[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
— Jak ta praca będzie wyglądać, przyjacielu? — Nie ustępował nieznajomy.
Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
A tam stał nikt inny jak Chłystek.
— Szefie! Wszystko gra?! — Chłopak rzeczywiście musiał pobiec od razu, gdy usłyszał od głosy walki, bo chociaż wziął z sobą łuk, to zapomniał o kołczanie, który najpewniej zostawił na dole wraz z nietrzeźwym Księciuniem. Gdyby rzeczywiście musiał pomóc reszcie, to bez strzał nie zdziałałby zbyt wiele. -
- A nie widać? - odparł, wzdychając, choć starał się, aby zabrzmiało to tak, jakby był zmęczony, a nie że ulżyło mu, że o mały włosy nie rozwalił młodemu łba siekierą.
- Opatrzy ich i miej uczy i uszy dookoła głowy, a potem wracaj na górę. Ja przeszukam resztę tego pierdolnika. - powiedział i ruszył dalej, wciąż gotów do konfrontacji, nie był w końcu pewien, czy kobieta była jedyną, która mogła mu tu zagrozić, liczył się też z innymi pułapkami. -
- To się zobaczy, ale liczę na to, iż będę pomagał niewinnym ludziom, a grzeszników karał.
-
Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Twarz Chłystka zaciemniła się lekko, gdy usłyszał polecenie, ale szybko odwrócił się na pięcie i uklęknął przy Grocie i Gladiatorze.
Wnętrze mieszkania nie skrywało kolejnych pułapek, a przynajmniej tak wydawało się hersztowi bandy na obecny moment. Za to znalazł mnóstwo innych, ciekawych rzeczy.
Pierwszym, co rzucało się w oczy, były szczelnie pozabijane deskami i blachą okna. Najwidoczniej spełniały podobną funkcję co pancerne wrota; miały nie tylko ochronić wnętrze przed radioaktywnym pyłem, ale także przez każdym intruzem, który mógłby chcieć dobrać się do wnętrza.
Drugim, co zauważył Dzieciożerca, była czystość. Podłogi - pozamiatane. Meble - wypolerowane. Sufity - bez pajęczyn. Oczywiście, nawet te zabiegi nie mogły zakryć śladów, jakie pozostawiły na mieszkaniu mutanty, pogoda, a przede wszystkim czas… Jednak widząc je, mężczyzna poczuł dziwną mdłość rosnącą wewnątrz żołądka. Coś kłuło go w tył głowy, coś dawno zapomnianego…
— …chał! — Z sąsiedniego pokoju dobiegło spokojne zawołanie odległego głosu, który herszt znał, jednak nie mógł powiedzieć skąd. Głos był ciepły, miły, inny niż te, które słyszał każdego dnia.Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
— Kara, kara, kara, uwielbiacie ją. — Odpowiedział długowłosy. — A gdyby twoją karą była przedwczesna śmierć pod właśnie tym gruzem? Co wtedy, Misjonarzu?
-
- Przyjąłbym tą karę, choć gdybym się bardziej uparł, to bym prosił o pokutę.
-
Przekrzywił lekko głową i ruszył w kierunku źródła dźwięku.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
— Pokuta jest elementem wybaczenia. — Powiedział, po czym wstał i stanął przed swym rozmówcą, a pustka wokół nich zasunął się ciężkimi, ołowiowymi chmurami. Anatola owionął podmuch lodowatego wiatru, a pod sobą usłyszał chlupot wody. — Czy ty, Anatolu Longinusie, udzielasz wybaczenia grzesznikom? — Głos nieznajomego nabrał mocy, na której brzmienie truchlało serce mężczyzny. Ławka pod nim rozpłynęła się, upadł, zawieszony w powietrzu. Nieznajomy wpijał w niego wzrok, który obnażał z ciała, widząc całą jego duszę na przestrzał.
Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Znalazł się w kuchni. Metalowy zlew i zmywarka dawno przerdzewiały, ale meble były całe i na swoim miejscu. Na stole, który przykryto świeżym obrusem, właśnie postawiono talerz czegoś, co przypominała kłębowisko kremowych, grubych sznurków, polanych gęstą, parującą krwią, a przynajmniej czymś do niej podobnym.
Przy kuchennym blacie krzątała się kobieta, odwrócona tyłem do Regenta. Wysoka, smukła, z kaskadą ciemnych włosów opadających na ramiona. Nosiła na sobie czyste ubrania, schludny sweter i wąskie jeansy. Zupełnie nie zwróciła uwagi na to, że ktoś wszedł do pomieszczenia. -
To pytanie nieco oburzyło Misjonarza. Wybaczyć grzesznikom?! Przecież oni zasłużyli na Piekło za wszystkie złe uczynki, których dokonali za życia. Anatol początkowo ścisnął swoją prawą rękę, jakby chciał zmienić ją w pięść i chciał uderzyć nieznajomego w twarz z całej siły, choć już po chwili przestał ją ściskać i odetchnął. Przypomniał sobie, iż przebaczenie jest jedną z najważniejszych rzeczy w chrześcijaństwie, a dobry chrześcijanin powinien zawsze przebaczać bliźniemu. Skrzyżował swoje ręce i spojrzał w oczy nieznajomemu, nie gniewnie, a raczej jakby coś zrozumiał.
