Tytan
-
//Pisałem w Karcie, że nie wiem, na jaką liczebność żołnierzy i ilość pojazdów mogę sobie pozwolić, i że zdam się na ciebie, więc mógłbyś powiedzieć, ile czego mniej więcej mam do dyspozycji?//
Na myśl o wybuchającej niebawem wojnie mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Gdy został zwerbowany, przeczuwał, że może się to wydarzyć w każdej chwili, teraz jednak wątpił, że nastąpi to tak szybko. Nie żeby tracił czujność, ale fakt, że jego jednostka chodziła jak w zegarku sprawiał, że nie obawiał się wojny, nieważne z kim miałaby ona wybuchnąć.
Swoje kroki skierował prosto do swojej kwatery, aby tam w spokoju napisać i wysłać raport, w międzyczasie przeglądając w notesie raporty jego najemników na temat szkolenia załóg czołgów i innych pojazdów. -
//W tym momencie nie ma to super znaczenia. Powiedzmy że z tysiąc żołnierzy łącznie i do tuzina każdego z pojazdów.//
Załogi czołgów miały się lepiej znacznie lepiej niż za jego czasów, a to dlatego że były w większości małe a czasem nawet jednoosobowe. Federacja powoli wracała do poziomu technologii sprzed Upadku i tej całej technofobii która po nim nastąpiła, czyści byli głównie po to żeby przejąć kontrolę jak samemu pojazdowi coś odbije.
Tak się Hann zaczytał że padł ofiarą ataku z zaskoczenia. Bezwzględny najemnik i zabijaka zaszedł go od tyłu i pacnął go w kark. “Jak tam samopoczucie, Zgredzie? Chce ci się już wracać na emeryturę, czy jeszcze trochę wytrzymasz?”
Larus, od jakiegoś czasu Porucznik Larus, patrzył się na Hannibala z uśmieszkiem jaki miał zawsze gdy udało mu się kogoś zajść. Gdyby nie to, Hann miałby problemy z rozpoznaniem starego towarzysz boju, gdyż niedawno zmienił formę na ciało z powierzchownymi znakami starzenia jak podsiwiał broda, ale zaskakująco sprawne i zwinne dzięki masie niewidocznych implantów, których pełną listę znał tylko on. Reszta kadry podejrzewała że miał poduszki zamiast ludzkich stóp, specjalnie po to żeby poruszać się cicho po korytarzach i zaskakiwać rekrutów.
-
//Szczerze mówiąc wolałbym więcej pojazdów i mniej żołnierzy, gdyby się dało.//
- Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo. - odparł z lekkim uśmiechem. - Zresztą, to już rok. Czuję się odpowiedzialny za tych żołnierzy, to w końcu nie armia droidów albo klonów. -
//To w sumie z jakieś sto pojazdów. Dalej to już nie jest piechota zmechanizowana a wojsko pancerne z małym wsparciem piechoty//
“Niektórzy są klonami, jak zresztą wszędzie. Wkurzysz jeszcze aktywistów jak będziesz tak gadać o urodzonych inaczej,” Larus powiedział, wciąż z uśmieszkiem. “Ale nie przyszedłem dawać ci wykładu. Mamy zebranie w biurze na które ma się stawić cała kadra. Jakaś szycha ma się z nami skontaktować, nie mam pojęcia czemu.”
-
- Jasne. Mam tam iść od razu czy najpierw wypełnić i wysłać raport?
-
“Chyba zależy im na tym bardziej niż na raporcie numer trzysta trzynaście. Chodź, nie zostawiajmy pozostałych dwóch muszkieterów samych,” Larus powiedział idąc wgłąb korytarza.
-
Parsknął cicho pod nosem, ale odłożył raport na później i udał się do biura, aby stawić się na tym niesamowicie ważnym zebraniu, z którego pewnie, jak zwykle, nic nie wyniknie. Chociaż to już przeszło rok, więc możliwe, że chcą rozwiązać kontakt z Hannibalem i resztą najemników, jeśli uznają, że kompania jest gotowa.
-
W dwoje doszli do biura głównego, którego drzwi automatycznie pobrały skany obydwu mężczyzn - Hann nie był pewien co dokładnie skaner czytał, ale potrafiło to odróżnić jednego klona od drugiego - po czym otworzyły się przed nimi, ukazując bogato urządzone pomieszczenie, w którym luksusowe fotele rozstawione były wokół holoprojektora na środku pokoju. Dwa z tych foteli już były zajęte.
//Jeśli masz już jakiś lore o pozostałych dwóch członkach kadry to napisz mi teraz//
-
//Nie miałem ostatnio czasu namyślać się nad czymkolwiek, ale jednego z nich widziałem raczej jako statecznego i spokojnego, który kontynuował swoją karierę w armii od czasu wojny, ale nie zrobił zawrotnej kariery przez swój niezależny charakter, a drugiego z kolei jako mięśniaka, z całą masą usprawnień o przeznaczeniu stricte bojowym, który większość życia spędził jako wojownik i dowódca wojsk watażków z Marsa. Nie żeby był przy tym prymitywny czy zwyczajnie głupi, ale jest raczej typem od bezpośrednich rozwiązań. Jak nie przejdzie to śmiało wrzuć coś od siebie.//
Nie chcąc przedłużać ani kazać komukolwiek na siebie czekać, zajął miejsce w jednym z wolnych foteli, poświęcając jednak chwilę na przywitanie się ze swymi kompanami. -
“Miło że nasz przywódca raczył się zjawić na spotkaniu,” Alexon przywitał się ze swoim kapitanem, wstając na moment w wyrazie szacunku. Z całej czwórki wyglądał on najbardziej ludzko, gdyż choć technicznie był hibernoidem a nie czystym, to miał na tyle wprawy w tej formie żeby rozmawiać i poruszać się mniej więcej normalnie. “Baliśmy się już, że nie będzie komu przyjąć nagany jeśli dowództwo dzwoni ze skargami na nas.”
