Sylvia
-
Cóż, ich misja nie różniła się wiele od tego, co robili na zwyczajnych korsarskich i pirackich rajdach. Wykorzystując fakt, że myśliwce były spore, zapewniały minimum komfortu i mogły zabrać sporo paliwa czy zapasów, a ich nadajniki miały daleki zasięg, najzwyczajniej w świecie miały szukać celów wartych napadnięcia, w końcu kosmos jest spory i ciężko mieć pewność, że jest się w odpowiednim miejscu i czasie, a to zwiększało szanse. Z tym, że tym razem mieli dodatkowo wypatrywać jednego konkretnego statku.
-
Po otrzymaniu rozkazów myśliwce wyruszyły, zataczając sferę wokół asteroidy. Mało prawdopodobne było, żeby jakikolwiek statek przeleciał w pobliżu bez wykrycia przez skanery któregoś z pojazdów.
-
Skoro to miał z głowy, wrócił do swojej kajuty, tam spędzając czas na rozkładaniu broni, czyszczeniu jej i ponownym składaniu do kupy, aby była gotowa do użycia w każdej chwili. Następnie zrobił zwyczajowy obchód po okręcie.
//Jeśli nic nie planujesz, to możesz śmiało przewinąć do jakiejś ciekawszej akcji.// -
W trakcie obchodu widział, iż załoganci trzymali się stanowisk, choć nie byli zbytnio skupieni na swoich zadaniach. To ostatnie zmieniło się dość szybko gdy ogłoszono stan gotowości.
“Mamy wizualny namiar na zmierzający w naszą stronę statek,” Padło ogłoszenie przez głośniki. “Wieloosobowy, niska prędkość, brak danych co do klasy lub uzbrojenia. Jeśli ktoś nie jest na swoim miejscu, zajmijcie je w tej chwili. Nie otwieramy ognia bez rozkazu kapitana.”
-
Już w połowie komunikatu oderwał się od obchodu i ruszył w kierunku mostka, a gdy ten już wybrzmiał, przyspieszył. Zajął swoje miejsce na kapitańskim fotelu, czując się wreszcie w swoim żywiole, tuż przed konfrontacją, a może i bitwą lub abordażem.
- Meldujcie gotowość, zaraz zaczynamy zabawę. -
“Odbiór, cel jest w dalekim zasięgu,” Padł komunikat przez jeden z głośników, sygnał pochodzący od jednego z myśliwców. “Całkiem duży statek, chyba jakiś transportowiec. To zdecydowanie nie to czego szukaliśmy, ale sam wrak może być sporo wart. Otworzyć ogień?”
-
//To tak dla pewności: Pilot jednego myśliwca pyta, czy może otworzyć ogień, tak? A czy mój okręt jest w zasięgu, żeby wspomóc go swoją bronią czy coś?//
-
//Tak, i byłbyś w stanie zapewnić wsparcie ogniowe, acz duża odległość oznacza średnią celność dla ciebie i możliwość uników dla wroga jeśli strzelasz czymś wolniejszym od światła.//
-
- Czekaj na nas i monitoruj sytuację. - polecił pilotowi myśliwca, a później odwrócił się do innych członków załogi: - Cała naprzód, zmniejszamy dystans. Wszyscy artylerzyście na pozycje, przygotować się do walki. Postawcie na nogi zespół abordażowy, chcę mieć też jedną eskadrę myśliwców gotową do startu, ale z wylotem mają czekać na mój rozkaz.
-
“Pozwolenie na prowadzenie zespołu szturmowego?” Zapytał Sanders, odrywając się od swojego monitora. “I w sumie zapytam się najpierw, czy chcesz osobiście złożyć im wizytę?”
“A wiecie kim dokładnie są oni?” Wtrącił się jeden z operatorów dział, jakiś Faun z psimi uszami którego imienia Plag nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć. Chyba jeden z tych co przyszli jako uzupełnienie załogi po ostatniej ciężkiej bitwie. “Znaczy słyszałem co właśnie powiedzieli, ale wiemy co chyba atakujemy, prawda?”
-
- Dzisiaj chyba najwyższa pora się rozerwać. - odparł oficerowi i odwrócił się w kierunku innego załoganta. - Wiemy, że to transportowiec, a transportowce i frachtowce zawsze oznaczają dla nas szansę zysku. Nie mówię, że ich zaatakujemy, bo zawsze może okazać się, że odbije się nam to większą czkawką niż to warte, ale lepiej być gotowym. Widzicie jakieś symbole czy cokolwiek, co pozwoliłoby zidentyfikować ten statek? - powiedział. Ostatnie zdanie skierował do załogi myśliwca, która znalazła frachtowiec, będącej najbliżej i mogącej to ocenić.
-
“Nie mają oznaczeń korporacyjnych, więc nie możemy…” Pilot po drugiej stronie zamilkł na chwilę. “Zaraz, specu z tylnego siedzenia mówi mi że pancerz tego czegoś jest nadzwyczaj gruby. Takie jednostki robi się tylko w Pasie żeby latały po Pasie. Nie wiem czy to w czymś pomaga, ale proszę.”
-
- Jakieś widoczne uzbrojenie lub cokolwiek?
//Nie będę pisać tego co post, ale w domyśle okręt ciągle się zbliża, chyba że w jakimś poście napiszę w końcu coś innego.// -
//Jasne//
“Raczej nie… a w każdym razie nie widzimy. Pancerz jest naprawdę gruby, ale może to dla amortyzowania przypadkowych zderzeń. A skoro już o tym mówimy, statek zmierza w naszą stronę z przyśpieszeniem. Możliwe że już nas widzą. Odbiór.” -
//Przez “naszą” ma na myśli, że leci w kierunku myśliwca, nie mojego okrętu, tak?//
-
//Powiedzmy że tak//
-
- Zawracajcie powoli w naszym kierunku, gdyby próbowali was wywołać sprzedajcie im jakąś bajeczkę, dopóki nie znajdziemy się na tyle blisko, żeby was wesprzeć. Postarajcie się też ich nie prowokować dopóki nie mamy pewności, że rzeczywiście są nieuzbrojeni. Jeśli pójdzie dobrze, to poddadzą się bez jednego wystrzału z naszej strony.
-
“Spróbujemy, ale zawrócenie z naszą obecną prędkością zajmie trochę… o nie.” Tutaj nastała kolejna niekomfortowa pauza. “Chyba próbują się z nami kontaktować radiowo. Jak nic nas tu widzą. Przekazać wam mikrofon, czy samemu coś wymyślać?”
-
Odetchnął cicho z ulgą, bo gdy tylko usłyszał “o nie” to już myślał, że jednak są uzbrojeni i zaraz będzie musiał pożegnać się z załogą myśliwca.
- Daj mi ich i leć dalej w naszym kierunku. -
“Zrozumiano,” Transmisja przerwała się na chwilę, podczas której myśliwiec zapewne przekierowywał sygnał gwałtownie zawracając. Chwilę później, głośniki uruchomiły się znowu.
“Halo, halo?” Odezwał się nieco przytłumiony, żeński głos. “Pytam się ponownie; Kim jesteście i czemu stacjonujecie w tym miejscu?”