Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Grigorij z zdziwieniem oglądał to wszystko.
Killer: -Moshimo, mówisz… Wysoki azjata z zakolami? - spytał się lekko zaciekawiony. Radio: Co… Co to wszystko może znaczyć?
-…tak. Prawda
Grigorij nie rozumiał, ale wiedział jedno. Wraca do swoich, choć by na pieszo.
Killer: -Znam go. A więc… Ty jesteś domniemanym dziełem jego życia? Radio: Choćby miał przepłynąć ocean!
Pokiwał głową na tak
// Ja tylko stoję i czekam na Dooma z dinarami, nie przeszkadzajcie sobie. // Choćby!
// Ja tylko stoję i czekam na Dooma z dinarami, nie przeszkadzajcie sobie. //
Choćby!
Killer: -Interesujące… W co jesteś wyposażony? Radio: // k// Albo ukraść samolot!
-Uhm…ja zbytnio nie wiedzieć…
Killer: -Mów.
-Z tego co ja wiedzieć…to tylko siła, latanie, rentgen, sonar i zamrażanie…
Killer: -A więc, czemu mam cię nie zezłomować?
-J-ja…tylko poszukiwać opiekun.
Killer: -Dlaczego miałoby to interesować wielkiego Dooma?
-…pan jakoś nie być wielki rozmiar by być wielki Doom…a co do zainteresowania…-i tu wzruszył ramionami.
Killer: -A więc jesteś dla mnie stratą cennego czasu.
Roboś, słysząc to, spuścił głowę w dół wraz z uszami. Ałć…to bolało.
Killer: Czarna Kwarc go puściła na podłogę tak, że się poobijał.
Grigorij był strasznur zdezorientowany tym wszystkim. Robot-dziecko?! Doom też nie jest zbyt przyjemny, jak się okazuje.
Wstał, nieco przez to zły. Mogła zrobić to lekko…