"Czarny Kormoran"
-
Jack
Mężczyzna zgiął się wpół i runął na twarde deski, jęcząc z bólu.
- Część pasażerska była połączona z częścią przeznaczoną pod pokładem dla załogi - odparł inny jeniec z wyraźnym przestrachem w łamiącym się głosie.
Wtem Jack zauważył coś kątem oka. Gdy odwrócił głowę w bok, zauważył powracających piratów, wysłanych na eksplorację dalszej części statku cywilnego. Nie mieli przy sobie ani jeńców, ani rzucających się w oczach kosztowności. Pełny skład nie wskazywał na to, żeby doszło do jakiejś walki.
- Udało nam się zejść pod pokład - zaczął jeden z matów w prochowej kurtce. - Masa trupów, wszystko zalane krwią, a sami nieboszczycy są podziurawieni jak sito i wygląda na to, że nie umarli wcale tak dawno temu. Cuchnie tam żelazem tak, że nie da się wytrzymać.
- Mówiłem - wycharczał jeniec zwijający się z bólu na zimnej posadzce. -
- To teraz powiedz mi jeszcze, z łaski swojej, dlaczego to wygląda tak, choć nie powinno?
-
Jack
- W pasażerskim doszło do jakiejś rozróby - kontynuował jeniec, który zaczął mówić bardzo szybko pod wpływem stresu, a jego oczy zaczęły się szklić. Wyglądał tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. - Ktoś się chyba z kimś pokłócił, interweniowała ochrona i zaczęły się strzały. Wkrótce po tym ktoś odłączył zasilanie. Nic już więcej nie wiem, przysięgam!
- Ktoś się zastrzelił - wymamrotał leżący, wciąż kurczowo trzymając się za brzuch. -
Wzruszył ramionami.
- I to ja jestem ten szalony? - powiedział, sam do siebie, kopiąc leżącego, jak na prawdziwego pirata przystało. - Związać ich i zabrać, może na nich chociaż coś zarobimy. A ten złom bierzcie na hol, wracamy do domu. -
Jack
Wymierzony kopniak w brzuch przygwoździł go do desek na amen, kiedy zaczął się zwijać na nich z ogromnego bólu, wydając nieartykułowane, przeciągłe dźwięki, przypominające nieco kwiki zarzynanej świni.
- A nie lepiej będzie te trupy powypierdalać w głębiny morza od razu? - zapytał mat. - Może się jeszcze w porcie pozarażają jakimś odtrupim świństwem. -
- To piraci, do cholery, widzieli i robili gorsze rzeczy. - odparł, rozkładając ramiona. - A ja nie widzę ochotników do babrania się w trupach. Jak będzie trzeba, to zejdę o jakąś stówę czy dwie z ceny, żeby zrekompensować innym taką niespodziankę.
-
Jack
Mat kiwnął posłusznie głową, po czym rzekł doniosłym głosem, jakby poczuł się za kogoś wyższego rangą:
- Dobra, zawijamy tych kutafonów i wracamy do domu!
W ciągu kilku dłuższych chwil cała piątka nieszczęśników była związana jak baleron, nieszczęśliwy i wystraszony baleron, który został spędzony na pokład pirackiej łajby jak trzoda chlewna do rzeźni, a kilka kolejnych, jeszcze dłuższych chwil zajęło przywiązanie widmowej cywilnej jednostki morskiej kilkoma grubymi linami, których pęk po obu stronach zwieńczony został ciasno zawiązanym węzłem marynarskim. Po wykonaniu roboty, ostatni piraci zaczęli powracać na swój macierzysty statek. -
Skoro tak, to i on powrócił, od razu kierując się na mostek, gdzie dał rozkaz, aby wrzucić całą naprzód i ruszyć na rodzime pirackie wyspy.
-
Jack
Pięć żywych baleronów spędzono pod pokład, gdzie zakwaterowano ich w luksusowych, ciasnych celach, w których zawsze panował półmrok i śmierdziało pleśnią. Piracki statek ruszył z pełną mocą, ciągnąc za sobą martwą jednostkę cywilną, sunącą ślamazarnie jak ślimak, zostawiając za sobą tylko spienione fale. Dodatkowy przypięty bagaż nieco zmniejszył prędkość łajby, ale macierzyste wyspy nie były wcale tak daleko, nie zapuścili się w końcu na samo centrum otwartego, błękitnego oceanu, skrywającego pod taflą wody masy sekretów, o których czasami lepiej nie wiedzieć.Turbiny pracowały na pełnych obrotach, ciągle pożerając kolejne serwowane im przystawki z nieregularnych brudzących brył węgla, co rusz prosząc o kolejne dokładki. Piraci minęli kilka małych bezludnych wysepek i zwrócili się na wschód. W ciągu kolejnych chwil ukochane wyspy, opanowane przez takie same szumowiny i wilki morskie stały się widoczne w okrągłych szkłach lornetki tylko po to, żeby wkrótce stać się widocznymi gołym okiem. Zbliżali się do domu.
“Kormoran” w końcu dotarł do jednego z portów, do którego to bez większych ceregieli przycumował.
-
//Zmiana tematu czy jak?//
-
///Najwyraźniej. Zagubiłem się w akcji.///
-
//To tylko daj znać, gdy powstanie nowa lokacja, i kiedy to będzie, żebym nie czekał jak głupi.//