Dallas
-
Przynajmniej będzie to jakieś uzupełnienie dla najemników. Wyszedł na chwilę zobaczyć, jak wygląda sytuacja w sąsiednim domu, bo mógłby go przeszukać.
-
– Mam nadzieję, że na następnych będę mieć tyle szczęścia, co na tej.
-
Antek:
Zostawienie Matta samego było dość dobrym planem, to zahartowany najemnik, poradzi sobie sam z hordą żywych trupów czy jakichś ludzkich szumowin, podczas gdy Ty będziesz przeszukiwać ruderę, jaką był dom, który wybrałeś.
Zohan:
- Oby, bo gwarantuję, że teraz wszyscy będziemy mieli co robić. -
Nawet jeśli chciałby przeszukać sąsiedni dom, to dostał wyraźny rozkaz, żeby pilnować pickupa z Mattem. Zawrócił do towarzysza i obserwował, czy coś nie idzie w ich kierunku.
-
– Co przez to rozumiesz? – zapytał, obawiając się jakieś wojny z innymi ludźmi.
-
Antek:
//Nie jesteś dobry w sarkazm, wiesz?//
Zohan:
Zanim odpowiedział, zerknął na dowódcę oddziału, z którym byłeś na wypadzie, a gdy ten skinął głową, odparł:
- Niedawno przez radio Z-Com ogłosił, że zrzuci w okolicy pomoc dla wciąż żyjących ludzi. Nie mówili co, ale spodziewamy się leków, broni, jedzenia, amunicji i tym podobnych przyjemności. Ale że ogłosił to w radiu, to na pewno nie tylko my o tym usłyszeliśmy i każdy będzie chciał zgarnąć jak najwięcej dla siebie. -
// Wiem i pewnie domyślam się, że będę musiał edytować posta. //
-
– Na pewno to był Z-Com? Tyle rzeczy już widziałem i słyszałem, więc nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś się pod nich podszywał.
-
Antek:
//Szybko się uczysz.//
Zohan:
- Nadawali na swojej częstotliwości, ale to dla nas nie pierwszyzna, organizowaliśmy już kilka takich akcji, więc zadbamy o obstawę. I Twoja w tym głowa, bo będziesz jednym z naszym trepów. -
– Kiedy to się zacznie?
-
- Za dwa dni, maszyny zwiadowcze poślą szybciej, tak jak zawsze.
-
// Uwierz mi, że uczę się wolno. Poprawiłem akcję. A przynajmniej tak mi się wydaje. //
-
Zombie kręciły się po okolicy, ale było ich kilka i nie próbowały Was zaatakować, więc Wy też niezbyt musicie się nimi przejmować.
-
//On wyrusza za dwa dni czy wcześniej?//
– Więc pozostaje mi się tylko przygotować. Mój przyjaciel jedzie razem ze mną czy zostaje?
-
Wyciągnął jednego papierosa z paczki.
- Masz może zapalniczkę? - zapytał Matta. -
Zohan:
//Za dwa dni, to Z-Com roześle maszyny zwiadowcze szybciej, żeby wiedzieć gdzie i komu zrzucać paczki z nieba.//
- Podobno zawsze trzymacie się razem, pilnujecie się nawzajem i dobrze działacie jako zespół, więc nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby posłać tam Was obu.
Antek:
- Tak, jeśli Ty masz jakiegoś zbędnego szluga. - odparł z lekkim uśmiechem. -
- Ano mam jednego. - również odparł z lekkim uśmiechem i podał Mattowi paczkę papierosów.
-
– Tak też jest. Zanim pójdę, to na miejsce do spania muszę sobie zasłużyć czy już mam przydzielone?
-
Zohan:
- Kwatermistrz pokaże Ci, gdzie są baraki, tam już musisz na własną rękę dostać wolne łóżko. Mamy tu zasady, ale zatrudniamy twardych ludzi z okolicy, będziesz musiał im pokazać, że nie dasz się tłamsić, albo Cię zeżrą i wysrają.
Antek:
Pokiwał głową i wziął jednego. Zapalił najpierw Twoją fajkę, a później swoją.
- Cholerna apokalipsa. Przed nią potrafiłem wypalić dwie albo trzy paczki dziennie, a teraz jak zajaram jednego szluga w miesiąc to czuję się świetnie… Zapłata z poprzedniego zlecenia niby opiewała też na porządne fajki, ale mi już nic nie zostało. -
- To teraz pomyśl, jakby się czuł alkoholik, gdyby udało mu się znaleźć po dłuższym czasie “abstynencji” skrzynię alkoholu. Czułby się jak w jebanym raju.