Warszawa
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Pewnie miałby jeszcze jakieś obiekcje, ale było widać po nim, że w ten sposób zaprzeczałby sam sobie, więc w końcu się zgodził.
- Przygotuj wszystko. Wiesz, jakieś ostatnie poprawki, paliwo i tak dalej. Ja pójdę po kluczyki, są gdzieś w domu. -
Tak więc też począł i poczekał aż Robert wróci.
-
Nie zajęło mu to wiele, więc mieliście auto gotowe do jazdy, gorzej tylko z paliwem, którego było łącznie pięć litrów, więc możecie pozwolić sobie tylko na krótką przejażdżkę, bo jeśli ma Wam ujść na sucho, nie powinniście zużyć go za wiele bez powodu.
- Twój pomysł, Ty prowadzisz. - powiedział Robert, rzucając Ci kluczyki i siadając na miejsce pasażera. - A jak nas złapią, to Tobie oberwie się bardziej niż mi. -
Przejażdżka dookoła osady nikomu nie zaszkodzi, a przy okazji przetestuje samochód. Uruchomił silnik, wyjechał z garażu i pojechał w kierunku bramy.