Porte Isla
- 
- Nie wstyd, ale nie chciałbym ten mówić o kolejarstwie. Po prostu mnie to ni cholery nie interesuje. 
- 
— A co cię wobec tego interesuje? 
- 
- Zawsze lubiłem rzeczy praktyczne. Znasz magię? 
- 
— A co ma magia do praktyki, co? 
- 
- Można jej używać 
- 
— Nuży mnie ta rozmowa. Coś nie wydaje mi się, bym cokolwiek z niej miał mieć. Niedobrze. 
- 
- To zadaj jakieś ciekawe pytanie, odpowiedzialność za dobro rozmowy leży po obu stronach. 
- 
Smok pokręcił głową i zrzucił Dokję ze swoich pleców. I leciał sobie w dół. 
- 
Zlozyl ręce jak do nurkowania 
- 
Obudził się na podłodze. Bolała go głowa, ale chyba tylko od nabitego guza. 
- 
- Ja pierdolę. - Spojrzał na swoje rany. Miały się lepiej? 
- 
Pozostały dość wyraźne ślady, ale nie bolały zbyt mocno. 
- 
W takim razie wstał i ubrał się w coś co miał pod ręką. 
- 
Udało mu się ubrać. Wtedy do pokoju weszła pani kapitan. 
 — To jak, gotowy do drogi?
- 
- Ajaj kapitan 
- 
Kapitan zdjęła na moment kapelusz i wyjęła z niego kartę. Uśmiechnęła się, po czym kazała mu spadać. 
- 
Przyjął ją. - Przyniosę ci głowę syreny. Każdej. - 
- 
Popukała się w czoło i zamknęła za nim drzwi. 
- 
Gdzie wyszedł? 
- 
Był na głównym pokładzie statku. Statek stał w nieco innym miejscu niż wcześniej, ale raczej Dokja się nie zgubi. Mógł zejść trapem na ląd i ruszyć dalej. 
 

