Planeta Amirallis
-
V:
Za każdym razem jak widzę te głupie kamulce mam ochotę rozwalić to akwarium. Ale te wyglądają na silne i jeszcze mogłyby skrzywdzić siostrę. Więc chyba muszę opanować słuszną chęć zniszczenia tego czegośA:
Czyli już koniec… Boję się. Co oni zamierzają z nami zrobić? Na szczęście brat nie zaczął atakować akwarium. Chociaż wygląd na zdenerwowanego to jakoś się opanował. -
V:
A z resztą… Jeszcze nie wszystko jest przesądzone. Może się jeszcze nadarzyć jakaś względnie bezpieczna opcja ucieczki. A jeśli nie, to, cóż. Być może konieczne będzie zapewnienie tego, żeby chociaż jego siostra zdołała się wydostać z tej klatki.
A:
Ale… I tak wiadomo, że wewnętrznie się gotuje. Ona go zna zdecydowanie za dobrze. Trzeba będzie go trochę uspokoić, żeby nie zrobił jakiejś głupoty pod wpływem złości.
Oboje:
Rodzeństwo zostało wyniesione przez otwarte drzwi hangaru do szerokiego korytarza, którego zarówno podłoga, sufit, jak i ściany są tak oślepiająco białe, że aż musieli przymknąć oczy bardziej niż trochę. -
V:
Jeju, co to za korytarz? Głupie kamulce są widocznie beznadziejne również w wystroju wnętrzA:
No, to jest… bardzo biały korytarz. Aż oczy trochę bolą. Po co im coś takiego? I dojadę ten korytarz prowadzi? -
// A mogłabyś przypomnieć imiona tego rodzeństwa? ;^; //
V:
Oj tak… W domku było sto razy lepiej niż w tej dziurze.
A:
Po co? Nie wiadomo. Gdzie prowadzi? Też nie wiadomo… Ale najpewniej wszystko się wkrótce okaże.
Oboje:
Po chwili, rodzeństwo usłyszało dźwięk rozsuwanych drzwi jak od tego hangaru, ale krótszy, szybszy i cichszy, a do tego gładszy. Zanim się obejrzeli, byli odstawieni do jakiegoś rodzaju… Windy. Windy, która zaczyna jechać do góry. -
//Ee… um…, kurczę muszę trochę pokopać. Ventricosus i Aculeatus//
V:
Głupi korytarz, glupie kamulce, głupie… (bardzo długie narzekanie na wszystko)
Nudno tu, pusto, chce wiedzieć czego oni chcą!A:
Winda… Ciekawe dokąd prowadzi. Jak tam dojedziemy oby brat nie zachowywał się jak dzikus. Może pogorszyć naszą sytuację