Moskwa
-
Stanąłeś w miarę stabilnie i to nie był wyczyn, przynajmniej niezbyt duży. Schody zaczną się dopiero teraz, jeśli spróbujesz się gdzieś ruszyć.
-
“Jestem jednoosobową Armią Czerwoną…” pomyślał Potomkin, próbując opanować wirowanie świata przed jego oczyma. “A Armia Czerwona nie zatrzymuje się nigdy, kurwa jej mać! Naprzód!”
Noga za nogą, krok za krokiem, napoczął marsz w kierunku swojej kwatery. -
To, jak tam dotarłeś, i z czyją pomocą, jeśli jakaś była, skryją mroki dziejów, ale fakt, że obudziłeś się w łóżku, do tego swoim, choć w jakiejś nienaturalnej pozycji, pod hełmem waliło Ci jak młotem, ogółem czułeś się źle i miałeś wrażenie, że tylko przyłbica sprawi, że nie pobrudzisz łóżka rzygowinami.
-
Brudna pościel lepsza niż zaduszenie, dlatego od razu uniósł przyłbicę hełmu. Rozejrzał się za jakąś wodą. W tym momencie kilka kropel przeźroczystego płynu mogło okazać się zbawienne nawet bez błogosławieństwa popa.
-
Widziałeś jedynie swych półmartwych lub pół żywych towarzyszy broni, z reguły wciąż śpiących, czasem rzygających po jakichś miskach, wiadrach czy czymkolwiek innym. Ale wody nie było, musisz udać się na jej poszukiwania gdzie indziej.
-
Zmusił swoje ciało do wstania. No, Potomkin, żywo, z wyra i ma podłogę. Tak, tak, dokładnie, noga za nogą, idziemy do przodu. Utrzymać pion! Raz dwa, raz dwa, raz dwa.
Wyszedł z kwatery, szukając jakiegoś zbiornika z pitną wodą, chociaż niech go jasny chuj, teraz wypiłby nawet taką z kałuży. Cel: kantyna. -
Życie w bazie toczyło się swoim rytmem, Ty jednak się na tym nie skupiałeś, a inni nie mieli zamiaru wchodzić w drogę zakutemu w stal kolosowi na kacu, więc w miarę sprawnie dotarłeś do tegoż miejsca. W środku zastałeś wiele osób, niektórzy brali udział w ostatniej popijawie, i teraz starali się leczyć to różnymi sposobami, inni nie mieli po sobie śladu kaca, a pozostali tylko przypatrywali im się z cieniem zazdrości, wiedząc, że ominęła ich taka impreza.
-
Odszukał najbliższy syfon z wodą i przystawił do niego cynowy kubek. Nacisnął na spustkę, z niecierpliwością oczekując, aż płyn wypełni blaszane naczynie.
-
I napełnił, choć Tobie zdawało się, że trwa to o wiele za długo. Jednak masz w końcu kubek pełen wody, w sam raz jako pierwszy środek walki z kacem.
-
Chlusnął wodą prosto w gardło, tak jakby nie pił jej od eonów. Po tym od razu przystawił kubek z powrotem, by znowu go napełnić.
-
Zimna woda pomagała, ale mało i powoli. Mimo to lepsza taka pomoc, niż żadna, znając życie, już jutro, albo jeszcze dziś, zostaniesz wysłany na kolejną misję, nie mogliście pozwolić sobie na jakiś dłuższy przestój w działaniach, gdy ważyły się losy miasta i nie tylko.
-
To fakt, Moskwa powinna pozostać w takim stanie, w jakim była od wieków. Niezdobyta,
Podszedł do bufetu, czy też jakiegokolwiek miejsca gdzie wydają posiłki.
— Śledzie? —Wychryczał zza przyłbicy. -
Barman nie miał zamiaru kłócić się z opancerzonym bydlakiem na kacu, więc od razu zaserwował Ci talerz pełen tych rybek oraz nieco chleba.
-
Barman dobry człowiek.
Wziął talerz i klepnął sobie przy jakimś pustym stole. Nic tak nie pomaga na kaca jak, mmm, śledziki. -
Pustych stolików mimo wszystko nie brakowało, większość żołnierzy była zajęta w bazie lub gdzieś w terenie, więc bez większego trudu znalazłeś dla siebie odpowiednie miejsce.
-
A więc zjadł rybki i rozejrzał się po kantynie. Jak nastroje po wczorajszym (w sumie to ile on spał?) “zwycięstwie”?
-
Nie wiedziałeś, ile spałeś, ale czułeś, że za mało. Pozostali wyglądali podobnie, radzili sobie z kacem lepiej lub gorzej niż ty, ale czułeś, że gdy ojczyzna wezwie, to i tak chwycą za karabin, idąc na pierwszą linię.
-
Ta… Gdy ojczyzna wezwie, każdy z nich rzuci za broń i stanie w pierwszej linii. Historia lubi kołem się toczyć.
Odstawił talerz do okna, po czym zawlekł się z powrotem do pokoju. Mógłby wybrać się na siłownię, albo do rusznikarni, ale wątpliwe czy obecny stan jego łba by to zniósł. Walnął na swoją prycz.
-
I spałeś, dopóki staromodny sygnał na trąbce nie zbudził Cię ze snu. Dobrze, że łeb już tak nie bolał.
-
Podniósł łeb. Zwykła pobudka czy jakiś alarm? Zrzucił się z łóżka.