-Każdy z nas robił lub robi wiele złego. - odpowiedział filozoficznie, przygotowując podniszczony plecak jedną dłonią - Mimo wszystko, nie należy tego sobie aż tak wypominać, tylko… żyć dalej, co nie?
-Dokładnie. - skwitował po czym wziął zniszczony plecak w rękę, sprawdził, czy niczego na pewno nie zostawił i wyszedł jako pierwszy z pokoju na korytarz.
-Może, już w bardziej sprzyjających okolicznościach… - powiedział refleksyjnie, po czym dokończył, posyłając karczmarce szczery uśmiech - Jeszcze raz dziękuję. Do widzenia.
Po czym wyszedł z gospody, jednocześnie przytrzymując drzwi dla Perydot.
A tymczasem Andy jyż kierował się do tej części ścieżki, która prowadzi na północ.
-No, Perydot, dojdźmy do Endicotta, zapytajmy go o drogę do Adelajdy, wyleczmy moją rękę, spotkajmy Zacharego i wróćmy do domu. Plan idealny.