Karczma Złotojad
-
Jedno precyzyjne pierdolnięcie wystarczyło. Ork nie zdołał zablokować ciosu trolla zadanego morgenszternem, ale zdołał jakimś cudem przeżyć. Oszołomiony zielonoskóry padł na klęczki, a z jego czoła zaczęła tryskać krew, o ile ktoś mu nie pomoże jego żywot dobiegnie wkrótce końca. Pobliscy gapie w panice nawoływali straże lub uciekali w popłochu, gdyż z całej sytuacji zrobiło się widowisko. Słyszałeś głośne kroki zmierzające do drzwi karczmy, więc troll ma niewiele czasu zanim będzie musiał walczyć z kolejnymi przeciwnikami. Godziny szczytu funkcjowania portu, także w Złotojadzie jest już mała armia istot z różnych stron świata… To się zrobiła afera!
-
Ucieka w stronę portu w pośpiechu.
-
Ciężko ucieka się jako troll skalny z kilku istotnych powodów: jest się ociężałym, zwraca się na siebie uwagę samymi rozmiarami i prezencją, nici z użycia wierzchowca i ogólnie ciężko wmieszać się w tłum. Rigi jakimś cudem zdołał dotrzeć do portu, jednak na jego przysłowiowym ogonie siedziały dwa patrole strażników, a to nie wróżyło dobrze. Prędzej czy później wda się w konfrontacje z nimi, o ile czegoś nie wymyśli.
[Zmiana lokacji. Zaczniesz pierwszym postem w porcie]
-
-- Ach, jaki piękny dzień! – powiedział do siebie po cichutku Centaurzyca. Niedawno zdołała pokonać dość długą trasę i dzięki temu trafiła tutaj - do Złotobrzegu. Postanowiła przejść się po głównej ulicy miasta, aby zobaczyć, jak się żyje w tym miejscu. Akurat przechodziła koło Karczmy Złotojad. Z jednej strony chciałaby przekąsić coś naprawdę dobrego, ale wiedziała, że ostatnio postąpiła nieroztropnie i większość swoich pieniędzy dała żebrakowi, który z jakichś powodów siedział na jednej z dróg prowadzących do tego miasta. Potem poszło jak z górki - musiała wydawać i wydała. Musi znaleźć jak najszybciej jakieś zatrudnienie, choćby na chwilę, żeby mieć za co jeść.
-
Centaurzyca dotarła do Złotegobrzegu i zahaczyła o karczmę Złotojad. Tylko co dalej? Ponoć poszukiwała pracy, więc rzuciła się jej w oczy tablica z ogłoszeniami stojąca przed każdą szanującą się karczmą. Teraz nasuwa się najważniejsze oraz naistotieniejsze pytanie. Jakiej pracy kobieta poszukuje i jak dużo za nią oczekuje, wszakże ogłoszenia były wszelakie. Od pracy jako służba domowa, a na zleceniach dla łowców głów skończywszy.
-
Łowcy głów? Nah, to nie jej klimaty. Rasy humanoidalne często nie radzą sobie z czymś takim, a co dopiero ma zrobić Centaur, który ma olbrzymie ciało?
Skierowała więc swój wzrok na ogłoszenia pracy o służbie domowej. -
Ogłoszenia dotyczyły głównie ras humanoidalnych poruszających się na dwóch kończynach, w szczególności młodych elfek i ludzkich kobiet. Centaurzyca nie znalazła niczego pasującego do niej, czyli jebanej abominacji.
-
Klaus Il Spazzio
Karczmy były nie tylko najlepszym miejscem na zjedzenie kawałka dobrego jadła, ale także na zasięgnięcie informacji. Przynajmniej taka myśl przyświecała mi, kiedy kierowałem się do ,Złotojadu". Słyszeliśmy, to jest ja i mój od niedawna młody towarzysz, Jurko, że u władcy Złotobrzegu można zapisać się na jakiegoś rodzaju służbę. Byłem gotowy na jakiś czas wejść w rolę najemnika, dopóki moja sakiewka przestanie świecić pustkami. Przed tym jednak chciałem dowiedzieć się, gdzie należy udać się, by zostać najętym - miałem nadzieję, że w karczmie znajdę informacje na ten temat.
