[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Grot, jak niemalże zawsze zresztą, milczał, a Chłystek udzielił raczej niekonkretnej odpowiedzi po krótkim namyśle.
— Lalusie z dołu zmarnowały tyle czasu i materiałów, żeby tu się zabudować… Ciekawego czego tak strzegą. —Gladiator najwyraźniej też był tego ciekawy, ale mniej cierpliwy. Wyrwał z gruzu długi kawał pręta, zagiął go na końcu gołymi łapami i oznajmił;
— Ja nie myślę, tylko kurwa tam wchodzę. — Po czym na potwierdzenie swoich słów zanurkował w rurze.Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
- Wydobył mnie z dołu zagłady, i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki.
- Ps 40, 3
Dwie kule uderzyły w włochaty łeb mutanta, kolejna w jego tułów, ale nie wyglądało na to, by skrzywdziły go w jakikolwiek sposób. Nawet na ułamek sekundy nie zwolnił, cały czas zmniejszając dystans do uciekającego Misjonarza.
W pewnym momencie noga Anatola powinęła się, a on sam wylądował dosyć twardo na masce samochodu. Jego stopa utkwiła w kawałku wygiętej blachy. Na plecach czuł oddech potwora. Koniec ziemskiego życia, mógłby pomyśleć, gdyby nie świst, a po nim kolejny i ogłuszający ryk. Obrócił głowę, by zobaczyć, jak gigant stoi na tylnych łapach, a w jego boku sterczało kilka drewnianych strzał. Opuścił racice zaraz przed mężczyzną, wzbijając w górę wszystkie samochody w pobliżu. W tym samy momencie z skrzywionego bloku odpadł wielki kawał ściany, wzbijając tuman kurzu, który zasłonił cały plac.
Jedyne co słyszał, to świsty, ryki i jazgot miażdżonych samochodów.
-
Ponownie spróbował uciec w stronę bramy, w międzyczasie rozglądając się po środowisku, aby sprawdzić, co mógłby teoretycznie wykorzystać przeciwko potworowi.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
- Bądźcie mocni i mężnego serca, wszyscy, którzy pokładacie ufność w Panu!
- Ps 31, 25
Po kilku sekundach Misjonarz zdołał uwolnić nogę z pułapki i pobiegł dalej.
Na placu nie było zbyt wielu takich obiektów. Nawet furgonetki wydawały się być rozmiarami równe potworowi, a poskręcane drzewa i zarośla nie miały wielkich szans na skrzywdzenie go. Zostawały jeszcze otaczające parking, wysokie, ale mogące runąć w każdej chwili szkielety bloków i bajoro poza placem.
W miarę jak zbliżał się do bramy, kurz stopniowo opadał, ukazując łucznika i goniącą za nim bestię. Chociaż mężczyzna był cherlawy, to z zaskakującą zręcznością lawirował między samochodami, prześlizgiwał się po ich karoserii, co chwilę wypuszczając strzały z naciągniętej cięciwy, ale bestia pomimo tego nie odpuszczała.
-
- Hehe. - zaśmiał się krótko, wzruszając ramionami i patrząc na resztę. - I to ja jestem ten walnięty? Młody, zostań z Księciuniem, a Ty za mną. - dodał jeszcze po czym sam ruszył za swoim postawnym, choć niezbyt rozważnym, kompanem.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
//Strajk, więc przynajmniej strajkujmy przy dobrej muzyce. //
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
— Jak zawsze… — Młody tylko pomruczał pod nosem i posłusznie odszedł.
Okazało się, że Gladiator znalazł sposób na ominięcie zabezpieczeń, a raczej ich wyeliminowanie. Podważał i z bezpiecznej odległości ciągnął prętem za linki, zmuszając prowizoryczne pułapki do wystrzału, a tym samym do zużycia się. System prosty jak… pręt.
Tym samym Dzieciożerca wraz z pozostałą dwójką swoich kanibali znalazł się piętro wyżej. Korytarz wyglądał podobnie jak niżej, z tą różnicą, że tu jego lewa odnoga była pogrzebana pod tonami gruzu z wyższych poziomów budynków, które zapadały się pod własnym ciężarem. Za to po prawej stronie znajdowało się kilka apartamentów, z których dwójka położona naprzeciw siebie miała uchylone drzwi i jeszcze jedne, szczególne wrota na końcu. Obite rdzawą blachą, pogięte i pocięte ludzką ręką. Przed nimi leżały jakieś szmaty i leżące do góry dnem wiadro.
Gladiator dziarskim krokiem pomaszerował w ich stronę. -
// Kończymy Strajk Włoski muzyką z Dooma, bo dlaczego nie. //
Anatol miał już pomysł, jak mógłby spróbować zabić bestię. Jeśli w idealnym momencie runie na nią jeden z budynków, to bestia zginie ze względu na ciężar, jakim zostanie przygnieciona. Albo przynajmniej zostanie poważnie okaleczona. Zaczął rozglądać się, czy mutant nie zbliża się w kierunku budynków, bo mógłby sprowokować bydlaka do szarży na jeden z budynków. Chociaż prędzej Misjonarz sam zostanie zgnieciony, ale przez co, to już pal licho. -
- Stój. - powiedział tonem rozkazu, kładąc dłoń na barku potężnego wojownika. - Z tymi pułapkami nam się udało. A jak są tam inne? - zapytał tak jego, jak i siebie, poświęcając czas na nasłuchiwanie, czy aby nikogo innego tu nie ma, a także rozglądał się za czymkolwiek, co mogło być pułapką lub ją aktywować.
