Tytan
-
//To w sumie z jakieś sto pojazdów. Dalej to już nie jest piechota zmechanizowana a wojsko pancerne z małym wsparciem piechoty//
“Niektórzy są klonami, jak zresztą wszędzie. Wkurzysz jeszcze aktywistów jak będziesz tak gadać o urodzonych inaczej,” Larus powiedział, wciąż z uśmieszkiem. “Ale nie przyszedłem dawać ci wykładu. Mamy zebranie w biurze na które ma się stawić cała kadra. Jakaś szycha ma się z nami skontaktować, nie mam pojęcia czemu.”
-
- Jasne. Mam tam iść od razu czy najpierw wypełnić i wysłać raport?
-
“Chyba zależy im na tym bardziej niż na raporcie numer trzysta trzynaście. Chodź, nie zostawiajmy pozostałych dwóch muszkieterów samych,” Larus powiedział idąc wgłąb korytarza.
-
Parsknął cicho pod nosem, ale odłożył raport na później i udał się do biura, aby stawić się na tym niesamowicie ważnym zebraniu, z którego pewnie, jak zwykle, nic nie wyniknie. Chociaż to już przeszło rok, więc możliwe, że chcą rozwiązać kontakt z Hannibalem i resztą najemników, jeśli uznają, że kompania jest gotowa.
-
W dwoje doszli do biura głównego, którego drzwi automatycznie pobrały skany obydwu mężczyzn - Hann nie był pewien co dokładnie skaner czytał, ale potrafiło to odróżnić jednego klona od drugiego - po czym otworzyły się przed nimi, ukazując bogato urządzone pomieszczenie, w którym luksusowe fotele rozstawione były wokół holoprojektora na środku pokoju. Dwa z tych foteli już były zajęte.
//Jeśli masz już jakiś lore o pozostałych dwóch członkach kadry to napisz mi teraz//
-
//Nie miałem ostatnio czasu namyślać się nad czymkolwiek, ale jednego z nich widziałem raczej jako statecznego i spokojnego, który kontynuował swoją karierę w armii od czasu wojny, ale nie zrobił zawrotnej kariery przez swój niezależny charakter, a drugiego z kolei jako mięśniaka, z całą masą usprawnień o przeznaczeniu stricte bojowym, który większość życia spędził jako wojownik i dowódca wojsk watażków z Marsa. Nie żeby był przy tym prymitywny czy zwyczajnie głupi, ale jest raczej typem od bezpośrednich rozwiązań. Jak nie przejdzie to śmiało wrzuć coś od siebie.//
Nie chcąc przedłużać ani kazać komukolwiek na siebie czekać, zajął miejsce w jednym z wolnych foteli, poświęcając jednak chwilę na przywitanie się ze swymi kompanami. -
“Miło że nasz przywódca raczył się zjawić na spotkaniu,” Alexon przywitał się ze swoim kapitanem, wstając na moment w wyrazie szacunku. Z całej czwórki wyglądał on najbardziej ludzko, gdyż choć technicznie był hibernoidem a nie czystym, to miał na tyle wprawy w tej formie żeby rozmawiać i poruszać się mniej więcej normalnie. “Baliśmy się już, że nie będzie komu przyjąć nagany jeśli dowództwo dzwoni ze skargami na nas.”
Mago tylko uniósł dłoń w ramach powitania, nie wstając ze swojego siedzenia. Od czasu gdy przyjął formę Marudera stał się jeszcze mniej gadatliwy niż za czasów Wojny. W tym momencie cała jego uwaga była zwrócona na projektor, który właśnie zaczynał się świecić, sugerując że połączenie zaraz się rozpocznie.
-
Rozsiadł się wygodniej i oczekiwał, bo nie mógł zrobić wiele więcej. A chciałby, bo trzeba przyznać, że ciekawość zaczynała go już powoli zżerać.
-
Po chwili przed gromadą pojawił się hologram wielkiego mecha bojowego, o ludzkich proporcjach lecz z różnego typu działami wystającymi z wielu części metalowego ciała. To zaskoczyłoby może Hana, gdyby nie rozpoznawał maszyny jako obecnej formy Generała Phameasa, jednego z głównodowodzących Armii Saturna.
“Miło że zdołaliście się zebrać w tak krótkim czasie,” Powiedział on, unosząc ramię nie zakończone armatą w geście przypominającym nieco salut. “Sprawa jest dosyć pilna. W przeciwnym razie spędziłbym wiele czasu chwaląc wasze wysiłki w szkoleniu naszej nowej jednostki, a tak powiem jedynie że jesteśmy zadowoleni z dokonanego postępu.”
-
Była to po części jego zasługa, ale mimo to przyjął pochwałę w milczeniu, oczekując na dalsze słowa generała.
