-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
//Jak co to potem ruszę wątek Abominacji. Chyba.
Also, Duda mi zezwolił tu dalej prowadzić wątek Robosia.//
Robotboy dalej frunął przed siebie, zły. Może coś znajdzie? A może nie? Właściwie to teraz pal to licho. -
Daniel Becker, otworzył swoje oczy z pewnym trudem. Obecnie czuł się tak samo jak wtedy kiedy to obudził się tego dnia po tym jak dostał mały 9mm prezent od Benniego na cmentarzu. Jego ciało jednocześnie odpowiadało i zdawało się wykonywać komendy mu wydane przez jego mózg…ale także tego nie robiło. Jakby cały jego organizm zdecydował przejść na Włoski Strajk. Dopiero po kilku minutach leżenia na twarzą do gleby (Całe szczęście że ma on hełm z maską na głowie), czucie wróciło do Kuriera na tyle by mógł on spróbować wstać na nogi, co zrobił powolnie oraz z pewną dozą trudności.
Boże pomyślał do siebie Czuję tak samo jak wtedy u Mitchella…jasna cholera dokończył swą myśl Daniel kiedy to przy okazji wyprostował się już całkowicie i zaczął się rozglądać po okolicy. -
Degant:
Nie tylko czuje się tak jak wtedy, kiedy jego życie zostało uratowane przed doktora Mitchella, ale do tego wszystkiego tym razem otoczenie Kuriera prezentuje się dużo gorzej niż wtedy. Pierwsze co zauważył to to… Że wszystko co miał przy sobie jest teraz na ziemi! Cała masa broni! Broń, którą kiedyś nosił przy sobie bez problemu, teraz wydaje się taka… Niemożliwa do uniesienia, w ogóle. I do tego tym razem obudził się w lesie… Chwila, w lesie! Tak bardzo jak sytuacja wydaje się po całości grobowa… To nigdy nie widział tak pięknego lasu. Wszystko jest zielone, żywe, takie kolorowe… To wręcz oszałamiające, biorąc pod uwagę, że Becker jeszcze przed chwilą przemierzał martwe pustkowia Nevady. To niesamowite!