Begin
-
W kuchni nikt mu nie przeszkadzał. Co też miał zamiar upichcić?
-
Chciała spróbować koreańskiej kuchni, to da jej tego zasmakować. Wziął bekon, ryż, olej sezamowy (jak nie ma, to rzepakowy jeszcze jako tako się sprawdzi), chili, kapustę pekińską, rzepę, ogórka, sos sojowy, jajka, zalewę ze szprot/sos rybny, zieloną cebulkę i sezam. Chili, kapustę, rzepę i ogórek najpierw pokroił na małe fragmenty, a potem na parze lekko podgrzał by zmiękły, następnie starł je na pastę, co jakiś czas odsypując suszonej papryki i pieprzu. Następnie na patelni bez oleju, przypiekł sezam. Następnie na tej samej patelni, zdejmując uprzednio sezam, upiekł boczek, by był chrupiący i dobry w smaku. Ryż ugotował, a następnie zmieszał po odsączeniu wody z olejem sezamowym, uprażonym sezamem i szczyptą soli morskiej. Następnie pozbył się większości tłuszczu z patelni podnosząc bekon i odstawił go na ręcznik papierowy, by i on stracił go sporo. Na patelnie wyłożył ryż, przygotowaną pastę razem z wodą, która od niej odeszła, olejem sezamowym, sosem sojowym, zalewą ze szprot i posiekaną młodą cebulką. Przez jakiś czas piekł to na średnim ogniu cały czas mieszając i w połowie dodając boczek, by wszystkie składniki się zmieszały. Przestał gdy ryż zrobił się lekko chrupiący. Następnie wyłożył to na dwie miski, a na resztce oleju i płynu pozostałych na patelni upiekł dwa jajka, tak by były lekko przyrumienione, a żółtko dalej było w miarę płynne. Położył upieczone jajka na górze ryżu, po czym obsypał je jeszcze dla dekoracji świeżą cebulką i sezamem. Ustawił pałeczki obok dwóch porcji, a jeśli ich nie było, to na szybko wystrugał je za pomocą swojego noża w ogrodzie i zdezynfekował jakimś alkoholem, po czym umył. położył obie porcje na tacce razem z miseczką z sosem sojowym i ruszył na górę, by podać swej tymczasowej lubej śniadanie do łóżka
-
Gdy wchodził, Eveline leżała wciąż zwinięta w kulkę, ale w końcu otworzyła oczy. Popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem.
— No, trochę mnie, Dokja, zaskoczyłeś.
Usiadła na łóżku. -
Kiwnęła jej głową.
- Przecież to miasto fabryka! Ty byś takiego nie chciała sprawdzić? - Zapytała szczerze zdumiona. -
— Sybil pełni nad nim kontrolę i jest trochę… niebezpieczna. Nie bez powodu ukrywałam się w Rebel.
-
- Czemu musiałaś się przed nią ukrywać? Jesteście jakoś spokrewnione?! - Zapytała, nieco entuzjastycznie. No bo kto by się nie cieszył spotykając się z krewnym władcy?
-
- Mówiłem, że coś ci ugotuję
-
Wiewiur
— Nie, skądże. Po prostu Sybil rządzi całym systemem, więc w jej mieście nie ma gdzie się ukryć.Bulba
— To pamiętam. Po prostu nie myślałam, że zostaniesz. -
No cóż, zrobiło jej się nieco głupio po tym nietrafionym strzale.
- A nie wiesz jak traktuje przyjezdnych? -
- Miałaś się namyślić nad użyczeniem mi kart i rzeczy z biura rzeczy znalezionych
-
Wiewiur
— Nie wiem. Wiem, że ma system którym ocenia ludzi, ale nie zgłębiłam go ja tyle, by być w stanie zrozumieć.Ksiu
— Sądziłam, że podpierdolisz zawartość skrzynki i wyjdziesz. Wiesz jak wyglądała, zostawiłam ją na wierzchu. A kiedy wstałeś bez ruszania jej… no, trochę mnie zdziwiłeś.
Sięgnęła po jedzenie i zaczęła dość groteskowo jeść, pewnie niewprawiona w korzystaniu z pałeczek. -
- Źle to robisz. Ludzie z zachodu zawsze jedzą zbyt łapczywie. - Najpierw pokazał jej swoim ciałem jak się je, a następnie złapał ją dłoń w dłoń i poprowadził jej rękę i przede wszystkim dłoń by nauczyć ją tego dość prostego ruchu.
-
- Nie brzmi to już tak fajnie jak na początku… - Zamilkła na chwilę, dodając potem nagle - co nie zmienia faktu, że dalej chcę się tam udać!
-
Ksiu
— Sam jesteś z zachodu. Zawsze mam problem z takimi… delikatnymi rzeczami. Ryż się równie dobrze je łyżką.
Posłuchała się go jednak i jadła tak, jak jej pokazał.Wiewuur
— Jeszcze dzisiaj, czy może później? -
- Jeśli jadłabyś go łyżką, zjadłabyś całą miskę w 5 minut. Pałeczkami zajmie ci to przynajmniej 15. O to w tym chodzi, pałeczki są do delektowania się. -
-
- Nie no, myślę że pobędę tu chwilę, by przyzwyczaić się do tego świata… Są w tym mieście jakieś ciekawe atrakcje, oprócz portu?
-
Ksiu
— Aż mam ochotę po wszystkim podelektować się tobą.Wiewiur
— Jest łaźnia. -
- Najlepiej smakuję w sosie słodkokwaśnym.
-
— Nie wiedziałam, że kręcą cię takie rzeczy. Ale brzmi zachęcająco.
-
- Tylko proszę, spożywaj rękami, bez pałeczek. Nie lubię takich zabaw.