Canterlot High School [Ziemia, Waszyngton]
-
MrocznyK
Nie tyle osiłkiem, co całkiem inteligentnym mięśniakiem ;3;
- normalnie, większość mieszkańców kraju, którym powinnam władać to kucyki, tak jak i ja~
W tym momencie, Lady wskazała końcem włócznią wysokość statystycznego kucyka. - Kucyki Ziemskie, Pegazy, Jednorożce, Kryształowe Kucyki, Gryfy, Hipogryfy, Kiriny, Bryzusie, Podmieńce, Alikorny… z rozumnych pojawiają się też takie rasy z waszego świata, jak Koń Arabski, Zebra, Osioł, Bawół… reszta natomiast “zwykłych” wierząt jest tak samo rozumna, jak i w waszym świcie i dodatkowo kilka innych gatunków, których tutaj albo nie widziałam jeszcze, albo po prostu nie macie. Z resztą, długo by wymieniać, słodziaku. Preferowałbyś dokładny opis, czy same wizualizacje~?
- normalnie, większość mieszkańców kraju, którym powinnam władać to kucyki, tak jak i ja~
-
Andrzej_Duda
No po prostu taki gość, że się mu nie da odmówić!
Ale przecież wiadomo, że i tak jest niegodny Lady, bo przecież tylko ona sama jest godna jej samej!
Thor spojrzał się na nią jakby rozmawiał z największą wariatką w tym wszechświecie.
-… Czy ja rozmawiam z antropomorficznym kucykiem… Który w swoim wymiarze jest zwykłym kucykiem… Ale jak… Na brodę Odyna, nie spotkałem się od dawna z czymś takim. Nie jestem pewien, czy chce wiedzieć cokolwiek jeszcze o twojej rasie, dobrze? Bez urazy, ale dość mi dziwactw na dzisiaj. - odpowiedział mocno zdezorientowany całą sytuacją. -
// Wysuwam temat na wierzch.
-
Jej Ciemność zachichotała krótko, a następnie posługując się swoją włócznią, która chwilowo rozbłysła jasnokobaltową poświatą sprawiła, że księżyc odbijał swój blask w ten sposób, iż zdawał się znajdować za plecami Koszmarnej Panj, lrzy czym lekko oślepiał Syna Odyna.
- Mój Drogi, nie tyle rozmawiasz z antropomorficznyn kuzykiem, a magiczną hybrydą o boskich korzeniach, zrodzoną po to, by władać żelazną ręką i kamiennym sercem. Za pełnienie tego przeznaczenia Nasza siostra i jej wścibska uczennuca zesłała mnie na ten podrzędny wszechświat. I nie porównuj Nas do jakiś bejczek, bo w Naszym wymiarze to Ty jesteś opowiadaniem dla znudzonych źrebiąt~
Księżna przeszła kilka kroków w tę i spowrotem po korytarzu liceum, dumnie podnosząc głowę i patrząc się naelektryzowanemu mięśniakowi prosto w oczy. -
Thor w reakcji na oślepiający blask włóczni swojej rozmówczyni, lekko przymrużył oczy. Mimo tego, nie ruszył się ze swojego miejsca, jedynie śledząc wzrokiem Nightmare Moon. Po chwili odpowiedział twardo, szybkim ruchem umieszczając swoją parasolkę na ramieniu:
-Może i w swoim wszechświecie jesteś tym za kogo się podajesz, ale niechże sczeznę, jeżeli masz nade mną autorytet tutaj. I uważaj do kogo odzywasz się w ten sposób, kobieto. Nie chcesz poznać gniewu Syna Odyna, króla Asgardu. Nabierz szacunku lub spór ten rozwiążemy krwią. - po czym nieludzko szybko, prawie że niezauważalnie dla ludzkiego oka, ale widzialnie dla Luny, podszedł do rozmówczyni i zablokował jej drogę, stojąc w odległości jakieś pół metra od niej. -
Królowa Ciemności przewróciła oczami, dając wyraz swojej dezaprobaty co do żądań Asgardczyka.
- jeśli rozwiążesz ten spór krwią, to nie będziesz miął nikogo z wiedzą o Equestraińskiej Magii po swojej stronie i nie będziesz mógł nic z robić w przypadku, kiedy energie tych dwóch wymiarów zaczną sie przenikać, cukierasku~ Na Twoim miejscu bym się zastanowiła przed podniesieniem na mnie ręki. To, czy pokonałabym Cię w walce ejst kwestią sporną, ale na pewno przewyższam Ciebie innych Twoich braci w wiedzy o Equestriańskiej Energii, jestem Wam po prostu potrzebna.
