Begin
-
— Nic nie szkodzi. Tu i tak nie ma waluty.
-
Skrzywiła się.
— To czym wy tutaj płacicie? -
— Zasadniczo za komuny, każdy ma pracę i każdy sobie jakoś radzi.
-
//Nie wiem czy to dobre słowo, którego chcę użyć do tego efektu dźwiękowego//
Jęknęła z zawodu.
- No tylko one nie będą magiczne! Liczyłam, że mnie do takiego właśnie miejsca zabierzesz… - Po czym szybko się poprawiła - oczywiście Rebel nie jest złe, słyszałam że to bliźniacze miasto Sybil, które chciałam zobaczyć… Ale i tak technologii miała już trochę u siebie… -
— Och, Rebel jest magiczne. Tylko w mniej chlubnym tego słowa znaczeniu. Zresztą, zobaczysz jak dojedziemy.
-
-- …No dobra. – Odpowiedziała z wahaniem. – W takim razie wezmę te kluczyki. Na jedną noc.
-
– Życzę miłego pobytu.
Dała mu kluczyk, po czym rozsiadła się i wróciła do śpiewu. -
Adahy spojrzała na numer na kluczyku.
-
Był to numer 2. Kluczyk wyglądał zwyczajnie, raczej nie był magiczny.
-
Odetchnęła z ulgą. Podrzuciła klucz i złapała, zamykając w dłoni. Przynajmniej miała miejsce, w którym mogła spędzić pierwszą noc w tym miejscu? Świecie? W każdym razie przeszła przez drzwi frontowe hotelu i rozejrzała się za pokojami.
-
Najwyraźniej musiała się udać po schodach na górę.
-
Więc udała się na górę.
-
Dotarła dość łatwo do swojego pokoju, który był całkiem przestronny. Ładnie w nim pachniało. Wyglądał trochę nijako, ale i tak dość dobrze. A już na pewno to obiecująco wyglądające łóżko.
-
“Nie wygląda źle… Jakim cudem on to utrzymuje bez pieniędzy?” Przebiegło jej przez myśl. Usiadła na łóżku i zdjęła z nóg buty oraz skarpety. Czy w pokoju znajdował się kaloryfer lub suszarka do ubrań?
-
Znalazł się jeden kaloryfer. Był jednak zimny.
-
“Ciekawe czy kotły działają…” Przekręciła gałkę, ustawiając średnie grzanie.
-
Na razie nic się nie wydarzyło. Na parapecie wylądował gołąbek.
-
Widząc brak reakcji z strony kaloryfera, po prostu uwiązała buty za sznurówki na żebrowaniach i położyła na nim skarpety. Powinny szybko wyschnąć.
Kiedy już to zrobiła, odeszła w stronę łóżka i położyła się na nim na wznak. Jeszcze raz sięgnęła dłonią do blizny pod szczęką.
“Czyli wpadłam w któryś z tych portali, o których on mówił?” Przymknęła oczy. Palcem przejechała po krawędzi nierównej skóry. "Więc nie mogłam się zabić, ale… Dlaczego nie pamiętam nic z tego, co było później? Może to przez szok? Albo przeniosło mnie tu zanim zginęłam? Cholera… Przynajmniej nie siedzę w kiciu. Dzięki, psorze… "
Dłonią przejechała po burzy swych jasnych włosów. To wszystko nie kleiło jej się. Żałowała, że nie miała przy sobie swojego zeszytu. Pomagał jej w takich chwilach.
— Eeeeeeeeh… — Zatopiła głowę w poduszce, nie wiedząc co o tym myśleć.
“Najlepiej będzie się z tym po prostu przespać.” Pomyślała i odpowiadając samej sobie, pokiwała głową, nie wyciągając jej z miękkich objęć pościeli.
Niechętnie podniosła się i poczłapała do drzwi, zamykając je. W drodze powrotnej zrzuciła z siebie kurtkę oraz spodnie, po czym padła w łóżko jak rzucony worek kartofli i zakopała się pod kołdrą. -
Usnęła dość szybko. Nie śniło jej się nic ciekawego. Rano była wypoczęta i czuła się nawet nieźle.
-
Z łóżka wstawała powoli, nie mając na to zupełnie chęci. W końcu jednak poddała się swojej wewnętrznej dyscyplinie. Podniosła się i przeciągle ziewając, rozciągnęła. Po tym wygrzebała się z materaca i sprawdziła stan jej butów i skarpet. Suche?