[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
— A więc niech i tobie jest przebaczone. — Odgrzmiał nieznajomy, gdyż inaczej nie można określić tego głosu, potężnego niczym sto burz, sto wichrów i sto zawodzących mutantów razem wziętych, a jednocześnie dostojnego, pełnego władzy i mocy.
W tym samym momencie Misjonarz stracił grunt pod sobą. Zaczął opadać jak kamień w rozwścieczoną topiel, jaka ciemniała pod nim. Spadał coraz szybciej i szybciej, gotowy, by trzasnąć o powierzchnię wody…- Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!
- J 14, 27
Ból w boku obudził Anatola. Jego całe ciało było pokryte potem, sam głęboko oddychał.
Znajdował się w nieznanym, ciemnym pomieszczeniu.
“Nie, moment…”
Spojrzenie na puste okno dowiodło, że po prostu był środek nocy, stąd ciemność.
Pomieszczenie, pod którego ścianą siedział, przypominało przedwojenne, zrujnowane apartamenty, jakie Misjonarz dobrze znał z swoich wypraw. Zauważył także, że ktoś ściągnął z niego jego górne ubrania i opatrzył klatkę piersiową jego własnym bandażem, powoli nasiąkającym krwią z prawej strony. Także nie miał z sobą swojego plecaka, ani żadnej z broni.
Anatol jednak nie był sam. W przeciwległym kącie pokoju ktoś siedział, tego był pewien. Ciche oddychanie zdradzało tą osobę, kimkolwiek była, ale mrok wciąż ukrywał jej aparycję i dokładne położenie.Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Smutna świadomość okazała się tą właściwą.
W tej samej sekundzie, gdy płaz siekiery opadał na jej głowę, kobiet odwróciła się i wraz z ogromnym przerażeniem w swoich oczach, zniknęła, a z nią świeży obrus, kwiaty i talerze wypełnione świeżymi, parującymi potrawami. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że choć Dzieciożerca dokładnie potrafił określić emocje zawarte w ustach i wzroku kobiety, tak nie zapamiętał jej twarzy; była rozmazana, w odmętach. Na całe szczęści, dziwne poczucie trapiące herszta bandy umilkło wraz z nią. Dzięki temu mężczyzna mógł wyraźnie zobaczyć to, co stało przed nim, a był to domowej roboty stojak pełen suszącego się mięsa niewiadomego pochodzenia. Za to na blacie pozostawiono krążki z rachitycznych ziemniaków i drobne plasterki innych warzyw. Wyglądało na to, że były to tylko pierwsze z zapasów widocznych na pierwszy rzut oka w kuchni. -
Krótko mówiąc, trafili na prawdziwą żyłę złota, a może nawet na nowe lokum dla całej bandy? Wszystko to sprawiło, że dziwna zjawa jakoś nie trapiła już tak jego umysłu, zabrał się więc za dalsze przeszukiwania kryjówki Łazików.
-
Cóż, patrząc na to, że klatka piersiowa jest owinięta bandażem, można bez problemu stwierdzić, że rana jest dość poważna. Cudem jest to, że Misjonarz przeżył, aczkolwiek pojawia się tutaj problem, a nawet i dwa. Pierwszym problemem jest to, że Misjonarz nie wiedział, gdzie się znajduje. Co prawda pomieszczenie przypominało przedwojenne, zrujnowane apartamenty, ale za cholerę nie przypominał sobie, żeby kiedyś był w tym pomieszczeniu. Drugim problemem jest kwestia osoby, która siedzi w przeciwległym kącie pokoju. Nie wiadomo, czy to może być przyjaciel, czy wróg.
- Wiesz może, co się stało? - zapytał nieco zaintrygowany, chociaż w głosie Misjonarza można było zauważyć poddenerwowanie. -
Dzieciożerca [T-5(Dzień 0)]
Dalsze przeszukiwanie mieszkania uświadomiło herszta bandy, że musiało ono być nie kryjówką Łazików, a czymś znacznie poważniejszym. W jego pomieszczeniach składowano duże zapasy suchego prowiantu, czyli suszonego mięsa, grzybów, chleba, a nie brakowało także zakonserwowanych owoców czy przedwojennych smakołyków. Nie brakowało kanistrów z wodą. Poza żywnością, Dzieciożerca znalazł także broń; siekiery, zabytkowa i dwie wytworzone już po Końcu, kilkanaście noży różnych rozmiarów, łuki domowej roboty, a także wisienki na torcie; dwa jednostrzałowe karabiny, dwubębnowy (!) rewolwer, dubeltówka, a także niewielka pukawka w kształcie pudełka, której działania mężczyzna nie mógł się domyślić.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie]
- Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach
- Ef 3, 17a
— …e? — Nieznajomy mruknął zaspanym głosem, jednak gdy oprzytomniał na tyle, by zauważyć, że Misjonarz już nie śpi, odruchowo cofnął się pod ścianę, jednak po chwili odpowiedział.