-
// Dobre. To teraz klasyk. //
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
- W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi.
- Ef 6, 10
Niestety, mutant cały czas uganiał się za swoim głównym, najbardziej upierdliwym celem; tajemniczy łucznik przeskakiwał z samochodu na samochód, był sprężysty i zwinny.
Ale przecież Misjonarz mógł zasygnalizować mu, by podbiegł tutaj! A nóż odgadnie plan Anatola?Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Gladiator zatrzymał się w pół kroku. Wręcz skamieniał. Siła autorytetu.
Korytarz nie wyglądał na zaminowany. Dwójka uchylonych drzwi, leżące na środku wiadro i szmaty dookoła niego, rozciągające się pod same ściany. Taaa, leżące na środku wiadro. Prędzej położone. Podobnie jak na dole, wydawało się spoczywać w zbyt idealnej pozycji, ni to zbyt w prawo, ni to zbyt lewo.
Na dodatek Herszt usłyszał pojedyncze “cyk” dochodzące zza wzmocnionych wrót.
-
Nie jest dobrze. Anatolowi pozostało osiem pocisków do rewolweru - co prawda nie jest to aż tak mało, ale może się okazać, że na dłuższą metę osiem pocisków nie będzie starczyło. Jeśli mutant nie uda się w stronę Misjonarza i nie spróbuje go zabić, to może w najgorszym przypadku zmarnować się amunicja, a jedynym narzędziem do obrony będzie nóż. Misjonarz przeładował swój rewolwer i strzelił raz w kierunku bestii. Może prowokacja zakończy się sukcesem?
-
Cofnął się nieco, polecając reszcie, żeby zrobili podobnie, a później cisnął czymś, co miał pod ręką, celując w to wiadro. Najpierw zajmie się ewentualnymi pułapkami, później ludźmi, bo domyślał się, że ten dźwięk mógł oznaczać odbezpieczanie jakiejś broni.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
Jak najbardziej zakończyła się sukcesem. Rewolwer, mimo wszystko, miał o wiele większą moc niż proste strzały wypuszczane z łuku, więc automatycznie zwrócił uwagę mamuta na strzelca. Włochaty stwór zaryczał wściekle i gwałtowanie zmienił kierunek. Zaszarżował, doszczętnie masakrując pod swoimi racicami samochody-zabawki.
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Pomysł z rzutem w wiadro przyniósł oczekiwane skutki. Kawał gruzu odwalił plastikowy bęben na bok. Dwa, równoczesne strzały. Ołowiane kule uderzyły w przeciwległe ściany, zaraz pod sufitem.
Okazało się, że pułapka opierała się na bardzo prostym systemie. Do wiadra były przywiązane sznurki, ukryte pod szmatami, zaś ich drugi koniec przymocowano do spustów muszkietów, które ustawiono w uchylonych drzwiach.
Za drzwiami usłyszał drugie cyk, głośniejsze.
Lekko pobladły (!) Gladiator tylko wydukał:
— Dzięki, szefie… —
Nie często zdarza się u niego taka otwartość. -
Skoro wściekłe bydlę ruszyło w jego stronę, to poczekał, aż zbliży się do Misjonarza, a wtedy ten spróbowałby uciec przed stworem, gdy ten zaszarżuje w budynek i być może umrze.
-
- Jesteśmy największą bandą popaprańców w mieście, musimy trzymać się razem. - odparł i rozglądał się za kolejnymi pułapkami, krzycząc przy okazji: - Po cholerę Wam to wszystko? Wyjdźcie to się jakoś dogadamy, nie musimy Was krzywdzić, a możemy rozegrać to tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, nie?!
-
Ten post został usunięty!
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
- Ja jestem Bogiem twego ojca, Abrahama. Nie lękaj się, bo Ja będę z tobą.
- Rdz 26, 24
DUH. DUH .DUH.
Mamut zbliżał się. Misjonarz czuł, jak z każdym uderzeniem ogromnych racic jego serce waliło mocniej i mocniej, a umysł błaga, by uciec już, teraz. Ale jeszcze chwilkę, jeszcze sekundę, nie mógł teraz zaprzepaścić okazji…
DUH. DUH. DUH.
Blisko, dwadzieścia metrów…
DUH. DUH. DUH.
Dziesięć…
DUH. DUH.
Pięć…
DUH.
Misjonarz rzucił się w bok, uciekł wprost spod łap szarżującego olbrzyma. Ten z ogłuszającym hukiem uderzył w ścianę budynku. Podłoże pod nogami Anatola zadrżało, obsypał go deszcz szklanych odłamków i grad coraz większych kawałków betonowego gruzu. Trzeba zabierać się stąd, i to szybko, jeżeli mężczyzna nie był chętny na podróż pociągiem ekspresowym do wieczności.Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Gladiator kiwnął niemrawo głową.
Mieszkaniec lub też mieszkańcy ufortyfikowanego mieszkania nie odpowiedzieli, za to za drzwiami rozległ się głuchy dźwięk metalu uderzającego o drzwi. Musiały być drewniane z drugiej strony.
Gdzieś w oddali rozgrzmiał potężny, przeciągły huk. -
Zaczął uciekać w kierunku bramy, aby nie zostać przygniecionym przez część budynku.
-
//Czyli nie wypatrzył żadnych pułapek?//
-
//Żadnych. //
-
Ostrożnie ruszył w kierunku owych drzwi, wciąż rozglądając się uważnie na boki.
-
Dzieciożerca