Nowe Gilgasz
-
Wykorzystując element zaskoczenia, Morkar wytworzył pięć sopli lodu, a następnie wystrzelił po dwa sople w kierunku Orka i Norda, celując w ich głowy i klatki piersiowe, a ostatni sopel wystrzelił w jednego z Krasnoludów, również celując w jego głowę.
-
Antek:
Nord najwidoczniej jedynie sprawiał wrażenie śpiącego, bo błyskawicznie wykonał unik, przez co twoje pociski spudłowały, a on sam sięgnął do paska, wyjął zza niego toporek i cisnął w twoim kierunku. Ork z kolei nie mógł zrobić uniku, ale również przeżył, używając Elfki jako żywej tarczy. Ta zginęła, a on szybko odrzucił jej truchło i chwycił za dwuręczny topór, z którym ruszył w twoją stronę. Krasnolud z kolei nie zdążył zrobić nic i padł trupem na kontuar. Drugi wskoczył za bar, pociągając za sobą Hobbita. Mroczne Elfy przewróciły stół, za którym siedziały i skryły się, a nim to zrobili, zauważyłeś, jak każdy z Drowów dobywa jednoręcznej kuszy. Z kolei Gnolle zrobiły identycznie, ale ograniczyły się, póki co, do krycia za meblem.
Araknis:
Podróż trochę ci zajęła, ale nie napotkałaś po drodze nic, co mogłoby cię spowolnić lub ci zagrozić, spora w tym zasługa twojego Raptora, nikt rozsądny nie miał zamiar zbliżyć się do ciebie, gdy on pozostawał w pobliżu. Pod bramami miasta czekało na ciebie kilkunastu uzbrojonych po zęby strażników, a jeden z nich wysunął się przed szereg z widoczną niechęcią, spowodowaną zapewne strachem.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta. - powiedział szybko, trzymając się przezornie poza zasięgiem zębów i pazurów twojego wierzchowca. -
Na widok zarówno Drowów wyciągających swoje kusze, jak i Norda rzucającego toporkiem, Morkar zakrył się swoją tarczą, wpierw jednak tworząc dwa lodowe sople, które wystrzelił w Orka, celując w brzuch i jedną z jego nóg, starając się wycelować w kolano. Wierzył w to, że muchy, które przyciąga poprzez klątwę, wciąż mu towarzyszyły, a jeśli tak było, to nasłał je na Drowów, aby utrudnić im celowanie.
-
Haki już sporo razy udowodnił Shimi swoją przydatność. Młoda mroczna elfa trzymała swojego wierzchowca na wodzy i spojrzała na strażników. Dziwne, że za każdym razem pytają o te same rzeczy jak równie dobrze ktoś może skłamać i podać nieprawdziwe informacje.
- Shimyra Dyrr, Księstwo Mrocznych Elfów, włóczykij, podróżuję po świecie i stwierdziłam, że wpadnę do Nowego Gligasz. - odpowiedziała. -
Antek:
//*na Drowy.//
Tamci nawet nie zdążyli wystrzelić, gdy obsiadło ich robactwo, od którego zaczęli się odganiać, zaś toporek Norda odbił się od twojej tarczy. Z Orkiem za to nie poszło tak dobrze, sopel wymierzony w brzuch odbił toporem, a ten w kolano nie zrobił na nim większego wrażenia, ponieważ miał na sobie elementy zbroi płytowej, które skutecznie go ochroniły. Wziął zamach i jednym ciosem zniszczył twoją lodową zaporę, od razu wymierzając drugi, tym razem skierowany w twoją czaszkę.
Araknis:
Oczywiście, że można, jednak miasta muszą im za coś płacić, a każde słowa podróżnego przed wejściem do miasta są później spisywane w odpowiednich księgach, co ułatwia ich późniejsze odnalezienie czy zatrzymanie, rzecz jasna gdyby była taka konieczność.