Lady zamieniła się w kobaltowy obłok i przeniknęła przez Thora, po czym jej postać zmaterializowała się na drugim końcu korytarza. Nightmare Moon swoją włócznią wskazywała na jedną z sal, której drzwi oświetlały blade promienie światła, odbite od księżyca. -
Thor westchnął, po czym mocniej zacisnął dłoń na swojej parasolce, jednocześnie bacznie obserwując Nightmare Moon. Kiedy zmaterializowała się, od niechcenia zarzucił parasolkę na ramię i do podszedł do swojej rozmówczyni, po czym spojrzał się na wskazane przez nią drzwi i powiedział wyraźnie już zirytowany tą całą opornością:
-Niech Ci będzie, czarodziejko. Będę grać na twoich zasadach tak długo jak będzie to konieczne. Ale jeśli spróbujesz mnie wysiudać, gorzko tego pożałujesz, choćbym i ja miał poczuć konsekwencję mojego czynu. A teraz, co jest za tymi drzwiami? - po czym podrapał się po brodzie wolną ręką, zrzucając parasol z ramienia, aby go postawić przed sobą i za pomocą obu rąk się na nim oprzeć jak o laskę do chodzenia. -
Niebieskooka wydała z ust lekkie i ciche syknięcie, które rozbrzmiało echem po korytarzu i dosłownie spenetrowało uszy Syna Odyna.
- cel mojego stąpania po tej nędznej kupie cegieł i kamienia, marmoladko. A teraz czuj się zaszczycony faktem, że wybrałam Cię do tego, ażebyś otworzył te drzwi, bym nie musiała się niepotrzebnie fatygować - Odparła z wyraźnym przekąsem. Zaś jej kobaltowe oczy lustrowały Thora wzrokiem, jakby chciała mu w ten sposób zasygnalizować, że jeszcze jedno nazwanie jej “czarodziejką” może się skończyć na tym, że kucyki ziemskie będą znajdywać jego szczątki podczas uprawy roli najodleglejszych zakątkach Equestriańskich Ziem. -
Thor jedynie mruknął z wyraźnym niezadowoleniem, po czym chcąc uniknąć dalszego konfliktu, chwycił klamkę i szarpnął za nią agresywnie, przez co nie tylko otworzył drzwi, ale także wbił je solidnie w ścianę obok, wywołując pęknięcia dookoła nich. Nie wspominając o tym, że klamka została w jego dłoniach.
-Panie przodem. - warknął przez zęby, opierając się o swoją parasolkę i wyraźnie jej pokazując intensywnym spojrzeniem, że jeśli jeszcze raz nazwie go “marmoladką”, to jedyną marmoladką będą jej resztki dryfujące w atmosferze tej planety. -
- muszę przyznać, masz naprawdę niezły chwyt i siłę fizyczną, Paniczu Thorze. - Lady zaśmiała się, jednak jej śmiech wydawał się być zagubiony pomiędzy radosnym, ironicznym i z lekka psychicznym w nacechowaniu.
Pewna siebie podeszła do miejsca, skąd wyczuwała energię Korony, której zdobycie planowała już kilka ładnych latek. Już niedługo i nadejdzie czas zemsty, pełni władzy i chwały, skąpanej w blasku księżyca. Teraz pozostaje tylko znaleźć Element, wysłany tutaj w bliżej nie określony sposób i użyć go do własnych celów, lub współpracując z innymi. Echh, do czego to doszło, samowyatarczalna i niezależna Księżniczka Luna, a raczej Księżniczka Nightmare jest w poniekąd zależna od napakowanego blondyna z brodą? -
Cóż… Nie da się zaprzeczyć. Upadła nadzwyczaj nisko, że musi się użerać z problemami takiego sortu. Ale cóż… Można to powiedzieć tak - obniżyło się do takiego poziomu, żeby być na równi z tym podrzędnym światem, hah. Jakoś się ścierpi tego samozwańczego Króla. A w razie potrzeby, kiedy straci swoją użyteczność, wyeliminuje. Nic prostszego być nie może.
Jedyne czym w tym przypadku odpowiedział Thor to zdegustowane spojrzenie i zaniepokojony śmiechem Nightmare Moon wyraz twarzy.