-
Jurko Sawicz
Służba najemnicza u władcy Złotobrzegu była według Jurko dobrym zarobkiem, a choć młodzieniec nie miał na ten moment większych problemów z finansami, to zawsze lepiej jest mieć te dodatkowe pieniądze. Być może mógłby się wkrótce gdzieś osiedlić przy pomocy zdobytych pieniędzy, chociażby w Przedlipiu, z którego zresztą pochodził jego nauczyciel Magii Ognia, Zenobius Rannick.
Jurko podjął się fachu najemnika od momentu, kiedy elfi bandyci bezlitośnie napadli na Sine Wody, zabijając w jego trakcie najazdu rodziców Jurko i jego najstarszego brata, Laczka. Mało kto decyduje się na taką robotę w tak młodym wieku, ale Jurko był zdeterminowany, by przetrwać w tym surowym świecie. Motywował go także inny cel - odnalezienie jego zaginionych braci, Danyły i Tymoszki. Ci w końcu zaginęli po najeździe na Sine Wody, a gdy Jurko zaatakował pozostałości po bandytach, którzy dopuścili się tej zbrodni, nie odnalazł w ich kryjówce żadnego ze swoich braci.
Karczma Złotojad była więc idealnym miejscem, aby zdobyć informacje nie tylko na temat służby najemniczej u władcy Złotobrzegu, ale także istniała szansa na zdobycie informacji o Danyle i Tymoszce.
-
Obaj mężczyźni wkroczyli do karczmy i zastali widok codzienny dla tego przybytku. Gdzieś w tle przewijała się muzyka grana przez barda, ludzie jedli, pili trunki wysokoprocentowe, tam w oddali stolik pod ścianą miał miejsce hazard w postaci najróżniejszej od siłowania się na rękę po grę w kościanego pokera, a na kartach skończywszy. Jurko Sawicz i Klaus nie przybyli tutaj poddawać się różnorakim rozrywkom, które do zaoferowania miało to miejsce. Przyszli spełnić swoje własne cele od ucieczki przed przeszłością po odnalezienie rodziny, a w tym wszystkim pomóc miało im załapanie się do grona komendanckich najemników. Możliwości dowiedzenia się czegoś o tym są szerokie, ot przed karczmą stoi tablica z ogłoszeniami, za oberżą stoi karczmarka, która pewnie wie całkiem dużo o Złotobrzegu. W rogu nad porządkiem czuwa ork z zabandażowaną głową, a prócz tego pełno tu ludzi i rozmaitych ras, ale są jeszcze inni…
Gwardziści miejscy pijący przy jednym stole jasne kovirańskie, a kto miałby wiedzieć więcej o służbie u komendanta niż Ci, którzy dla niego pracują. Co prawda towarzystwo ich nijak wygląda na przyjazne po obelgach stwierdziwszy kierowanych w stronę pobliskich stolików i mord do czerwoności opitych.
-
Jurko Sawicz
Jurko przez chwilę spojrzał na swoją sakiewkę. Po takiej podróży najpewniej jego towarzysz chciałby się napić jakiegoś dobrego trunku, podobnie zresztą jak sam Jurko, chociaż młodzik wątpił w to, że w Złotojadzie mogą być serwowane trunki bezalkoholowe - w końcu dopiero co przybył do Złotobrzegu, a oprócz tego, że wiedział o istnieniu Przedlipia, był kompletnie zielony co do znajomości Złotej Doliny.
W międzyczasie Klaus mógłby zająć się chociażby wypytywaniem gwardzistów o służbę u komendanta. Albo przeczytać ogłoszenia z tablicy. Albo uniknąć bitki z czerwononosymi hulakami - po prostu żeby znalazł jakieś zajęcie. Jurko lekko szturchnął łokciem swojego kompana.
-- Hej, mógłbym Ci postawić coś z karczmy, jakbyś chciał. Zająłbyś jakiś stolik czy poszukał jakichś informacji w karczmie? - zapytał Klausa z lekkim uśmiechem na twarzy.
-
*Klaus Il Spazzio
— Nie pogardzę piwem. — Kiwnąłem subtelnie głową, odpowiadając tym samym na propozycję mojego towarzysza. — A informacji poszukam. Nie widzę sensu w marnowaniu czasu.
To mówiąc, odszedłem w kierunku tablicy z ogłoszeniami. Co prawda niedaleko siedzieli gwardziści, ale patrząc na ich aparycję, raczej od nich wolałem zasięgać informacji w ostatniej kolejności. Alkohol zdecydowanie nie każdej głowie służy, a w szczególności nie tym, które były pozbawione umiaru. Dlatego miałem nadzieję, że z tablicy ogłoszeniowej dowiem się wszystkiego, czego potrzebuję.
