efektów specjalnych… Długa historia, jeszcze zanim poszedłem do seminarium. - odpowiedział spokojnie, nie odrywając wzroku od mechanizmów.
-
— Mamy dużo czasu, przyjacielu. — Odpowiedział pogodnie Matthew: — Jeżeli masz ochotę, to chętnie posłucham jej. —