Kijów
-
//Jutro postaram się odpisać. //
-
— A jak nas tam coś zatrzyma? Na przykład Wołga się spierdoli albo któryś z nas zostanie ciężko ranny? Zostaniemy wtedy uziemieni, a taki goły samochód nas nie ochroni. Przydałby się do niej stalowy lemiesz oraz kraty albo metalowe siatki na okna.
-
-- To brzmi jak jakiś plan. Ruszajmy do tego miejsca. Przydałoby się zacząć zbierać zapasy już teraz.
-
— No i dalej mamy misje do wykonania. Eh, zaraz zacznie się moje narzekanie i będziesz chodź wkurwiony. Dobra, idziem po te naboje, a potem do tych cweli pogadać.
-
Pomimo ostrzeżeń żołnierza, gruzowisko nie było aż tak groźne i w zasadzie bardziej musieliście martwić się tym, żeby nie połamać albo nie skręcić sobie nóg, niż odganiać Szwendacze. Kiedy zaczęliście się zastanawiać, w którym dokładnie bloku może być baza zaopatrzeniowa, usłyszeliście nie tak odległe strzały, które powinny doprowadzić was na miejsce.
-
— No, Michu, ciekawe co tym razem? Ludzie czy zombie? — zapytał i ruszył w kierunku, z którego dochodzą strzały.
-
-- Nieważne, kto to jest, musimy się przygotować na to, że znowu czeka nas bój. - odpowiedział towarzyszowi i również ruszył w kierunku, z którego dochodzą strzały.
-
No cóż, nie było to nic, co mogłoby wam zagrozić ani nawet zapewnić odrobinę rozrywki, kilka pechowych Zombie było odstrzeliwanych przez skrytych w jednym z budynków ludzi, najpewniej tych, do których mieliście się udać.
-
//Widać mojego avatara czy tylko białą plamę?//
Wsadził dwa palce w usta i zagwizdał. Nie chce, aby jego oraz Michaiła wzięli za sztywniaków i w ramach rozrywki nie zaczęli do nich strzelać.
-
//Po siedemnastu dniach mogę cię zapewnić, że wszystko z twoim awatarem okej.//
Na pewno zwróciłeś tym na was uwagę, ale może to i lepiej, dziś ludzie faktycznie najpierw strzelają, a potem myślą, a pomylenie kilku obdartusów ze zdechlakami nie jest trudne. Tamci z pewnością prewencyjnie teraz do was celują, ale co dalej? -
— No, Michaszku, co teraz? — zapytał, uśmiechając się.
-
-- Teraz, staruchu, liczmy na to, że ci mili panowie wpuszczą nas do środka, aniżeli wystrzelają nas jak tamtych zgniłków. - odpowiedział, spoglądając na celujących w Michaiła i Pawła ludzi.
-
//Nikogo nie widzicie, jacyś ludzie są w budynku i to, że do was celują, jest w domyśle.//
- Kto wy? - krzyknął po kilku minutach przeciągającej się ciszy ktoś z wnętrza budynku. -
— Ja jestem Paweł, a ten obok mnie to Michaił. Zwykli wędrowcy, którzy próbują przeżyć. A wy, towarzysze? Kim jesteście?
-
- Nie pierdol. - rzucił w odpowiedzi mężczyzna z budynku. - Nasi zwiadowcy widzieli, jak jedziecie na jednej pace z ukraińskimi żołnierzami. Co was z nimi łączy?