-
Jurko Sawicz
Gdy Klaus odszedł od niego, Jurko powoli ruszył w kierunku karczmarki, aby zamówić piwo dla swojego towarzysza i być może zdobyć jakiś niezawierający alkoholu trunek dla siebie. Lekki uśmiech, który pojawił się na twarzy młodzika przy rozmowie z jego towarzyszem, nadal go nie opuszczał.
-
Hans Grish
Tymczasem, przed karczmę na czarnym jak noc koniu, zajechał rycerz ubrany w pancerz w równie ciemny co jego klacz. Ów rycerz, Hans Grish, wtem zsiadł ze swojego konia i przywiązał go najbliższej belki. Omijając tablicę ogłoszeń stojącą przed karczmą, ponuro wyglądając człowiek bezpośrednio udał się do środka, po czym zwrócił się w kierunku oberży i stojącej za nią karczmarki. Skróciwszy dystans między nim a nią, na tyle by móc normalnie porozmawiać, rycerz którego twarz była zakryta kapturem oraz pod nim ukrytym hełmem z przyłbicą w kształcie ludzkiej czaszki, wtem spróbował rozpocząć konwersację z panią stojącą za oberżą.
- Bądź pozdrowiona mości karczmarko, chciałbym się wypytać pani czy dałoby się na noc wynająć w karczmie pokój na noc i ile by to kosztowało, jeżeli taka możliwość by zaistniała. Oraz bym się zapytał ile by kosztował lekki napitek oraz prosta strawa, jak chleb z serem. -
Tak, można się było tego spodziewać… pomyślała Centaurzyca. Czy to jej wina, że urodziła się w przeważającej części z końskim korpusem? No nic, trzeba będzie szukać dalej.
Zasmucona otworzyła drzwi i weszła do karczmy. -
Darra
Wchodząc do karczmy minęłaś się z człowiekiem, który z niej wychodził i zmierzał w stronę tablicy z ogłoszeniami, a co zostałaś w środku? Typowy widok dla karczmy. Wszelakich gości pijących, jedzących, grających w karty i uprawiających hazard od siłowania się na pięści po gry w kościanego pokera, a na kartach kończąc. Niestety twoje wejście nie obyło się bez uwag ze strony pijany gwardzistów miejskich, którzy skwitowali je wrednym śmiechem.
- Patrzajta chopy! Koninę dodali do jadłospisu! - krzyknął czerwony od alkoholu gwardzista, a jego towarzysze siedzący przy stole prędko podłapali obelgę, jednak w tym wszystkim znalazło się nieco dobrego. Jeden minotaur siedzący przy stole z dwoma satyrami kiwnął w twoją stronę głową na znak zaproszenia.Klaus Il
Przejrzałeś tablicę ogłoszeń wzdłuż i wszerz przy okazji mijając się w wejściu z ponętną centaurzycą, która wchodziła do karczmy. Najwięcej było tutaj ogłoszeń typowo wiejskich i mieszczańskich jak poszukiwanie pomocnika, ucznia czy chęć zakupu bądź sprzedaży czegoś np. narzędzi, Jednak natrafiłeś na dwa interesujące kartki głoszące następująceOgłasza się co następuje. Komendant Lorys Smokobój zatrudni najemników i zleca zabicie trolla jaskiniowego grasującego na północno-zachodnie moście przecinającym rzekę. Nagroda: 700 złotników
Ogłasza się co następuje. Komendant Lorys Smokobój zatrudni najemników i zleca ochronę transportu medykamentów zmierzających do Srebrotoku. Nagroda: 300 złotników.
W obu przypadkach po więcej informacji należało zgłosić się do kwatermistrza w koszarach gwardii miejskiej.
Jurko Sawicz
Młoda karczmarka, kobieta o niezwykle pięknej i nieco piegowatej cerze, a także kręconych rudych włosach spojrzała na Ciebie przychylnie, po czym postanowiła rozjaśnić sprawę.
