Wioska Uwitki
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
— Nie wiem synu, nie wiem. — Odpowiedział wykrętnie: — Ale teraz idźcie do środka. Ja muszę coś załatwić. — Spojrzał na dzieci wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
-
Wbrew pozorom, brak ojcowskiej ręki przez ten czas wcale ich nie rozpuścił, więc po kilku chwilach wszystkie znalazły się w chacie.
-
Zaś Morzywał podszedł do dowódcy Nagów (zakładam, że poznał który to po kilku dniach rejsu) i siląc się na spokój, zapytał: — Czego jeszcze potrzebujecie w Uwitkach? —
-
Odwrócił się do Ciebie, mrużąc oczy w szparki.
- Dosssstarczyliśmy Cię tu, do rodziny. Taka była umowa. Powinieneśśśśś ciesssszyć ssssię czassssem sssspędzonym z rodziną, a nie wtrącąć ssssssię w niessswoje ssssprawy. -
Ton, jakie przybrał Nag, przeraził go nieco. Czego tutaj chcą? Morzywał postanowił więc szybko zapytać o to, czego potrzebuje i zmyć się sprzed oczu wężowatego.
— Ale będziecie się zbierać za jakiś czas, tak? Wiecie, ludziom to dziwnie wygląda… — -
- Ludzie nassssss nie obchodzą. Nie chcemy zwady z nikim, ale mamy misssssję do wypełnienia. Niech nie prowokują moich wojowników, a nikomu nic sssssssię nie ssssstanie.
-
Morzywał kiwnął głową w odpowiedzi, na zna, że zrozumiał jasny przekaz wężowatego. Spiął dupę i od razu powrócił do domu, zamykając za sobą drzwi.
-
//Nie masz zamiaru powiedzieć inny nadmorskim wsiunom, żeby trzymali się z daleka od Nagów?//
-
// Wiem, że to tylko wieśniaki, ale chyba nie trzeba wyższego wykształcenia żeby wiedzieć, że od wielkich, uzbrojonych i najpewniej obeznanych w walce wężowo-podobnych gości lepiej trzymać się z daleka. //
-
//Jak wolisz.//
A tam czekała na Ciebie prawie cała Twoja familia, z wyłączeniem żony, która też podobno miała niedługo przybyć. -
Polecił dzieciom nie naprzykrzać się wężowatym i wypatrywać powrotu matki. Sam zajął się z pozoru prozaiczną czynnością - zaczął gotować gulasz, choć o wiele lepiej sprawdzał się w pozyskiwaniu składników pożywienia niż w jego przygotowaniu. Ubzdurał sobie, że zaskoczy żonę nie tylko swoją obecnością, ale także wyręczeniem jej z części obowiązków. W rzeczywistości chodziło jednak o to, by przysłonić czymś zbierający się w Morzywale niepokój. Czego właściwie szukali Nagowie? Czy rzeczywiście nikogo nie skrzywdzą? Czy wrócą po niego? Nie dawał takim myślom dojść do głosu.
-
Przez prawie dwa kwadranse niemalże zapomniałeś o Nagach, skupiając się na tak prozaicznej czynności, jak przygotowanie obiadu. Dopiero wtedy z zewnątrz dobiegł Cię krzyk, a później zbolałe lamenty jakiejś kobiety.