Kijów
-
Nie zawaliły się, ale to, że nie zrobiły tego po wejściu na pierwszy stopień nie gwarantuje, że nie zawalą się w połowie drogi. Ale z drugiej strony tylko tak mogliście dostać się na górę, bo windy tym bardziej nie działają, o ile w ogóle chcecie się tam pchać.
-
Ta, mogą się zarwać w połowie drogi. Dlatego idąc po metalowych schodkach, cały swój ciężar oparł na poręczach, a nie na schodach.
-
Faktycznie, istnieje ryzyko, że schody mogą się zawalić, dlatego oparł się o jedną z poręczy, aby mógł się za nie złapać w razie zawalenia schodów.
-
Tym sposobem dotarliście do połowy, ale całość zaczęła dziwnie skrzypieć. Wasz wybór, czy zbiegniecie na dół, czy pobiegniecie na samą górę.
-
- To co, stary dziadzie, zapierdalamy na górę? - zapytał nieco poddenerwowany. Dla niego jedyną opcją było pobiec do góry, nie widział zbytnio sensu, aby zostać na dole.
-
— Zapieprzamy. — odpowiedział spokojnie i odczekał parę sekund, aby nabrać odwagi i dopiero wtedy zaczął biec po schodach na górę.
-
- No to zapierdalamy! - krzyknął z lekkim entuzjazmem i zaczął biec najszybciej jak może na górę.
-
Oczekiwanie nie było dobrym pomysłem, gdy liczył się przede wszystkim czas. Mimo to udało się Wam wbiec na górę, a chwilę po tym schody zawaliły się. Tyle w temacie skradania, taki huk obudziłby nawet umarłego, a do Was zwabił ukraińskich żołnierzy, widocznie zaskoczonych przebiegiem Waszego cichego rozpoznania.
-
//zaśmiałbym się, gdyby postać Antka by spadła razem ze schodami//
— Jeszcze żyjemy, nie? — zagadał do Michaiła.
-
// I vice versa :V //
- Żyjemy, żyjemy, ale ktokolwiek tutaj jest oprócz nas i żołnierzy już wie o naszej obecności. Przeszukujemy te piętro? -
//Czekam.//
-
— Ta, pewnie było to słychać w całym wypizdowie zwanym Kijowem. Pies jebał tą całą naszą podróż do Czarnobyla. — powiedział cicho do Michaiła.
-
- No i chuj, utknęliśmy w Kijowie. - odpowiedział szeptem. - Przeszukajmy to piętro i miejmy już to za sobą.
-
— Będziemy mieć piętro za sobą, ale tych Ukraińców już nie. Jeżeli niczego nie znajdziemy, to na pewno się na nas wkurwią i pewnie zapierdolą moją kochaną Wołgę.
-
- Lepiej, żebyśmy coś kurwa znaleźli. Ruszajmy. - odparł szeptem do towarzysza i ruszył naprzód.
-
Jakby udzielając Wam pozwolenia, dowódca Ukraińców dopiero teraz, po fakcie, krzyknął:
- Przeszukajcie tamto piętro i spróbujecie znaleźć inną drogę na dół! Jeśli się Wam nie uda, to wróćcie tutaj! My przeszukamy parter.
- A po starszyna tak się drze? - usłyszeliście jeszcze pytanie jednego z szeregowych żołnierzy.
- Właśnie rozpierdolili schody, to mi się nie wolno drzeć? Jeśli ktoś miał nas usłyszeć, to usłyszał. Do roboty. -
— Patrz pod nogi, bo ja już się prawie wpierdoliłem w dziurę, jak próbowałem się dostać do tej galerii. — polecił swojemu znajomkowi i zaczął przeszukiwać piętro.
-
- Tak jest, panie lejtnancie! - odparł żartobliwie i rozpoczął przeszukiwanie piętra.
-
Jeśli liczyliście na bogate łupy, to sporo się przeliczyliście, bo takich tu nie było. A w sumie to żadnych tu nie było, piętro ogołocono równie sprawnie, jak parter. Ale na pewno nie było aż tak opustoszałe, bowiem widzieliście ślady stóp odciśnięte na warstwach kurzu w niektórych miejscach, które wyglądały na dość świeże.
-
- A jednak moje podejrzenia okazały się słuszne. Zastanawiam się, czy nie powinniśmy pójść za śladami; być może znajdziemy tych dresiarzy. - powiedział do swojego towarzysza. - Chcesz to sprawdzić?