- Jakie piwo, mości podróżniku? - zapytała rzeczowo i wskazała dłonią na drewnianą tablicę, na której widniały nazwy trunków w kolejności od najtańszego do najdroższego, należy więc założyć, że najtańsze piwo jest najgorszej jakości, a najdroższe najlepszej. Dziś w ofercie piw znalazły sięJasne Horaldzkie
Jasne Kovirańskie
Ciemne Krasnoludzkie
Jasne Elfickie
AleAle Madasamskie
Królewskie Ciemne Łagodne
Dziki Las
Książęce Owocowe
Królewskie JasneHans
Mroczny rycerz na czarnym koniu zdecydowanie zwrócił na siebie uwagę pobliskich gapiów stojących przed karczmą, jednak kiedy wkroczyłeś do środka ta uwaga minęła. Jedyne co usłyszałeś to uwagę od pijanych gwardzistów miejskich, co to nie stronili od najtańszego alkoholu, w skład który wchodziło tanie piwo i równie niskocenowa gorzałka.
- Patrzajta kurwa. Kolejna kostucha mroczna. To juże jest czwarta w tym tygodniu. - wybuchnął śmiechem jeden strażnik, a drugi skwitował.
- Mroczny rycerz! Ciekawe czy ma mrocznego kutasa! - zaśmiał się inny strażnik. Natomiast karczmarka uśmiechnęła się na Twój widok niezbyt zdumiona noszonym przez Ciebie pancerzem, a następnie odpowiedziała na twoje pytanie po udzieleniu odpowiedzi młodemu mężczyźnie stojącemu przy szynkwansie.
- Pokój płatny z góry 3 złotniki, a skromny posiłek pajda chleba i zupa 2 srebrniki. oznajmiła uśmiechnąwszy się miło. -
Darra
Minotaur i Satyry zapraszają do stołu? A to ciekawe. Podeszła do nich, chociaż niezbyt pewnym krokiem.
-- Witajcie… – zaczęła. -
Klaus Il Spazzio
Przelotnie spojrzałem na centaurzycę, gdy mijałem ją w drzwiach, ale poszedłem dalej.
Tablica ogłoszeń zaskoczyła mnie dosyć. Myślałem, że tutejszy władca, którym jak się okazuje był tylko Komendant Lorys Smokobój, szukał chętnych do służby, nie do zleceń. Cóż… Gdzie nie ma dzika, tam dobry i zając, jak to mówił mój ojciec. Wybór także nie był zbyt trudny, patrząc na to, jaką stawkę oferowano za zabicie trolla. 700 złotników, podczas gdy w mojej sakiewce brzęczało tylko 100.
,A więc troll." Stwierdziłem w myślach, uznając że Jurko zgodzi się z moim wyborem.
Jedyne czego jeszcze chciałem dowiedzieć się z tablicy ogłoszeń to lokalizacji koszar gwardii miejskiej.
-
Jurko Sawicz
Obecność rycerza przy oberży zrobiła na Jurko jakieś wrażenie, na pewno nie negatywne, ale nie wszedł jeszcze w jakąkolwiek interakcję, skupiając się raczej na wyborze piwa dla swojego towarzysza. Tylko jakie piwo piją szlachcice?
Tę jakże trudną kwestię natury filozoficznej odstawił na później, w końcu decydując się na to, co zamówić swojemu kompanowi. Zwrócił się więc do karczmarki, a uśmiech go nadal nie opuszczał.
-- Prosiłbym Jasne Kovirańskie, piękna. - odpowiedział, a następnie nieco się schylił, by obecni w karczmie czerwononosy hulacy nie usłyszeli pytania młodzieńca, bo pewnie by go za to zabili. - A można tutaj zakupić jakiś napój bezalkoholowy? Sok? Coś w tym rodzaju?
-
Hans Grish
Hans nie zwracał uwagi na strażników, ot zwyczajne zapijaczone gderanie które się znajdzie w każdej tawernie czy też karczmie. Rycerz cierpliwie odsłuchał karczmarki po czym sięgnął do swojej sakiewki którą nosił przy pasie i wyją z niej 4 złotniki. Następnie delikatnie położył je na ladzie przed karczmarką. Po wykonaniu tej czynności ponownie się zwrócił do pani stojącej za oberżą.
- Proszę oto pani zapłata za nocleg i skromną strawę. - rzekł spokojnym tonem głosu, po czym dodał - Jeżeli mógłbym to poprosiłbym o podanie strawy na jakieś jednej tacy, bym mógł zanieść ją do pokoju i spożyć ją w prywatnych warunkach…a co do kwestii nadpłaty, proszę się tym nie kłopotać i nie wydawać reszty.