Wielkie Równiny
-
Radiotelegrafista
Aż korciło ją by ich zaatakować, jednak z racji tego, iż słabo radziła sobie z strzelectwem na duże odległości, spasowała. Szarża w pojedynkę, na otwartym terenie, również nie wchodziła w grę. Obserwowała wóz jeszcze przez chwilę. Po tym, wsiadła na knura i pojechała do miejsca, w którym ukrywał się Liwiusz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Radio:
‐ Wygląda całkiem nieźle. ‐ skomentował Liwiusz. ‐ Ale jeden wóz to niewiele, powinniśmy poczekać przynajmniej na dwa kolejne, żeby mieć pewność.
Wiewiur:
Jechali spokojnie jeszcze kilkanaście metrów, nim jeden z nich nie spadł z konia jak rażony piorunem. Po chwili zdałaś sobie sprawę, że to nie był piorun, a dwie wielkie strzały, jakie wypuścił skryty w wysokiej trawie Ubairg. Żołnierze otworzyli do niego ogień z karabinów, a później pognali dalej w tym kierunku, chcąc go dobić lub schwytać, zostawiając konia oraz zwłoki kompana. -
-
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
‐ Jasne…‐ Łatwiej było powiedzieć, niż wykonać. Niemniej, Bimba prowadziła przy sobie, nie jechała, ponieważ:
a) umaszczenie zwierzęcia było bardziej kamuflujące
b) Knur mógł ją w większości zasłonićNadłożyła też nieco drogi, by być mniej widoczną. Gdy już dotarła na miejsce, usiadła i wróciła do obserwacji oraz skubania trawy.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Ciebie. Wystarczy, czy rozglądać się dalej? ‐ odparł, choć zauważyłaś, że równie bacznie lustrował okolicę, co i Twoją reakcję na jego słowa.
Radio:
Czas wlókł się niemiłosiernie, a Ty zauważyłaś kolejną postać, samotnego jeźdźca, bardzo szybkiego, a więc zapewne jednego z tych osławionych konnych kurierów… Gnał w przeciwną stronę, co wcześniej wóz z obstawą. -