Warszawa
-
-
Kuba1001
Pomieszczenie pogrążone było w prawie całkowitym mroku, wątłe światło zapewniała jedynie samotna żarówka na suficie, której blask padał idealnie na dwa krzesła i stojący między nimi stół. Mężczyzna usadził Cię na jednym z nich i, nim zdążyłaś zareagować, przypiął Ci skórzanymi pasami ręce do poręczy, zaś nogi do nóg krzesła. Później odszedł i zapalił kilka kolejnych lamp, które oświetliły ścianę naprzeciw Ciebie, gdzie na różnorakich hakach, gwoździach i uchwytach wisiały najróżniejsze narzędzia przeznaczone do tortur, a przynajmniej na takie wyglądały.
‐ Witaj w Pokoju Zwierzeń. ‐ powiedział z paskudnym uśmiechem. -
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Skinął głową i wyjął z kabury na biodrze pistolet, który Ci podał.
‐ Naładowany i zabezpieczony, lepiej zrób z niego dobry użytek. ‐ wyjaśnił, a później podjął marsz w kierunku wyjścia.
Bog:
Widząc Twoje przerażenie, jedynie znów się uśmiechnął, a nawet zaśmiał.
‐ Możemy to rozwiązać właściwie na trzy sposoby: Po dobroci, po złości i w sposób pomiędzy tymi dwoma. Co wolisz? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-