Donia
-
Donia to marzenie o pokoju, jak twierdzą elficcy poeci. Stare budowle zostały wybudowane dziesiątki lat temu przez społeczność elfów i ludzi. Znajduje się tu też najbezpieczniejsze wejście do Elfiego Lasu. W tutejszym urzędzie można uzyskać pozwolenie na wejście i zapoznać się z zasadami, jakich mają przestrzegać w owym obszarze ludzie. -
Gulasz
Rzeczywiście, na moment mu się przysnęło, choć książki nie były do tego celu idealne. Ale co tam! Gdy się układał, przypomniał sobie przecież, że bohater jednej książki zdołał figlować na stercie książek.
Niedługo po tym, jak LJ ułożył się wygodnie i zasnął, Evan potrząsnął nim lekko.
— Wstawaj, LJ. Ojczyzna wzywa. -
- Boże błogsław… - powiedział niskim, półprzytomnym głosem. Poprawił się na swoim leżu i rozejrzał się po okolicy.
//Punkt ekspa poproszę w Morfologię
-
Evan stał nad nim z lampą naftową w dłoni. Było cicho, słyszał ledwie rżenie konia. Któraś z książek wpijała się LJowi w plecy.
-
Wyciągnął książkę i tylko pobieżnie rzucił okiem na jej tytuł, zanim odrzucił ją na stertę jej podobnych dzieł literackich i zsiadł z wozu.
- Dzięki Evan. Wiesz gdzie mógłbym się zatrzymać na resztę nocy? -
Książka, którą odrzucił, była słownikiem chińsko-łacińskim. Evan rzucił mu kluczyk.
— Zająłem ci pokój. Dobrej nocy.
Evan ruszył do pobliskiego hotelu, gdzie zapewne LJ też miał się udać. -
- Och, wielkie dzięki. - wolnym krokiem udał się w kierunku hotelu, sprawdzając na kluczu który numer pokoju jest jego?
-
Miał numerek sześć. Hotel wyglądał na niezbyt wystawny, ale za to ładnie wysprzątany. W recepcji jakaś dziewczyna próbowała właśnie skleić kubek.
-
Spojrzał się w głąb korytarza, potem przerzucił wzrok na dziewczynę i zapytał, raczej przez grzeczność bo ani nie miał kleju ani nie był mistrzem w puzlach.
- Pomóc? -
— Jeśli to nie problem dla pana. Nahałasowałam? Wygląda pan na trochę zmęczonego.
-
- Nie, znaczy nie wiem, dopiero się zameldowałem - pokazał klucz - A na zmęczonego wyglądam bo mnie właśnie obudzono z raczej niewygodnej drzemki.
-
Popatrzyła się na niego przez moment, po czym kiwnęła głową.
— Przepraszam za kłopot. -
- Nie zdążyła mi pani żadnego sprawdzić, naprawdę. - uśmiechnął się i podszedł bliżej lady. Przyjrzał się rozbitemu kubkowi by ocenić zniszczenia.
-
Nie było aż tak źle, trzy kawałki plus uszko. Dziewczynie chyba po prostu trzęsły się ręce.
-
Wziął klej, który najpewniej tam leżał, skoro dziewczyna sama próbowała coś zrobić, i na spokojnie zaczął łączyć w całość tę układankę
-
Szybko połączył kawałki ze sobą. Teraz chyba wystarczyło dać kubkowi trochę czasu.
— Och, dziękuję bardzo. -
- Cała przyjemność po mojej stronie. Daj mu trochę czasu, by klej się złączył. - uśmiechnął się i delikatnie odłożył kubek - Tak przy okazji, jestem L.J.
-
— Kiara. Miło poznać. Życzę miłego pobytu.
-
- Dziękuję. Miłej nocy! - posłał dziewczynie jeszcze jeden, szeroki uśmiech i udał się do swojego pokoju.
-
Pokój był zwyczajny, acz całkiem przytulny. Czekało na niego całkiem zachęcająco wyglądające łóżko.