Begin
-
- Może tam się najpierw udam zamiast do Sybil… Jest tam coś ciekawego?
-
— Długo by mówić. Lepiej zobaczyć na własne oczy.
Siorbnął piwa. -
- Przejedziemy się? Tylko będę musiała powiedzieć komuś, że mnie nie będzie, a mówiła że mnie przenocuje. Chyba, że ruszymy jutro z rana?
-
— Mi jest absolutnie obojętnie.
-
- No to jutro z rana. Masz gdzie spać?
-
— Znajdę sobie jakieś miejsce.
-
- A nie chciałbyś ze mną?
-
Popatrzył się na nią z zaciekawieniem.
-
- Nie wydaje mi się, by kot był jakimś dużym problemem dla Hannah. No i musielibyśmy się jutro rano szukać.
-
Kiwnął lekko głową i dopił piwo. Wyglądał na zadowolonego.
-
Dopiła drinka i ruszyła w stronę domu Hannah.
-
Sho podreptał za nią. Hannah powitała ją z radością.
— Jak ci minął dzień? -
- Zaskakująco ciekawie. Najpierw w porcie spotkałam jakiegoś mężczyznę, który ponoć miał jakieś spotkanie z Sybil. A potem w lesie znalazłam kota - wskazała na Sho, po czym dodała - Moooożeeeeee z nami zostać??? Umie nawet mówić! I wabi się Sho - Dodała na zachętę.
-
Popatrzyła na niego nieco niepewnie, ale w końcu pokiwała głową.
— To całkiem sporo. Jesteś głodna? -
Pokiwała jej głową.
-
Sho znalazł sobie miejsce na jakimś krześle i siedział cicho. Hannah ruszyła do kuchni.
— Zrobiłam naleśniki. -
Ucieszyła się jak dziecko i ruszyła do stołu.
-
Miała do wyboru kilka dżemów, mus czekoladowy i jogurt z owocami leśnymi do posmarowania naleśniczków. Hannah stwierdziła, że już jadła.
-
Nie pozostało jej nic innego jak rozpoczęcie posiłku. Zjadła sobie po jednym naleśniku, każdy z czymś innym.
-
— Przypomnisz może, dokąd wybierasz się niedługo?