Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Oby tak było. Bo w sumie biorąc pod uwagę całokształt sytuacji, możną się teraz spodziewać dosłownie wszystkiego co możliwe oraz niemożliwe.
Na przykład tego, że ten cały Bestiusz istnieje. Co kepiej, żeby się nie zdarzyło.
A jeśli już, to żeby okazało się znacznie przesadzone…
Dokładnie. Nie chciałby przecież do tego wszystkiego musieć uciekać po lesie wraz z Perydot przed jakimś drzewnym demonem.
… Który śpiewa operę i ma jakąś magiczną lampę. Jeszcze tylko takiego cudactwa w tym cudacznym lesie by brakowało.
Wtedy trzeba byłoby mieć nadzieję, że jego demoniczność nie ochroni go przed dobrze wymierzoną flarą z rakietnicy.
A przynajmniej dobrze by było, gdyby ta flara dała Andy’emu czas na ucieczkę. To by raczej wystarczyło.
Może by wystarczyło. Chyba, że Belzebub dał mu w pakiecie szybkość Usaina Bolta. Wtedy to już umarł w butach. A w przypadku Perydot to w crocsach.
Ta… Hehehe. Całe szczęście, że praktycznie nie możliwe jest istnienie jakiegoś leśnego rogacza. Może i kosmici istnieją, ale świat jeszcze nie oszalał.
Na całe szczęście… -Panie mustang, długo jeszcze będziemy tak iść? - zapytał się, wciąż idąc.
Koń obejrzał się za siebie, parsknął, a następnie pokazał pyskiem na znajdującą się około 30 metrów przed towarzystwem szopę z drewna.
-Dobra, rozumiem. - odezwał się, na chwilę przystawając - Tam znajdziemy twojego nadzianego właściciela, co?
Koń parsknął, a następnie ruszył dalej w kierunku wiadomym.
W takim wypadku podobnie postąpił Andy, licząc na to, że w końcu dowie się czegoś więcej o tym całym żółwiowym ambarasie.
A swoją drogą, że te żółwie to chyba jakiś zmutowany gatunek, bo Andy nawet w zoo takich dziwadeł nie widział.
Andy to naprawdę wielu nie widział, ale ten las powoli wyprowadza go z tego przeświadczenia. W każdym razie, dalej idzie za koniem.
Koń dotarł do szopy i pokazał, żeby Andy pociągnął za klamkę.
Niewiele nad tym, myśląć, uczynił to, by w końcu się dowiedzieć więcej o Endicotcie i przybliżyć się o krok do wyjścia z tego cholernego lasu.
W środku są pustki… Poza ogromną, miedzianą szafą stojącą na środku. Opiera się ona o kilka metalowych prętów.
No… takiego obrotu sprsw się nie spodziewał. -Ej, koń. - zagadnął zwierzę - Jak tu niczego nie ma. Czego mamy nibi szukać po tej szopie?