- I nic konkretnego cię tu nie sprowadza? - spytał strażnik, lekko unosząc brew. -
// No tak, mój błąd. //
Spróbował odbić nadciągający cios za pomocą miecza jednoręcznego, w międzyczasie starając się zamrozić Orka od klatki piersiowej w dół. -
- Um… Nie wiem co konkretnego powiedzieć. Od niedawna podróżuję. - stwierdziła. - Przybywam się dobrze najeść i wyspać.
-
Antek:
Używanie Magii i walka na śmierć i życie potrafią się wykluczyć, tobie nie udało się opanować trudnej sztuki jednoczesnego opanowania tych dwóch umiejętności. Przez to Magia w ogóle nie zadziałała, a próba zablokowania ciosu skończyła się niemalże tragedią, nie miałeś wystarczająco siły, aby odbić cios zielonego barbarzyńcy i niemal sam trafiłeś się własnym mieczem. Siła ciosu odrzuciła cię o dobre półtora metra, a Ork od razu wyprowadził szeroki zamach, tym razem poziomo, na wysokości twojego brzucha, chcąc cię rozpłatać lub nawet przeciąć na dwoje.
Araknis:
Chwilę jeszcze się wahali, ale w końcu polecili otworzyć bramy i tak oto mogłaś wejść do środka. -
Starał się odturlać na lewo od Orka, na odległość trzech metrów, żeby topór nie trafił go w brzuch. Jeśli to się udało, spróbował ponownie zamrozić Orka, od klatki piersiowej w dół. Jeśli pierwszy manewr, jakim jest odturlanie się od Orka, się nie udał… Cóż, przynajmniej zginie w boju, tak jak na Norda przystało.
-
Weszła do środka, a raczej wjechała i odwiedziła najbliższą karczmę.
-
Antek:
Udało ci się, ale Ork, wściekle wymachujący toporem, ani myślał dać ci okazję do inkantacji zaklęcia. Inna sprawa, że czułeś, jak kończy ci się energia i zbytnie szafowanie nią nie było zbyt mądre, zwłaszcza że nie jest to twój ostatni przeciwnik.
Araknis:
Karczma ta niewiele różniła się od tych, które odwiedzałaś przy okazji swoich podróży, chociaż dzięki temu, że nie była położona w dość ludnym i bogatym mieście, a nie w jakiejś wiosce czy w pobliżu szlaku, to była o wiele większa i bardziej zadbana. Poza tym jednak niewiele się zmieniło: Schody prowadzące na piętro, kontuar z barmanem i szafką alkoholi, nieco dalej drzwi prowadzące do kuchni, a resztę zajmowały stoliki i krzesła, przy których zasiadali przedstawiciele obu płci i wielu różnych ras. Większość z nich była jednak podejrzanej aparycji, nie ma co się dziwić, miasto to w końcu obfitowało w rozmaite szumowiny, byli tu więc piraci, przemytnicy, najemnicy, płatni mordercy, truciciele, paserzy oraz handlarze rozmaitymi dobrami, głównie nielegalnymi, jak broń, niewolnicy czy używki. -
W takim razie jedyną rozsądną taktyką jest ucieczka. Kontynuował unikanie ataków Orka, próbując opuścić pomieszczenie. Gdyby tylko miał miejsce i możliwość, najchętniej by stworzył kilka lodowych sopli, aby wszystkie wystrzelić prosto w Orka.
-
Usiadła przy ladzie.
- Poproszę coś do jedzenia. Najlepiej mięso z jakimiś warzywami, a do tego coś do picia. - poinformowała Shimi i rzuciła trzy złote monety na ladę. -
Antek:
Nie miałeś jednak takiej możliwości, a właściwie Ork ci jej nie dał, bo gdy tylko wycofałeś się poza pomieszczenie, ten zamknął za tobą drzwi i najpewniej zaryglował je od wewnątrz, gdybyś chciał wrócić.
