Kryjówka Łaków.
-
-Przepraszam… Ale on mi pomógł uciec, a przechowywał je, ponieważ ja nie miałam za bardzo jak ich schować… - Spuściła głowę, ale przy tym przypomniała sobie o czymś. - Ale dowiedziałam się czegoś jeszcze. Kilku zakapturzonych ludzi chciało mnie kupić, mówili coś o treningu oraz o tym, że łak najlepiej sprawi się przeciwko łakom…
-
Jakikolwiek gniew, rozczarowanie czy inne emocje momentalnie zniknęły z jego twarzy. Był zdziwiony, zaskoczony, a przez chwilę mogłabyś przysiąc, że wręcz przerażony…
- Kim… Kim oni byli? - zapytał, dość szybko odzyskując nad sobą panowanie. -
-Jeden z nich był bardzo blady, ale nie wiem kim byli…
-
- A czy ten… Verof, tak? Czy on mógł wiedzieć? I czy jesteś pewna, że zginął? Widziałaś ciało?
-
-N-Nie chcę mówić, że umarł, ale nie zostawiłby mnie tak po prostu…
-
- Mógł mieć powód… Domyślam się, że pomógł Ci nie tyle z sympatii co po to, żeby ratować własną skórę. Jeśli tak, te informacje mogłyby być wiele warte dla strażników dobra i sprawiedliwości lub konkurencyjnych bandytów, jak choćby Kartel.
-
-On by mi tego nie zrobił… - Myślała przez chwilę, ale w końcu coś zrozumiała. - Ale jeśli pan ma rację, to znaczy, że on może żyć.
-
Pokiwał głową.
- Wiesz o nim najwięcej. Jeśli przeżył, to gdzie poszedł? Co zrobił? -
-Mieliśmy obóz w lesie obok Kasuss i wtedy gdzieś poszedł, ale nie wiem gdzie oraz dlaczego…
-
- Więc dlaczego przypuszczasz, że zginął?
-
-Ponieważ przyszły te gobliny, on gdzieś poszedł, potem przyszedł jego pies we krwi, a on sam nie przychodził, więc uznałam, że go zabiły te stwory…
-
- Więc nie ma pewności… Jak dobrze pamiętasz miejsce, w którym go widziałaś ostatni raz?
-
-Chyba dosyć dobrze pamiętam, ale nie chcę tam wracać, a na pewno nie sama…
-
- Bez Ciebie nie odzyskam tych dowodów. Dam Ci eskortę moich wojowników.
-
-No dobrze, to kiedy będę musiała wyruszyć?
-
- Im szybciej, tym lepiej. Zwłaszcza, że zapewne zaczęła się już nagonka na Ciebie, a Goblin wysłał licznych łowców nagród, jeśli naprawdę miał wobec Ciebie jakieś plany i interesy.
-
Kiwnęła głową.
-To znaczy, że mam tam pójść jeszcze dziś? Nie przeszkadza mi to, tylko się pytam… -
- Mi zależy na tych dokumentach, Tobie na tym chłopaku… A nie sądzę, żebyś miała coś do załatwienia tutaj, hm?
-
-Chyba nie… Mogę wyruszyć nawet teraz.
-
Skinął głową.
- Poczekaj na obrzeżach na moich wojowników, a później poprowadź ich na miejsce.