Sala do której weszła, wygląda mniej więcej jakby ktoś próbował zorganizować bal dla wieśniaków w dużej sali, ale w międzyczasie trzy razy zemdlał i dostał wstrząśnienia mózgu od upadku. Fu, na suficie są rozwieszone niebieskie pasma bibuły i balony trochę jaśniejszej barwy, a papierowy gwiazdy przyczepione szpilkami do czarnych zasłon-szmat zawieszonych na szczebelkach nie są nawet równe. A napisu na szyldzie nie można rozczytać, bo nie zna tego języka. I raczej nie zamierza poznać.
Uh, przez ten syf aż przez chwilę straciła wyczucie magicznej energii.
Jak na razie w okolicach nie widać niczego, co by mogło być owym źródłem energii magicznej. Nic tu nie wygląda jakoś specjalnie. Choć, wyraźnie czuć, że jest tutaj ten przedmiot, który przejął moc. Nie pozostaje nic innego, jak go poszukać. -
Ugh… Bajzel. Całkowity bajzel. Burdel na kółkach, delikatnie mówiąc. Jeśli to mają być ozdoby na jakiś bal, to szyła je pewnie osoba z wydłubanymi gałkami ocznymi i uciętymi palcami (jakkolwiek te śmieszne pałeczki przy ludzkich wersjach przednich kopyt się nazywały) , kiedy była parzona rozgrzanym do czerwoności żelazem po żebrach. Już nawet ta lambadziara Molestia miała znośne w wyglądzie dekoracje na tych swoich balach z plebsem. Tutaj pozostaje tylko nasrać na środku i dzieło będzie kompletne.
No ale cóż, w takim bałaganie na pewno nie skupi myśli, ani nic innego, więc Lady zamachnęła się swoją włócznią, ktira rozbłysła delikatną, srebrzystą poświatą i sprawiła, że wszystkie te szmaty, wstęgi i dywany uniosły się delikatnie ze swoich miejsc, by w locie posegregować się kategoriami i kolorami, a następnie niesamowicie równo złożyć się w estetyczne kupki i ułożyć w równe stosiki, u nóg napakowanego blondyna o skandynawskiej urodzie. -
No! I teraz od razu lepiej tysiąckrotnie. Wszystko wygląda lepiej nawet teraz, kiedy nic nie jest rozwieszone, ale za to ładnie posegregowane. Taki widok oko cieszy i od razu łatwiej się skupić na zadaniu, kiedy nie ma takich niesamowicie obrzydliwych rozproszeń.
Thor “Gromowładny” westchnął, po czym spojrzał się na te wszystkie kupki.
-Czy to naprawdę było aż takie konieczne? - spytał się zrezygnowany.
Tymczasem… Kiedy Lady nie ma już żadnych rozproszeń, może wykryć, że przedmiot, który przesiąkł mocą z jej świata, znajduje się pod tymi panelami, które tak bardzo jak również są paskudne, to przynajmniej tak bardzo nie rozpraszają. -
- oprócz tego, że nie posiadało to jakichkolwiek walorów esteycznych, to rozpraszało moją wspaniałą osobę w lokalizowaniu Equestriańskiej Energii. To było bardziej, niż konieczne, Mój Drogi.
Następnie Nightmare zamachnęła się włócznią po raz kolejny, ale tym razem delikatnie uderzyła w parkiet, który domyślnie powinienem zacząć się zrywać i układać na drugim końcu sali w równe stosty.
Gdyby nie obecność Thora, Lady zaprowadziłaby tu własny porządek, który by ją jednak kosztował jeszcze trochę energii. Jednak czego się nie robi dla poprawienia warunków bytowych i komfortu w tym nędznym wymiarze. -
-… Jak też uważasz. Ale na Brodę Odyna, jeśli przeklęte ozdoby śmiertelników tak potrafiły Cię rozproszyć, to co by się stało, gdyby do czegoś takiego doszło w sytuacji niebezpieczniej? - dopytał się, mając już wyraźnie dość tego wszystkiego.
Hm… Po chwili, podłoga była cała zdjęta… A Lady jest już pewna, jaki przedmiot skupił w sobie tyle magii z jej wymiaru. Jest to… Rura kanalizacyjna biegnącą tutaj. -
Mówi się, że można polecieć z deszczu pod rynnę, ale tutaj do gry ewidentnie doszła jeszcze kanalizacja. Tao będzie długa noc z Thirem i niestety nie w takim znaczeniu tegi sformułowania, w jakim Lady by tego chciała.
