Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
No, powiedzmy.
No to dalej ją tuli. -…nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
-A ja bez Ciebie, Mój Jadeicie…
Eh, gdyby nie pancerz to by dał jej całusa w policzek… Cholerny pancerz.
Aż szkoda, że nie da się go zniszczyć tak jak w tym śnie…
Wtedy to byłby święty spokój i mógłby normalnie funkcjonować.
Ewentualnie umarłby bo nie wiadomo jakie by to miało skutki.
No…uwolniłoby go z tej puszki ale nie roztrzaskało. Co najwyżej poofnęłoby go.
Chodzi o to, że nie wiadomo jakie skutki miałoby teraz ściągnięcie tego pancerza z ciała Jadeitu.
On nawet nie wie jak się z niego wyrwać.
Ale nie wiadomo jakie skutki by były, gdyby jakoś się wyrwał.
Eh…co racja to racja
No właśnie.
Eh…no to nic tylko tuli Perłę.
A więc, przytulają się do siebie.
Lekko ją “stuknął” głośniko-głową w policzek w geście buziaka.
-Umm… Co to było, Mój Jadeicie?
-Buziak w policzek.
Perła się zarumieniła. -Em… W porządku, Mój Jadeicie.
-Dobrze. -odparł jej, mile.