Kijów
-
Zaśmiał się pod swoją maską i również zaczął przeszukiwać ciała adwersarzy żołnierzy ukraińskich.
-
Trafiliście na prawdziwą żyłę złota, inna kwestia, czy tamci pozwolą Wam ot tak odejść z całym tym zdobytym sprzętem. Dlaczego? Kimkolwiek byli ci żołnierze, wyposażono ich naprawdę dobrze, głównie w karabinki z rodziny AK, pistolety, spory zapas amunicji, kilku miało też granaty odłamkowe i dymne, a jeden dysponował nawet granatnikiem RPG-7 i dwoma pociskami do niego.
-
- Co tam zamierzasz wziąć, stary dziadzie? - spytał swojego towarzysza.
-
– Broń. – odpowiedział ogólnikowo i włożył do plecaka kilka granatów oraz przywłaszczył sobie AKacza z dwoma magazynkami. – Ruszaj dupę i spierdalamy jak najszybciej.
-
Wziął karabinek AK i dwa magazynki do niego, trzy granaty odłamkowe i trzy granaty dymne.
- Chuj z RPG, spierdalajmy stąd. - odparł. -
Żołnierze czujnie Was obserwowali, ale chyba nie uznali, że zabraliście za dużo, więc nie reagowali na ten szaber, choć lepiej nie ryzykować i nie kusić losu oraz nadwyrężać ich cierpliwości.
-
Ruszył dalej szukać zapasów z dala od tych Ukraińców, a przy okazji upewnił się ile jeszcze mniej więcej zostało do zmierzchu
-
Ruszył za towarzyszem.
- Kurwa, jesteśmy dość dobrze przygotowani na Czarnobyl. - odparł. -
Niewiele, może kilka godzin. Żadne zapasy nie leżały też luzem na ulicy, dobrze byłoby skoncentrować się na przeszukaniu jakiegoś konkretnego obszaru lub coś w tym guście.
-
Jakiś niezniszczony budynek najlepiej się nada. Ruszył w tym kierunku, w którym zmierzali wcześniej, ale napatoczyli się na Ukraińców.
– Wiesz jak z tego strzelać? – zagadał. -
- Coś kojarzę. A co?
-
– Mam nadzieję. Nie chcę, żebyś wypaprał cały magazynek, a nikogo nie trafisz.
-
- Będziesz miał karabin na zapas, i tak mnie bardziej interesują te granaty, co znaleźliśmy.
-
//Dajcie znać, jak skończycie rozmowę, żebym mógł odpisać.//
-
– Żeby Ci jakiś w łapie nie wybuchł.
-
- Ta, granat dymny na pewno wybuchnie mi w dłoni. Ruszamy tam, gdzie mieliśmy iść wcześniej?
-
//Kubeł, już chyba możesz.//
– Odłamkowy może. I tak, tam gdzie wcześniej.
-
// Potwierdzam. //
-
Przedzierając się przez kolejne gruzowiska, wraki pojazdów i mniejsze grupki Zombie, które nie były dla Was większym kłopotem, zdołaliście dostać się do centrum miasta, gdzie w oczy rzucało się przede wszystkim centrum handlowe, ale pewnie o tym samym myśleli ludzie, którzy na początku apokalipsy rzucili się na szaber. Nim zastanowiliście się, gdzie powinniście udać się dalej, dostrzegliście niedaleko trzech ludzi, postawnych, mówiąc coś po rosyjsku, ale z silnymi akcentami, głównie gruzińskimi. Uzbrojeni byli w karabiny Kałasznikowa, ale nie byli tymi samymi żołnierzami bądź najemnikami, których spotkaliście wcześniej, wszyscy byli odziani jedynie w proste dresy, podkoszulki, bluzy dresowe i adidasy.
-
- I jak myślisz, te gopniki to wrogowie, czy przyjaciele? - zapytał swojego towarzysza.