Los Angeles
-
-
-
-
-
Kuba1001
Większość drogi minęła Wam spokojnie, kilka razy musieliście tylko odpędzać się od Zombie, co robiliście raczej dość sprawnie, ale też cicho. Innym razem przyszło Wam schować się w jednym z domów, gdzie spokojnie przeczekaliście, aż przejdzie wyładowany Bandytami pickup. Dopiero wtedy mogliście dotrzeć na miejsce, które pozornie nie różniło się od reszty przedmieść, acz gołym okiem widać, że było tu więcej niezniszczonych i zadbanych domów, w których na pewno mieszkali ludzie, a przynajmniej w części z nich.
-
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Właściwie to takie było Twoje zadanie, jego też. Na szczęście do nocy, kiedy zmienił Cię inny członek ekipy, nic ciekawego się nie wydarzyło.
Reich:
//Dzięki za przypomnienie.//
Nic widocznego gołym okiem, więc równie dobrze mogły to być też kwatery przygotowane dla ludzi, gdy miasto zostanie oczyszczone lub mają zapewnić zakwaterowanie jakimś posiłkom Milicji, Armii Światowej czy Z‐Com. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Pozostali również zajęli się solidnym śniadaniem, w końcu to najważniejszy posiłek dnia, a nie wiadomo, ile będziecie maszerować. Tak czy siak, wkrótce przywódca spotkanej grupy poprowadził ich i Ciebie dalej, wciąż obrzeżami, ale coraz bliżej śródmieścia.
Reich:
Kilka chwil po tym, jak ostatni członek ekipy zamknął za sobą drzwi, zauważyłeś idący ulicą pochód kilkudziesięciu osób, mężczyzn i kobiet, uzbrojonych przeważnie w łuki, kusze, broń białą, czasem pistolety, rewolwery, obrzyny i dwururki. Wszyscy zatrzymali się kilkanaście metrów od Was i po chwili, jaka pewnie zajęła im wydanie rozkazów przez dowódcę, ruszyli w różnych kierunkach, zapewne na patrole. -
Reichtangle
Zbyt licho uzbrojeni jak na Z‐COM lub Armię. To Milicja albo bandyci.
Nie był w stanie walczyć z tak dużą grupą, więc gestem przekazał aby cofnęli się w głąb domu. Zastanawiał się czy zamknąć drzwi na zamek. Jeśli zostawi je otwarte, wejdą tu jak do siebie i znajdą ich. Jeżeli je zamknie będą wiedzieli, że ktoś tu jest, jeśli to Milicja to możliwe, że uszanują spokój “mieszkańców” i odejdą, jeśli bandyci ‐ tym bardziej zechcą tu wejść, i będą już gotowi na walkę.
Ostatecznie zamknął drzwi, licząc że ich miną. -
-
-
-