- Udzielam wybaczenia grzesznikom. - odparł nieco nerwowo, chociaż gdy już wypowiedział te słowa, poczuł niemałą ulgę. -
Bez chwili namysłu wziął solidny zamach tępą częścią siekiery i uderzył ją w głowę na tyle mocno, aby pozbawić ja przytomności, ale też na tyle słabo, aby to przeżyła. Miał smutną świadomość tego, że pewnie jego chory umysł znów płata mu figle, bo ciężko, żeby przekorny los obdarował jego i jego bandę czymś takim w rzeczywistości.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
— A więc niech i tobie jest przebaczone. — Odgrzmiał nieznajomy, gdyż inaczej nie można określić tego głosu, potężnego niczym sto burz, sto wichrów i sto zawodzących mutantów razem wziętych, a jednocześnie dostojnego, pełnego władzy i mocy.
W tym samym momencie Misjonarz stracił grunt pod sobą. Zaczął opadać jak kamień w rozwścieczoną topiel, jaka ciemniała pod nim. Spadał coraz szybciej i szybciej, gotowy, by trzasnąć o powierzchnię wody…- Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!
- J 14, 27
Ból w boku obudził Anatola. Jego całe ciało było pokryte potem, sam głęboko oddychał.
Znajdował się w nieznanym, ciemnym pomieszczeniu.
“Nie, moment…”
Spojrzenie na puste okno dowiodło, że po prostu był środek nocy, stąd ciemność.
Pomieszczenie, pod którego ścianą siedział, przypominało przedwojenne, zrujnowane apartamenty, jakie Misjonarz dobrze znał z swoich wypraw. Zauważył także, że ktoś ściągnął z niego jego górne ubrania i opatrzył klatkę piersiową jego własnym bandażem, powoli nasiąkającym krwią z prawej strony. Także nie miał z sobą swojego plecaka, ani żadnej z broni.
Anatol jednak nie był sam. W przeciwległym kącie pokoju ktoś siedział, tego był pewien. Ciche oddychanie zdradzało tą osobę, kimkolwiek była, ale mrok wciąż ukrywał jej aparycję i dokładne położenie.Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Smutna świadomość okazała się tą właściwą.
W tej samej sekundzie, gdy płaz siekiery opadał na jej głowę, kobiet odwróciła się i wraz z ogromnym przerażeniem w swoich oczach, zniknęła, a z nią świeży obrus, kwiaty i talerze wypełnione świeżymi, parującymi potrawami. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że choć Dzieciożerca dokładnie potrafił określić emocje zawarte w ustach i wzroku kobiety, tak nie zapamiętał jej twarzy; była rozmazana, w odmętach. Na całe szczęści, dziwne poczucie trapiące herszta bandy umilkło wraz z nią. Dzięki temu mężczyzna mógł wyraźnie zobaczyć to, co stało przed nim, a był to domowej roboty stojak pełen suszącego się mięsa niewiadomego pochodzenia. Za to na blacie pozostawiono krążki z rachitycznych ziemniaków i drobne plasterki innych warzyw. Wyglądało na to, że były to tylko pierwsze z zapasów widocznych na pierwszy rzut oka w kuchni. -
Krótko mówiąc, trafili na prawdziwą żyłę złota, a może nawet na nowe lokum dla całej bandy? Wszystko to sprawiło, że dziwna zjawa jakoś nie trapiła już tak jego umysłu, zabrał się więc za dalsze przeszukiwania kryjówki Łazików.
-
Cóż, patrząc na to, że klatka piersiowa jest owinięta bandażem, można bez problemu stwierdzić, że rana jest dość poważna. Cudem jest to, że Misjonarz przeżył, aczkolwiek pojawia się tutaj problem, a nawet i dwa. Pierwszym problemem jest to, że Misjonarz nie wiedział, gdzie się znajduje. Co prawda pomieszczenie przypominało przedwojenne, zrujnowane apartamenty, ale za cholerę nie przypominał sobie, żeby kiedyś był w tym pomieszczeniu. Drugim problemem jest kwestia osoby, która siedzi w przeciwległym kącie pokoju. Nie wiadomo, czy to może być przyjaciel, czy wróg.