- chodziło mi o to, że oślepione źrebię bez jednego kopyta zrobiłoby te osoby lepiej i na nie nawet patrzeć się nie dało.
Już nie wchodząc w głębsze dyskusje, Lady podeszła do odsłoniętych tut i spróbowała zlokalizować, gddie też mogła zatrzymać się Korona, czy czymkolwiek ona się stała. Byle by była w miarę bezpiecznym i dostępnym miejscu.
- Pomógłbyś, prawda? Królowej nie uśmiecha się brudzić swoich szat w jakiś pomyjach i ogólnie tepo typu rzeczach.
Uśmiechnęła się z lekka złośliwie -
Choć, znaczenie długiej nocy z Thorem, które by najbardziej odpowiadało Lady można interpretować dwojako. W zakresie od tortur do “niepobożnych” czynności.
-Najpierw znajdź, gdzie to jest. Zabrzmię, jakbyśmy byli starym małżeństwem, ale wpędzisz mnie do grobu, kobieto. - odburczał Thor, mając Lady już dosyć, co podkreśla nie pierwszy raz.
Natomiast sama Nightmare Moon wyczuła pewien nietypowy szczegół. Źródło mocy, którą wyczuła nie jest w rurze. Ono JEST kawałkiem rury. Wszystko wskazuje na to, że kiedy Korona przenosiła się do tego wymiaru, to albo przyjęła formę rury albo połączyła się z nią w jedność. -
- oj tam do grobu od razu, czyż Bogowie nie są nieśmiertelni? - uśmiechnęła się złośliwie i z wyższością przyglądała się Thorowi, rozkładającemu parkiet i rury. Jakże męsko i wdzięcznie wyglądał, w czasie robienia brudnej roboty za Lady. Aż serce Lady, zimne jak stepy Kryształowego Królestwa, wypełniło się na krótką chwilę mieszanką zadowolenia i ulotnej radości. Od odnalezienia zguby i pokonania wyrodnej siostry dzielą ją już tylko godziny, a może i tylko minuty. I prawdopodobnie ma bożka piorunów po swojej stronie. Czyż karma mogła się Lady lepiej odpłacić?
-
Zdecydowanie lepiej się karma nie mogła odpłacić. Ten świat jednak jest dużo lepszy, niż by się wydawało. Aż pozostaje mieć nadzieję, że owy wymiar jest bogaty w jeszcze więcej użytecznych głupków. Bo jeśli tak, to Lady nawet nie będzie musiała sobie odbijać królestwa od siostry, bo będzie mogła sobie zawładnąć nad tą rzeczywistością.
-Przykażę Ci lepsze pytanie. Po cóżże naprawdę jest twojej osobie ów artefakt? - spytał się Thor, wychodząc z dziury w podłodze z ponurym spojrzeniem, mając mokre ręce, trzymając w nich kawałek rury kanalizacyjnej będący ewidentnie nosicielem energii magicznej, jednocześnie stojąc naprzeciwko Lady. -
- niedopuszczenie do tego, żeby jakiś pseudo inteligent, czy powołujący się za osobę kompetentną wchodził w interakcję z Equestriańską Magią, bo jak już wspominałam wcześniej, tego skutki mogłyby być katastrofalne dla obydwu wymiarów, Mój Drogi. Co do moich celów po odstawieniu go do wymiaru mu właściwego będzie ukrycie go, żeby nikt niepowołany nie dopuścił do sytuacji takich, jak ta, ani żadnych innych. Po wyżej wspomnianym celu najprawdopodobniej będę jeszcze musiała wyrównać stare rozrachunki z moją siostrą i jej zmanipulowanymi poddanymi, chociaż wątpię, żeby interesowały Cię kłótnie antropomorficzno-mitologicznych koniowatych.
Lady zrobiła kilka kroków w stronę Thora, w celu odebrania od niego Elementu Magii.
- chociaż naprawdę zastanawiające jest dla mnie, co też musiało się stać, że przyjął formę rury kanalizacyjnej. Jeszcze niedawno był purpurowym klejnotem w kształcie gwiazdy sześcioramiennej, a Elementy Harmonii nie zmieniają swojej formy od tak sobie, przez całe moje wielotysięczne życie zrobiły to tylko raz, z czego nawet wtedy Element Magii pozostawał niezmienny w swym obliczu…