-
“Niestety obawiam się że szkolenie właśnie dobiega końca,” W tym momencie generał zrobił znaczącą pauzę. “I nie, nie znaczy to że porzucamy projekt. Wręcz przeciwnie, kompania w końcu zostanie wysłana w pole aby obronić jeden z naszych księżyców jako jednostka garnizonowa.”
-
Były to spodziewane wieści, a mimo to oznaczały koniec pewnego etapu tak w życiu Hannibala, jak i tych żołnierzy, których szkolił.
- Za pozwoleniem, panie generale. - powiedział, wstając z miejsca. - Gdzie dokładnie zostaną wysłani nasi żołnierze i z jakimi zagrożeniami przyjdzie im się mierzyć? - zapytał, nie żeby chcąc skrytykować tę decyzję, był zwyczajnie ciekaw dalszej drogi swojej jednostki. -
“Nie wiemy jakie zagrożenia was czekają, jeśli jakiekolwiek,” Generał odpowiedział. “Musimy jednak zapewnić bezpieczeństwo nowej osadzie przed atakami piratów, czy nawet wrogich imperiów w przyszłości. Jeszcze nie ogłosiliśmy tego publicznie, ale Federacja podjęła decyzję aby ponownie skolonizować Surtur.”
Nazwa natychmiast przywołała nieprzyjemne wspomnienia, zarówno u Hana jak i u jego towarzyszy sądząc po ich wyrazach twarzy. Surtur był jednym z księżyców Saturna przejętych przez wojska Cesarskie podczas wojny prawie trzy stulecia temu. Wojska federalne nie były w stanie go odbić nawet po rozbiciu głównej ofensywy wroga, więc zamiast tego podjęta została decyzja o sterylizacji wnętrza księżyca z pomocą broni biologicznej. Nie był to najdumniejszy moment dla Federacji łagodnie rzecz biorąc, tak więc nie mówiono o tym miejscu za wiele i nie próbowało się go ponownie zasiedlić. Przynajmniej do dzisiaj.
-
- Warunki tam panujące nam na to pozwolą? - upewnił się, starając się jak najbardziej dyplomatycznie zapytać o to, czy skutki użycia broni biologicznej nie były wciąż obecne i groźne tak dla jego żołnierzy, jak i wspomnianych kolonistów.
-
“Wkrótce po… incydencie, cała kolonia została zdekompresowana,” Odpowiedział Phameas z lekkim wahaniem. “Nie ma szansy, żeby było tam obecnie cokolwiek żywego. Po włączeniu systemów podtrzymywania życia wnętrze księżyca będzie się jak najbardziej nadawać do ludzkiej obecności. Jeszcze jakieś pytania?”
-
Zajął swoje miejsce z powrotem, dając tym samym znać, że sam nie ma już żadnych pytań.
-
“Świetnie. Transporty już jutro przybędą na lądowisko, gotowe zabrać całą kompanię wraz z wami. Niech wasi żołnierze potraktują to jako finalny test, sprawdzający i organizację i zdolność szybkiego pakowania.” Gdyby generał mógł się uśmiechnąć, zapewne w tej chwili by to zrobił. “Udanych bojów, towarzysze.”
“Nie do końca tego się spodziewałem,” Mruknął Larus gdy tylko hologram zniknął. “Ale dobrze wiedzieć, że nie zwołano nas tu na nic, i że nasza kochana Federacja wciąż czasem coś robi.”
-
- A czego się spodziewałeś, jeśli można wiedzieć? - zagadnął towarzysza, ponownie wstając z miejsca.
-
“W sumie nie wiem.” Larus wzruszył ramionami. “Nie spodziewałem się jakiejś wielkiej wojny albo prób ekspansji w dalekie regiony, Po prostu ta delegacja jest jakaś… no…”
“Nie do końca dostosowana do naszych umiejętności,” Dokończył za niego Alexon, wyglądający na zamyślonego. “Służba garnizonowa to raczej coś do czego by się pchali nowi oficerowie aby nabrać kwalifikacji. Nie chcę być chełpliwy, ale jesteśmy weteranami przyzwyczajonymi do wojny totalnej i nie wiem co rządowi chcą zyskać dając nam kontrolę nad siłą obronną małej kolonii w czasach pokoju. I czemu uparli się żeby zatrudniać nas jako najemników, skoro mamy brać udział w oficjalnym procesie kolonizacyjnym? Niewiele w tym sensu politycznie rzecz biorąc.”
-
- Niby wiem, że dobrzy żołnierze wykonują rozkazy, ale i według mnie nie trzyma się to kupy i wolałbym wiedzieć, na czym stoję. Mam tylko nadzieję, że wszystko wyjaśni się na miejscu i nie okaże się, że wpakowaliśmy się w jakąś kabałę.