Begin
-
W tym czuła się już o wiele lepiej.
-
O, super. Z ciekawości przymierzyła jeszcze te szaty z płaszczem, ciekawa jak będzie wyglądać.
-
Wyglądała jak średniowieczna złodziejka m
-
W takim razie wróciła do poprzedniego stroju. Poszła poszukać Hannah.
-
Hannah przymierzała właśnie słomkowy kapelusz. Spojrzała z zaciekawieniem na Angelikę.
— Całkiem ci ładnie. -
- Dziękuję. Potrzebowałabym jeszcze jakiegoś wieszaka na moją suknię.
//Nie wiem w sumie jak się takie suknie przetrzymuje, więc przyjmij że zapytała o dobrą rzecz :v // -
//ja też nie//
– A nie lepiej dać jakieś pudełko i torbę na ramię? -
// Suknie na wieszaku, o ile nie mają stelaża czy utwardzeń. Jeśli mają, to na specjalnym “manekinie”
-
- Nie chciałabym jej pognieść…
-
— No to zasadnicze pytanie brzmi czy pani ją bierze ze sobą, czy zostawia.
-
//Ło szit, myślałem że to rozmowa z Hannah :v
- Oczywiście że zabiorę, szkoda tak drogą suknię zostawiać… Może mi się jeszcze przyda. -
//Mój błąd, to na początku była Hannah//
— To… jak pani sobie wyobraża noszenie wieszaka ze sobą?
-
- Tego nie przemyślałam… Zawsze miałam ludzi, którzy zajmowali się tym za mnie… - Zamyśliła się wyraźnie. Faktycznie że wcześniej chodziła na zakupy w towarzystwie “niani” i jednego ze służących, którzy nosili wszystko za nią, więc nie zwracała na to szczególnej uwagi. - To mówi Pani że do pudełka wystarczy?
-
— Powinno? Najwyżej ktoś w jakiejś pralni się tym zajmie.
Hannah wzruszyła ramionami. Ekspedientka obstawiała przy swoim. -
- No dobra, to będzie to chyba wszystko. - Po czym po chwili wahania dodała - na pewno się za to nie płaci?
-
— Nie, skrabie. Nie trzeba. Zresztą nie wydaje mi się, żebyś miała pieniądze przy sobie w takim stroju.
-
- A, tak, zapomniałam o tym… No to, do widzenia - rzekła do ekspedientki i wyszła ze sklepu.
-
— To dokąd teraz, Angeliko? Rozproszyłam się trochę w sklepie.
-
- Powiem Ci szczerze, że nie wiem… Wybierz coś.
-
— Och, no wiesz. To ty powinnaś wiedzieć, co chcesz zrobić. Ja najchętniej bym się zdrzemnęła.