Serpentyn już drugi raz słyszy to imię. Chyba naprawdę była dla niego ważna. Jednakże Serpentyn odpowiada spokojnie, nie chcąc dopytywać:
-Ciesze się, że mimo tego wszystkiego, co mnie ostatnio spotkało, mam tu kogoś, komu mogę zaufać…
-Och, pochlebiasz mi - odpowiedziała nieco nieśmiało, niczym cnotliwa panienka z dobrego domu, która nigdy niespecjalnie nie była - Ale… jeśli nie możesz czytać, to znaczy, że nie widzisz. To skąd wiesz, jak wyglądam?
-Nie ma się o co martwić. Po tysiącach lat słuchania inwektyw od uprzedzonych istot organicznych nic mnie już nie urazi. -oznajmiła sarkastycznym tonem.