Nowy Asgard
-
Czara
Spróbowała położyć swojego siostrzeńa na łóżko w pokoju głównym. Ma pewien plan.
Vergis
Usiadł jak pies i wzniósł oczy do góry.
-Znaczy… Było takie urządzenie… Dziwne, jakby talerz z różnymi świecącymi… Wielkości moich… Nie wiem, dwóch łap? I nagle była eksplozja, mnie odrzuciła, perła zrobiła się kamykiem… A on wyszedł… I poszedł jakiś cień, wszystko z zielonego zrobiło się szare, brunatne, brudne… -
Czarna
Nie było z tym większych trudności. Zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę, że opieranie się to ostatnie, do czego byłby skłonny jej siostrzeniec w obecnym stanie.
Vergis
Hela przymrużyła oboje oczu, po czym odpowiedziała znudzona:
-Nie żyję przez chwilę i wszystko idzie się pierdolić. Teraz już masz powody, żeby mnie w końcu rozkuć z tego złomu? -
Vergis
PRzechylił łeb na jedną stronę i spróbował sprawdzić, gdzie jest jakiś zamek czy coś.
Czarna
Wyciągnęła z głowy Czarny kwarc (nie Jotunski) i dmuchnęła na niego, po czym położyła go na podłodze. Od razo rozkazała swoim mniejszym sobą, by szykowały broń. -
Vergis:
Nie ma żadnego. Wygląda jakby te łańcuchy po prostu były wykute na jej ciele.
Czarna:
Reakcji nie widać jak na razie żadnej. Oby tylko po… Jakimś czasie od wiadomego spotkania… Nie okazało się, że całkiem straciła zdolność tworzenia syntetycznego życia. -
Czarna
Usiadla przy swoim siostrzeńcu i patrzy. Chyba żę sama traci moc i staje się zwykłym kamieniem.
Vergis
Spróbował przeciać choć jeden łańcuch. -
Czarna:
Nie widać żadnych zmian na czarnym kwarcu. O ile Czarna Diament nie staje się zwykłym kamieniem, to zwykły kamień przed nią również nie staje się szczególnie niezwykły.
Vergis:
Ani nie ma czym przeciąć łańcucha, ani nie wydaje się to możliwe. -
Vergis
No to… Kwas na łańcuch.
CZarna
Polożyła siępo prstu. Nie czuje siędobrze… Po co ckolwiek robiła… Nikt jej nie potrzebuje w tych czasach, zawioła wszystkich i wszystko. Nie ma mocy ani nic. -
Vergis:
Kwas spłynął po łańcuchu jakby to była woda, nie smoczy kwas. Nie widać ani jednej rysy, ani jednego malutkiego skraweczka rdzy.
Czarna:
Ale jednak… Z jakiegoś powodu, Jeden Nad Wszystkimi ją zostawił przy życiu. Z jakiegoś powodu uznał, że nie może ona jeszcze umrzeć. Mógł ją zabić mniej niż jedną myślą, a jednak pozwolił jej żyć. I tego nie można zignorować. -
Vergis
A teraz spróbował to rozciągnąć czy coś.
Czarna
A mimo to… Czuje, jak moc ulatuje, jak staje się coraz słabsza. a znikąd pomocy. Nie ma łączności magicznje, komunikatora diamentów nie ma, nie ożywi nikogo… -
Vergis:
Skutków zero. Łańcuchy są tak błyszczące i twarde jak nowe. Jak widać, konwencjonalne metody zniszczenia, znane Vergisowi, w tym przypadku nie dają ani najmniejszego skutku…
-Urgh, twój ojciec nie powiedział Ci hasła do rozkucia?! - spytała się widocznie już zirytowana Hela, próbując się wyszarpać z tych przeklętych trzykroć łańcuchów.
Czarna:
Śmiertelnicy mogli sobie do tej pory radzić bez tego. Jeśli nie potrafi sobie poradzić bez swoich mocy to najwidoczniej na nie nie zasługiwała. Musi sobie radzić sama. -
Czarna
Tylko inni widząc ją użyją najcięższych dział, by ją tylko powstrzymać. Inni mają więcrj szczęścia.
“Sorrow… Jesteś?”
