Może. W każdym razie, Dewey siada sobie na posadzce statku i oczekuje, aż jego ciało samoistnie się wybudzi. W końcu co tu jeszcze ma do roboty, poza patrzeniem na słodycz w postaci Diamentów?
Po pewnym namyśle, Bill zwrócił się do niej i spoglądał na nią, wciąż siedziąc. I pomyśleć, że to od niej zaczęły się jego próby znalezienia sobie jakiejś nieorganicznej kosmitki…
-* Że też w młodości nie byłem taki aktywny. Dopiero na starość tak się odpaliłem * - pomyślał z mieszaniną przekąsu i autoszyderstwa, myśląc o swojej kochliwości - * Ach, gdyby chociaż jedna z tych prób doszła do całkowitego skutku… *