- Wiesz może, co się stało? - zapytał nieco zaintrygowany, chociaż w głosie Misjonarza można było zauważyć poddenerwowanie. -
Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Dalsze przeszukiwanie mieszkania uświadomiło herszta bandy, że musiało ono być nie kryjówką Łazików, a czymś znacznie poważniejszym. W jego pomieszczeniach składowano duże zapasy suchego prowiantu, czyli suszonego mięsa, grzybów, chleba, a nie brakowało także zakonserwowanych owoców czy przedwojennych smakołyków. Nie brakowało kanistrów z wodą. Poza żywnością, Dzieciożerca znalazł także broń; siekiery, zabytkowa i dwie wytworzone już po Końcu, kilkanaście noży różnych rozmiarów, łuki domowej roboty, a także wisienki na torcie; dwa jednostrzałowe karabiny, dwubębnowy (!) rewolwer, dubeltówka, a także niewielka pukawka w kształcie pudełka, której działania mężczyzna nie mógł się domyślić.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
- Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach
- Ef 3, 17a
— …e? — Nieznajomy mruknął zaspanym głosem, jednak gdy oprzytomniał na tyle, by zauważyć, że Misjonarz już nie śpi, odruchowo cofnął się pod ścianę, jednak po chwili odpowiedział.
— Przy-przywaliło C-ciebie. — Zająknął się. -
Był to zdecydowanie najlepszy strzał od dawna, może nawet w całej karierze. Ale pozostaje inna kwestia: Zataszczenie tego do kryjówki. Choć po chwili namysłu Dzieciożerca rozwiązał ją całkiem sprawnie: Po co przenosić te łupy do starej kryjówki, jeśli można pójść tam, z łatwością zabrać niewielki dobytek, a następnie wrócić tutaj? Było to o wiele lepsze miejsce, większe, wygodniejsze i odpowiednio zabezpieczone… Choć istniało też ryzyko, że wpadnie tu jakaś banda Łazików i ktoś zdoła opowiedzieć o tym, co tu zaszło, a wtedy już tak wesoło nie będzie. Cóż, tym się będzie martwić później. Skoro przeszukał już całą konstrukcję i był pewien, że nie kryje się tu żaden kolejny oponent, wrócił do swoich ludzi, aby sprawdzić, czy zostali należycie opatrzeni i jak sobie radzą.
-
Misjonarz przyłożył swoją prawą rękę przy podbródku, aby podrapać się po nim, gdy w międzyczasie będzie przypominał sobie, co się stało. Wtedy przypomniał sobie, iż przygniecenie było spowodowane jego “genialnym” planem, kiedy to starał się sprowokować potwora, z którym walczył, do wbiegnięcia w budynek, przez co potwór mógłby zginąć w wyniku przygniecenia gruzem.
- Hmm… Rzeczywiście, zostałem przygnieciony. Powiedz mi, czy potwór zginął pod gruzami budynku? I jak poważne są moje rany? -
Dzieciożerca [T-4(Dzień 0)]
Choć bandaż na obojczyku Grota wyglądał tandetnie, to zdawał się spełniać swoją funkcję. Mężczyzna stał, przytrzymywany z jednej strony przez Gladiatora. Chłystek przyglądał się temu, ale odwrócił się, gdy herszt bandy powrócił.
— I jak, szefie? Jest tam coś?Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści Cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!
- Pwt 31, 8
ee
— Wy-wyszedł z gruzów, ale zde-zdechł k-kilka metrów dalej. A t-twoje rany… Żebro prze-przebiło twoją sk-skórę… — Odpowiedział nieznajomy, powoli siadając.
-
- Pierdolona jaskinia skarbów. - odparł i odwrócił, aby splunąć na truchło kobiety. - Obłowili się, jebani. Mają tu lepiej niż w naszej kryjówce. Dlatego, jak na moje, lepiej tu będzie zostać, przynajmniej jakiś czas. Wy jesteście ledwo co żywi i nie damy zanieść na raz całego tego dobra… Pewnie w końcu zlezą się tu jakieś inne chujki, ale mamy czas. Chyba.
-
Dalej drapał się po brodzie w zamyśleniu. Hmm… Nie jest najgorzej, ale z przebitym żebrem może nie zdziałać wiele. Warto się przy tym upewnić, czy będzie musiał odpocząć, czy nie.
- Przez ile dni będę musiał leżeć? - zapytał nieznajomego. -
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
— Czyli co? — Gladiator okolił wzrokiem korytarz. — Zabalujemy tutaj na noc? — Bo rzeczywiście, słońce już dawno zaszło za horyzontem.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony: ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze.
~Ps 68, 20— Ni-nie wiem, ni-nie jestem dok-doktorem, ja ty-tylko opa-opatrzyłem, ale po-pomogę Ci wró-wrócić. Wrócimy ra-razem, tak? — Zapytał nieznajomy.
-
- Dokładnie tak. - potwierdził, zirytowany nieco tym, że oni nie widzą korzyści, jakie można wyciągnąć z tego wszystkiego, tak jak on je widzi. No ale cóż, to dlatego właśnie Dzieciożerca jest hersztem tej bandy.