— Przy-przywaliło C-ciebie. — Zająknął się. -
Był to zdecydowanie najlepszy strzał od dawna, może nawet w całej karierze. Ale pozostaje inna kwestia: Zataszczenie tego do kryjówki. Choć po chwili namysłu Dzieciożerca rozwiązał ją całkiem sprawnie: Po co przenosić te łupy do starej kryjówki, jeśli można pójść tam, z łatwością zabrać niewielki dobytek, a następnie wrócić tutaj? Było to o wiele lepsze miejsce, większe, wygodniejsze i odpowiednio zabezpieczone… Choć istniało też ryzyko, że wpadnie tu jakaś banda Łazików i ktoś zdoła opowiedzieć o tym, co tu zaszło, a wtedy już tak wesoło nie będzie. Cóż, tym się będzie martwić później. Skoro przeszukał już całą konstrukcję i był pewien, że nie kryje się tu żaden kolejny oponent, wrócił do swoich ludzi, aby sprawdzić, czy zostali należycie opatrzeni i jak sobie radzą.
-
Misjonarz przyłożył swoją prawą rękę przy podbródku, aby podrapać się po nim, gdy w międzyczasie będzie przypominał sobie, co się stało. Wtedy przypomniał sobie, iż przygniecenie było spowodowane jego “genialnym” planem, kiedy to starał się sprowokować potwora, z którym walczył, do wbiegnięcia w budynek, przez co potwór mógłby zginąć w wyniku przygniecenia gruzem.
- Hmm… Rzeczywiście, zostałem przygnieciony. Powiedz mi, czy potwór zginął pod gruzami budynku? I jak poważne są moje rany? -
Dzieciożerca [T-4(Dzień 0)]
Choć bandaż na obojczyku Grota wyglądał tandetnie, to zdawał się spełniać swoją funkcję. Mężczyzna stał, przytrzymywany z jednej strony przez Gladiatora. Chłystek przyglądał się temu, ale odwrócił się, gdy herszt bandy powrócił.
— I jak, szefie? Jest tam coś?Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści Cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!
- Pwt 31, 8
ee
— Wy-wyszedł z gruzów, ale zde-zdechł k-kilka metrów dalej. A t-twoje rany… Żebro prze-przebiło twoją sk-skórę… — Odpowiedział nieznajomy, powoli siadając.
-
- Pierdolona jaskinia skarbów. - odparł i odwrócił, aby splunąć na truchło kobiety. - Obłowili się, jebani. Mają tu lepiej niż w naszej kryjówce. Dlatego, jak na moje, lepiej tu będzie zostać, przynajmniej jakiś czas. Wy jesteście ledwo co żywi i nie damy zanieść na raz całego tego dobra… Pewnie w końcu zlezą się tu jakieś inne chujki, ale mamy czas. Chyba.
-
Dalej drapał się po brodzie w zamyśleniu. Hmm… Nie jest najgorzej, ale z przebitym żebrem może nie zdziałać wiele. Warto się przy tym upewnić, czy będzie musiał odpocząć, czy nie.
- Przez ile dni będę musiał leżeć? - zapytał nieznajomego. -
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
— Czyli co? — Gladiator okolił wzrokiem korytarz. — Zabalujemy tutaj na noc? — Bo rzeczywiście, słońce już dawno zaszło za horyzontem.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony: ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze.
~Ps 68, 20— Ni-nie wiem, ni-nie jestem dok-doktorem, ja ty-tylko opa-opatrzyłem, ale po-pomogę Ci wró-wrócić. Wrócimy ra-razem, tak? — Zapytał nieznajomy.
-
- Dokładnie tak. - potwierdził, zirytowany nieco tym, że oni nie widzą korzyści, jakie można wyciągnąć z tego wszystkiego, tak jak on je widzi. No ale cóż, to dlatego właśnie Dzieciożerca jest hersztem tej bandy.
