Gospodarstwo na Równinie
-
maxmaxi123O nie. Ktoś wszedł.Ku jej przerażeniu, pierwszym odruchem było mocniejsze ściśnięcie rękojeści rapieru (jeżeli dobrze pamiętam, co to była za broń). Kiedy tylko drzwi się otwarły, głośno pisnęła. Mięśnie dłoni były spięte i gotowe do zadania ciosu. Sama opanowała się przed jakimkolwiek ruchem widząc, że to Rose, a nie jeden z tych czterorękich dzikusów…
-
wiewiur500kubaRose westchnęła z ulgą, widząc że to nie Patricia, tylko jakaś nędzna krzyżó… Chwila! Jeśli Rose dobrze pamięta, to to coś może jej pomóc… Lub spróbować. Nie chciała już dłużej czekać i próbować z tym czymś po dobroci i zwyczajnie wyszarpnęła ją z szafy, chwytając za ubrania i zaczęła ciągnąć do pomieszczenia, które choć trochę przypomina miejsce, w którym mogłyby kryć się medykamenty.
‐ Pomożesz mi, Ty tchórzliwa kalko człowieka ‐ wycedziła przez zęby, wściekła że w drużynie mają tak słabe i tchórzliwe gówno.//Nie czekaj na Maxa.//
-
Kuba1001 Radio:
Cóż, niewiele. Jeśli ktoś tu rzeczywiście wtargnął, to nie był to pierwszy lepszy bandyta czy dzika bestia, jedyne ślady, jakie po sobie zostawił, to nikłe odciski stóp w piasku, ledwo widoczne. Na ich podstawie możesz jedynie ocenić, że to coś ma stopy o wiele większe od człowieka.
Wiewiur:
Po chwili obie znalazłyście się w odpowiednim pomieszczeniu. -
wiewiur500kubaRose rzuciła hybrydę na podłogę i pokazała ją swoją ranę.
‐ Jeśli Ci życie miłe, radzę Ci to wyleczyć ‐ wycedziła przez zęby. Może i była zbyt agresywna dla tego… czegoś, jednak była obecnie bardzo zirytowana, w końcu to coś chowało się w szafie… Jakie to było żałosne. Ile ona zamierzała siedzieć w tej szafie? Do swojej usranej śmierci, bo co? Bo się bała? Nawet jeśli usłyszała znajomy krzyk? Jakie to musi być słabe… Jakim cudem w ogóle przeżyło aż do teraz? -
maxmaxi123Cóż. Obecna sytuacja wcale nie pomagała jej się uspokoić, wręcz przeciwnie, coraz bardziej się bała. Coraz bardziej chciała znieruchomieć i nic nie robić, ale wiedziała, że w obecnej sytuacji to się za dobrze nie skończy… Wzięła się więc w garść i delikatnie, aby jak najmniej zabolało, przyłożyła dłonie do ciała i zaczęła działać, a dokładniej korzystać z magii leczenia, w celu regeneracji zranienia.
-
-
-
-
wiewiur500kubaPodniosła mivvotkę i pchnęła ją delikatnie(nie mocniej, by się nie wywróciła) do przodu, w kierunku drzwi.
‐ Skoro byłaś tu podczas napaści, kawałku ścierwa, to może będziesz miała coś do powiedzenia Liwiuszowi ‐ wycedziła przez zęby, pilnując ją by szła w kierunku wyjścia z budynku a następnie do siedziby Liwiusza. Gdyby nie chciała iść z własnej woli, popychałaby ją na tyle mocno by się ruszyła i równocześnie nie upadła na ziemię. Nie miała ochoty podnosić tego śmiecia drugi raz z ziemi. -
-
-
-
maxmaxi123Nie miała dziś spokoju. Wpierw napad na gospodarstwo, zniknięcie Patrici, znęcanie się Rose, a teraz dojdzie do tego jeszcze Jannet.
‐ Ja… ‐ zaczęła dość cicho. ‐ Nie wiem. Widziałam tutaj grupę Ubarigów. Schowałam się w szafie, nie wiem co z nią było… nie wiem… ‐ dokończyła łamiącym się głosem. -
-
wiewiur500kubaRose odetchnęła z ulgą słysząc że Patrici dalej nie odnaleziono, przynajmniej o jedną posraną kobietę mniej. Teraz jej życie może będzie to milsze? Aż uśmiechnęła się na myśl o tym.
‐ Nie wiem po co chcesz jej szukać, wątpię by porywacze mieli aż tak słaby gust i porwali kogoś kogo chyba tylko Ty lubisz, szanujesz i widzisz w tym czymś jakieś oznaki inteligencji ‐ odparła Rose do Jannet. -
-
-
-
wiewiur500kubaRose trochę zaskoczona tym, że Jannet postanowiła ją zaatakować, natychmiast uniosła swoją broń i wycelowała w grubego wieprza.
‐ Jeśli się ruszysz, sprawię że Twoje drugie oko i nie tylko ono, zniknie. ‐ Odparła stanowczo w stronę Jannet i trzymała palec na spuście. Nie chciałaby tego robić, więc liczyła że dziewczyna się jej posłucha i sobie odpuści. -
Radiotelegrafista‐ Dawaj. ‐ Odpowiedziała poważnie Jannet: ‐ Będę miała spokój od twojego pie**olenia. ‐ Mówiąc to, zaczęła powoli sięgać do kabury z rewolwerem. Poruszała dłoń w żółwim tempie, powoli spuszczając ją na dłoń. Wcale nie ukrywała tego przed wzrokiem Rose, wręcz przeciwnie. Chciała pokazać wyższej blondynce, (a może i sobie) że nic nie robiła sobie z jej słów, że się nie bała. Te działanie miało też inny cel. Uważnie obserowała Rose i jeśli tylko dojrzałaby, że ta rzuciła okiem w kierunku jej ręki, sięgającej do kabury, błyskawicznie wykorzysta jej nieuwagę i chwyci lufę karabinu blondynki, odsuwając go od siebie i samej się schylając by uniknąć strzlału. Oczywiście nie puściła by po tym broni Rose, tylko wyrwała ją z dłoni oponentki.