Vergis
-Tak się składa, że nie… Zaraz… Łańcuchów nie da się rozerwać… A gdyby je wyrwać ze ściany? -
Czarna:
To już jest jej wina, że tak prezentowała się wszechświatowi, że tak ją teraz postrzegają.
“Jestem… Już myślałem, że się do mnie nigdy nie odezwiesz. Samotnie mi się zrobiło i poczułem się niepotrzebną istotą, którą może zastąpić każdy inny symbiont. Myślałem też, że się do mnie nie odzywasz, bo uznałaś mnie za bezużytecznego.”
Vergis:
-Oczekujesz ode mnie chodzenia z grubymi łańcuchami na nogach i rękach, mającymi kilkanaście metrów długości? -
Vergis
-A widzisz jakieś inne wyjście?
Czarna
“O bezużyteczności mogę ja mówić. Czuję sięz jakby ktoś wysysał ze mnie energię. Jakby pasożyt Galaktusa postanowił się do mnie przyssać. I będę potrzebowała pomocy.” -
Vergis:
-Powiedz mi, ja mam uwolnić Ciebie, czy Ty mnie? To ty masz znaleźć wyjście, nie ja. Ugh, masz szczęście, że jesteś dzieckiem, to jedyne co Cię usprawiedliwia. - odpowiedziała pasywno agresywnym tonem głosu, spoglądając gniewnie na swojego bratanka.
Czarna:
“Och… Ok. Dziękuję. W czym Ci mogę pomóc, przyjaciółko? I uwierz mi, w porównaniu ze mną jesteś najbardziej użyteczną istotą wszechświata.” -
Czarna
“Chodzi o poruszanie się. I upewnij się, czy na zbroi nie pozostało ani trochę zarodników. Tak na wszelki.”
Vergis
Położył gniewnie uszy.
-Przepraszam, że próbuję Ci jakoś pomóc, wiesz? Nie jestem Freją ani Odynem, jestem mną i niewiele wiem o świecie. -
Czarna:
“Której zbroi, przyjaciółko? Przepraszam, że pytam. Po prostu… Jestem taki beznadziejny, że nie mogę się nawet domyślić takich prostych rzeczy. Proszę, sprecyzuj o którą zbroję chodzi.”
Vergis:
Hela westchnęła, po czym odezwała się, tym razem już łagodniej, choć wciąż z dość słyszalnym nerwem w głosie.
-Ech… Po prostu, wszystko mnie denerwuje. Wiem, że nie powinnam się na tobie wyładowywać, ale cholera jasna, ja już dłużej nie mogę wytrzymać! -
Vergis
Pomyślał przez chwilę.
-Hm… Zaklęcie… Pewnie je zakładał tata… Ciociu, znasz lepiej tatę. Jakie hasło mógłby dać, by zabezpieczyć kogoś takiego jak ty?
Czarna
“Taka cza… Nie, wszystkie są czarne. Taka najnowsza z lekko świecącym się okręgiem na wysokości mostka.” -
Vergis:
-Nie wiem. Naprawdę, nie wiem. Ostatni raz jak go widziałam na przyjaznych warunkach był zanim Thor skończył 14 Asgardzkich lat. Już chyba ty lepiej wiesz co on lubi. - odpowiedziała niepewnie
Czarna:
“W porządku… Daj mi chwilę, ok?” -
Czarna
“Wyjścia wielkiego nie mam”
Vergis
-Hmmm… Żólta Diament, Thor, Vergis, Mój syn, Hel, Siostra, Siorka, Mama… A, Biała Diament. -
Czarna:
“Dziękuję za zrozumienie. Chwila. Mmmm… Taka czarna ze złotymi wstawkami i pod względem designu podobna do tych pana Starka, moja przyjaciółko?”
Vergis:
Żadne z tych haseł nie zadziałało… Poza ostatnim. Przy wypowiedzeniu ostatniego hasła jakie przyszło do głowy Vergisa, łańcuchy jakby magicznie zostały rozkute z Heli, która po tym od razu upadła na podłogę i zaczęła sobie rozcierać nadgarstki
-…Dziękuję baardzo… - odpowiedziała dosłownie uniżona, bo leżąca u łapek Vergisa.