Araknis:
Gobliński barman od razu zgarnął złoto z lady, a skoro nie oddał ci nawet srebrnika, to albo idealnie trafiłaś w cenę, albo postanowił wykorzystać twoją nadmierną szczodrość. Przekazał jednak polecenie dalej, do kuchni, a nie minął kwadrans i już miałaś przed sobą miskę parującego gulaszu z mięsem i warzywami oraz kufel piwa. -
Wypadałoby więc zaatakować ową oberżę ponownie, ale tym razem w nocy, i liczyć na to, że przebywający w środku członkowie Kartelu stąd nie uciekną. A jest na to szansa, skoro Morkar nie wydał im informacji o tym, że został wysłany przez Czarne Słońce. Wyszedł na zewnątrz, aby odzyskać utracone siły. Najpewniej towarzyszący mu Krasnolud oburzy się faktem, że Nord nie wyeliminował jeszcze członków Kartelu, ale ten atak był niemalże samobójstwem i w zasadzie Krasnolud miałby słuszne powody do gniewu.
-
Shimi zjadła gulasz ze smakiem popijając posiłek piwem, a potem wyszła na zewnątrz karczmy, żeby zapoznać się z tablicą ogłoszeniem, która zwykła się tu znajdować niezależnie od miejscowości. Szukała przygód na miarę młodej niezależnej drowki bez doświadczenia, byle nie umowa o dzieło albo umowa zlecenie.
-
Antek:
- Szybko poszło. - skomentował brodacz na twój widok. Najwidoczniej poprzedni popis umiejętności sprawił, że twoje szybkie opuszczenie karczmy uznał za efekt szybkiej jatki wewnątrz. Co do wspomnianego popisu, to ciała zabitego mężczyzny ani lodowego sopla nigdzie nie było, czym pewnie zajął się Krasnolud. - Chodź no do szefa, za taką szybką robotę pewnie da trochę złota więcej. Wziąłeś głowy?
Araknis:
Zlecenia obejmowały raczej coś, co wymagało doświadczenia, jak eliminacja potworów, eskortowanie jakiegoś ładunku, zamordowanie kogoś czy rozbicie szajki bandytów. -
Gdyby komentarz Krasnoluda odnosił się do rzeczywistych faktów, to Nord byłby z tego zadowolony. Zamiast tego, spojrzał na brodacza z pożałowaniem.
-- Nie. Problem w tym, że nawet nie miałem szans na to, aby zebrać głowy członków Kartelu, gdyż tym udało się wybronić i teraz siedzą zabarykadowani w karczmie. - odpowiedział i skrzyżował ramiona. - Trzeba będzie dokonać ataku w nocy, licząc na to, że członkowie Kartelu stąd nie uciekną. -
Shimi spróbowała znaleźć najprostsze zlecenie kierując się oferowanym wynagrodzeniem, bo skoro kiepsko płatne to i niezbyt trudne.
-
Antek:
- To karczma, nie rzeźnia, jakbyś nie załapał, jełopie. - odburknął, przechodząc od razu na ostrzejszy, typowo gburowaty jak na swoją rasę, ton. - To nie barany tam siedzą, które tylko czekają, aż im poderżniesz gardła. Jak są rozgarnięci, to już teraz się pakują i zaraz będą zwiewać. Jak są trochę mniej rozgarnięci, to spróbują uciec później, na przykład nocą. Więc leć do szefa w podskokach, ja tu posiedzę i ich popilnuję. Trza coś z tym zrobić.
Araknis:
Było kilka takich, ale nim zagłębiłaś się w szczegóły, usłyszałaś za sobą:
- Hej! Hej, czy nie szukasz aby pracy?! - krzyknął ktoś, stwierdzając dość oczywisty fakt, tablice ogłoszeń czytało się rzadko z innych powodów. - Drowko! - dodał, abyś nie miała wątpliwości, że to o ciebie chodzi.