Mago tylko uniósł dłoń w ramach powitania, nie wstając ze swojego siedzenia. Od czasu gdy przyjął formę Marudera stał się jeszcze mniej gadatliwy niż za czasów Wojny. W tym momencie cała jego uwaga była zwrócona na projektor, który właśnie zaczynał się świecić, sugerując że połączenie zaraz się rozpocznie.
-
Rozsiadł się wygodniej i oczekiwał, bo nie mógł zrobić wiele więcej. A chciałby, bo trzeba przyznać, że ciekawość zaczynała go już powoli zżerać.
-
Po chwili przed gromadą pojawił się hologram wielkiego mecha bojowego, o ludzkich proporcjach lecz z różnego typu działami wystającymi z wielu części metalowego ciała. To zaskoczyłoby może Hana, gdyby nie rozpoznawał maszyny jako obecnej formy Generała Phameasa, jednego z głównodowodzących Armii Saturna.
“Miło że zdołaliście się zebrać w tak krótkim czasie,” Powiedział on, unosząc ramię nie zakończone armatą w geście przypominającym nieco salut. “Sprawa jest dosyć pilna. W przeciwnym razie spędziłbym wiele czasu chwaląc wasze wysiłki w szkoleniu naszej nowej jednostki, a tak powiem jedynie że jesteśmy zadowoleni z dokonanego postępu.”
-
Była to po części jego zasługa, ale mimo to przyjął pochwałę w milczeniu, oczekując na dalsze słowa generała.
-
“Niestety obawiam się że szkolenie właśnie dobiega końca,” W tym momencie generał zrobił znaczącą pauzę. “I nie, nie znaczy to że porzucamy projekt. Wręcz przeciwnie, kompania w końcu zostanie wysłana w pole aby obronić jeden z naszych księżyców jako jednostka garnizonowa.”
-
Były to spodziewane wieści, a mimo to oznaczały koniec pewnego etapu tak w życiu Hannibala, jak i tych żołnierzy, których szkolił.
- Za pozwoleniem, panie generale. - powiedział, wstając z miejsca. - Gdzie dokładnie zostaną wysłani nasi żołnierze i z jakimi zagrożeniami przyjdzie im się mierzyć? - zapytał, nie żeby chcąc skrytykować tę decyzję, był zwyczajnie ciekaw dalszej drogi swojej jednostki. -
“Nie wiemy jakie zagrożenia was czekają, jeśli jakiekolwiek,” Generał odpowiedział. “Musimy jednak zapewnić bezpieczeństwo nowej osadzie przed atakami piratów, czy nawet wrogich imperiów w przyszłości. Jeszcze nie ogłosiliśmy tego publicznie, ale Federacja podjęła decyzję aby ponownie skolonizować Surtur.”
Nazwa natychmiast przywołała nieprzyjemne wspomnienia, zarówno u Hana jak i u jego towarzyszy sądząc po ich wyrazach twarzy. Surtur był jednym z księżyców Saturna przejętych przez wojska Cesarskie podczas wojny prawie trzy stulecia temu. Wojska federalne nie były w stanie go odbić nawet po rozbiciu głównej ofensywy wroga, więc zamiast tego podjęta została decyzja o sterylizacji wnętrza księżyca z pomocą broni biologicznej. Nie był to najdumniejszy moment dla Federacji łagodnie rzecz biorąc, tak więc nie mówiono o tym miejscu za wiele i nie próbowało się go ponownie zasiedlić. Przynajmniej do dzisiaj.
-
- Warunki tam panujące nam na to pozwolą? - upewnił się, starając się jak najbardziej dyplomatycznie zapytać o to, czy skutki użycia broni biologicznej nie były wciąż obecne i groźne tak dla jego żołnierzy, jak i wspomnianych kolonistów.
-
“Wkrótce po… incydencie, cała kolonia została zdekompresowana,” Odpowiedział Phameas z lekkim wahaniem. “Nie ma szansy, żeby było tam obecnie cokolwiek żywego. Po włączeniu systemów podtrzymywania życia wnętrze księżyca będzie się jak najbardziej nadawać do ludzkiej obecności. Jeszcze jakieś pytania?”
-
Zajął swoje miejsce z powrotem, dając tym samym znać, że sam nie ma już żadnych pytań.
-
“Świetnie. Transporty już jutro przybędą na lądowisko, gotowe zabrać całą kompanię wraz z wami. Niech wasi żołnierze potraktują to jako finalny test, sprawdzający i organizację i zdolność szybkiego pakowania.” Gdyby generał mógł się uśmiechnąć, zapewne w tej chwili by to zrobił. “Udanych bojów, towarzysze.”
“Nie do końca tego się spodziewałem,” Mruknął Larus gdy tylko hologram zniknął. “Ale dobrze wiedzieć, że nie zwołano nas tu na nic, i że nasza kochana Federacja wciąż czasem coś robi.”