Dwór Srebrnej Maski
-
- Chciałbym żebyś zademonstrował mi swoje umiejętności. Skoro gramy o najwyższą stawkę to pokaż mi najlepsze, na co cię stać, oszczędź mi karcianych sztuczek.
-
-- Nie widzę przeszkód. – Odpowiedział, w tym samym momencie zlewając się z otoczeniem. Karciarz zniknął, obrzucając samego siebie iluzją, po czym stąpając na koniuszkach palców zszedł z krzesła i oddalił się o dwa kroki od stołu.
-
- Imponujące. - przyznał Srebrna Maska po chwili. - Bardzo imponujące. A co z przyjmowaniem wyglądu innych osób?
-
Wciąż pozostając niewidocznym, stanął przed Srebrną Maską. Przyjrzał się mu, szczegółom jego odzienia i twarzy, którą osłaniał metalem i… przyjął jego wygląd, jednocześnie ujawniając się. Przed Srebrną Maską stał Srebrna Maska.
— Do twarzy jak do lustra. -
- Intrygujące. Myślę, że mógłbym znaleźć dla ciebie jakieś zajęcie. Możesz czuć się zatrudniony.
-
I wtedy James zrzucił z siebie iluzję.
— Świetnie. — Dygnął lekko. — A więc co mnie teraz czeka, jeżeli wolno spytać? -
- Jesteśmy cywilizowani, przynajmniej taką mam nadzieję względem ciebie. Zapewnię ci lokum, coś do jedzenia i przynajmniej kilkanaście godzi na sen i odpoczynek. Później zastanowię się nad twoim pierwszym zadaniem.
-
Kiwnął głową, na znak przyjęcia jego słów do świadomości. Po tym rozejrzał się nieco niezręcznie, nie wiedząc czy ma jeszcze na coś czekać. W końcu głupio byłoby od tak odejść, w szczególności gdy nie zna się miejsca ani kierunku, w którym powinno się udać.
-
Machnął ręką i podszedł do was jeden z ludzi obecnych przy napadzie na pociąg.
- To Samson, będzie ci służyć za przewodnika. Możesz odejść, chyba że masz jeszcze jakieś pytania? -
— Podejrzewam, że nie mam żadnych. — Odpowiedział, skinąwszy Samsonowi rąbem kapelusza.
-
Mężczyzna wyszedł, a ty za nim. Nie był zbyt rozmowy, ale może przekona się do ciebie, tak jak inni, po wykonaniu kilku misji dla Srebrnej Maski? Tak czy siak, nowe lokum nie było niczym wielkim, to kwatera w jednym z baraków, na którą składało się łóżko z siennikiem, derkami, skórami i puchową poduszką, kufer na rzeczy osobiste i niewielka szafka, na której czekał już na ciebie złożony z mięsa, warzyw i sosu posiłek oraz dzbanek z wodą, wraz z kubkiem i kompletem sztućców.
-
— Dzięki, przyjacielu. — Kiwnął głową Samsonowi i usiadł na łóżku, czekając aż ten wyjdzie.
Kwatera, którą otrzymał, w pełni go zadowalała. Ba, czasem na takie luksusy nie wystarczały mu własne pieniądze, szczególnie gdy jego triki nie wystarczały do wygranej w karty. Na jedzenie też nie mógł narzekać. -
Cóż, mogło być tylko lepiej, jeśli się postarasz, ale w takiej sytuacji, niezależnie od tego jak bardzo zmęczony, śpiący czy głodny byłeś, to jednak ciężko nie myśleć ci o tym, kim jest ten cały Srebrna Maska, ani o tym, w co teraz się znowu wpakowałeś.
-
James znał swoje szczęście. Jeżeli wpakował się w cokolwiek, to istniała tylko jedna opcja - nie było to nic dobrego. W końcu skończy jednego dnia sztywny, z czerwoną dziurką z tyłu głowy. Ale dzisiaj? Dzisiaj nie był ten dzień.
Wygodnie wyłożył się na łóżku, biorąc w dłonie talerz z posiłkiem, za którego przeżuwanie się zabrał.
A Srebrna Maska? Gość na pewno był ciekawy. W końcu nie codziennie ktoś zasłania swoją twarz kawałkiem solidnego metalu. Co go do tego skłoniło? Brzydota, blizny? Może pochodzenie? James kiedyś słyszał taką historię. Potężny władca miał sobowtóra, brata bliźniaka. Nie cierpiąc bycia mylonym i obawiając się o zapędy tamtego co do władzy, oszpecił go, zasłonił stalową maską i zamknął w celi. Być może tu chodziło o coś podobnego?
-
Jedynym sposobem, aby odkryć prawdę, jest zapytać. Albo Srebrną Maskę we własnej osobie, albo kogoś z jego świty, chociaż ciekawskie węszenie może się źle skończyć, zwłaszcza teraz, gdy nie mają do ciebie zbyt wiele zaufania. Na to zapewne przyjdzie pora, a może jeśli wystarczająco się zasłużysz dla jego sprawy to sam zdradzi ci wszelkie szczegóły i nawet ukaże prawdziwe oblicze?
-
Na razie Jamesowi nie spieszyło się ku temu. Jeżeli Maska postanowił zasłonić swoją twarz, to na pewno miał ku temu dobry powód.
Mężczyzna zadzwonił widelcem o talerz, wybierając z niego kolejny kawałek mięsa.
Bardzo prosta rzecz, nie różniąca się w niczym od tego, co sam czynił teraz. Miał potrzebę zaspokojenia głodu, więc jadł. Maska chciał ukryć swoją facjatę przed wszystkimi, więc nałożył na nią maskę. Prostota.
A jednak… Wiązało się z tym pewne pragnienie poznania tego, co się pod nią kryje.
James obrócił pieczyste na widelcu.
Tego, co jest po drugiej stronie.Ale to w swoim czasie, prawda? Na razie dokończył posiłek.
-
Nie było szczególnie smaczne, ale na pewno lepsze, niż podróżne żarcie, którym musiałeś się ostatnio zadowolić. Po skończonym posiłku, tak jak powiedział Maska, masz czas na sen i odpoczynek, nim ten zleci ci pierwsze zadanie.
-
Tak, zdaje się, że tak właśnie powiedział, ale James miał jeszcze nadzieję na szybkie odświeżenie się przed snem. Odłożył talerz wraz z sztućcami i opuścił swoją kwaterę, wyruszając na poszukiwanie czegoś w rodzaju łaźni lub pokoju waniennego.
//Zakładam, że w uniwersum Oskad łazienki nie są niesamowicie rozpowszechnionym wynalazkiem. //
-
//Zależy co masz na myśli przez łazienkę, bo wychodek możesz znaleźć wszędzie. Na coś więcej już ciężko liczyć. Przyspieszamy w ogóle akcję?//
-
// Wanna, woda even. Przyspieszamy. //