Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Miles wciąż się chowa w kącie. Teraz już nie płacze.
-Miles… Już po wszystkim.
Miles spojrzał się na Czarną. -A gdzie jest mój…
-Prawdopodobnie wśród cywili, Spider-Man się nimi zajmował.
-Spider-Man tutaj? - wygląda jak Peter, kiedy się dowiedział czym jest dokładniej Czarna.
-Tak, pomógł z bandytami… W sumie to on ich załatwił. Ja miałam związane ręce.
-Ło… Czad.
-Daj mi rękę. - po czym mu podała.
Miles z pomocą Czarnej, wstał.
A teraz go m8cniej chwyciła i wystartowała lekko. -Pająku, gdzie są cywile?
Miles się patrzy z podziwem na Spider-Mana. -Zostawiłem ich w pomieszczeniu z monitoringiem. - odpowiedział Peter.
-To jest? Wiesz, planów tego budynku nigdzie nie ma.
-Przyprowadzić ich tutaj?
-Tak. A potem pogadam z tymi, co napadli.
Spider Man pobiegł w jeden z korytarzy.
Spojrzała się na niego, a potem na Milesa. -Jesteś jego fanem, tak?
-No jasne, że jestem! To mój idol! Mam w pokoju chyba wszystkie wycinki z gazet z nim.
-Bo jak patrzę, największy krzykacz tego kontynentu jest jego zagorzałym przeciwnikiem.
-Jameson ssie.
Szkodnik, pasożyt, zakała, przestępca, współpracownik… Zakład, że na tym się pożywi? I mi się pewnie też oberwie.