-
- Tak, tylko gdzie mamy wrócić? - zapytał zdezorientowany.
-
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
— No to ej, najwyższy czas się wprowadzić! — Skwitował to gromko Chłystek, od razu ruszając do wnętrza mieszkania. Za nim, z wiadomych powodów już z nieco mniejszym entuzjazmem, poszedł Gladiator podtrzymujący Grota.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
— D-do Arki. Po-powracasz z mi-misji, prawda? — Nieznajomy zbliżył się na czworakach, wchodząc w snop księżycowego światła. Był to kościsty człowieczek o żółtej cerze i mysiej aparycji, odziany w obszerne, nieumiejętnie zszyte futro. Przez jego plecy był przewieszony prosty łuk, wykonany z pojedynczej, długiej łodygi i napiętej na nią cięciwy. U boku, w płóciennej torbie przyszytej do futra, najpewniej trzymał strzały.
-
Jeśli mógł, to skrzyżował swoje ramiona. Nic nie wie o jakiejkolwiek misji, ale faktycznie zmierza do Arki. Kłamanie nie ma sensu w takiej sytuacji, więc Misjonarz zdecydował się na powiedzenie prawdy.
- Nie. Nie wracam z misji, ponieważ nie jestem Arkowcem. Za to miałem udać się do Arki, ale moje plany tymczasowo pokrzyżował tamten potwór, którego spotkaliśmy. Zakładam, że mam razem z Tobą udać się do Arki, czyż nie? -
A on sam wrócił na górę, gdzie został Księciunio, o którym Chłystek najwidoczniej zapomniał, a głupio by było, gdyby klechę jednak coś zeżarło.
-
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
Rzeczywiście, nie byłby to najlepszy finał historii pijanego księdza. Po krótkiej wspinaczce zawaloną gruzem klatką schodową Herszt dotarł na szczyt bloku i to w samą porę, by zastać niecodzienną scenę; spity jak bela Księciunio klęczał nad krawędzią wielopiętrowego bloku, unosząc dłonie i bełkocząc niezrozumiałe słowa do chmur, zaś w jego szatę gorączkowo wczepiał się Glizdek, z całych sił szarpiąc mężczyznę z powrotem na dach, tylko po to, by ten znowu czołgał się do samego krańca dachu.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Jezus dał im taką odpowiedź; <Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo> Mówił zaś o świątyni swego ciała.
- J 2, 19. 20.
— A-ale jak to nie je-jesteś je-jednym z nas? Prze-przecież masz krzy-krzyż i Pi-pismo… — Mężczyzna musiał z zdziwienia zupełnie zignorować pytanie Misjonarza, patrząc na niego wzrokiem pełnym zaskoczenia.
-
- Prawda, posiadam krzyż i Pismo, ale nie jestem Łazikiem służącym proboszczowi… - odparł, drapiąc się po brodzie, gdyż chciał przypomnieć sobie nazwisko proboszcza, będącego jednocześnie przywódcą Arkowców. - …Czarnko? Zresztą, posiadam Pismo Święte, gdyż jestem Sędzią Bożym, a sam Bóg nakazał mi się udać na Stację Kościelną.
-
- Pierdolone objawienie, kurwa jego mać. - mruknął pod nosem i zaczął stawiać jak najdłuższe kroki, aby w porę dojść do Księciunia i złapać go za fraki, odciągając od krawędzi.
- A Tobie co? Męczeństwa się zachciało? - zapytał, choć nie spodziewał się odpowiedzi, zamiast tego rozejrzał się czujnie po okolicy, wypatrując ewentualnych niebezpieczeństw oraz oceniając porę dnia. -
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
Trwał późny wieczór, dookoła zapadała granatowa ciemność. Temperatura także spadała, a ciemne niebo nie dawało nadziei na ciepłą noc. Wiatr przybierał na sile, miotając sobą drobiny kurzu, a gdzie w oddali żałośnie zawył mutant.
— Szchefie… — Wybełkotał Księciunio, wymachując dłonią. — Tam to w ogóle… Niebo jest i w ogóle…Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych. aby was do Boga przyprowadzić.
- 1P 3, 18a
— S-s-se-sędzią Bo-bożym? — Zaskoczone oczy mężczyzny rozszerzyły się jeszcze bardziej, błyszcząc w ciemności. — Ja-jam niegodny, a-ale… Po-pozwól mi to-towarzyszyć Ci w po-podróży! Te-też zmierzam do A-arki!
-
- Zazwyczaj podróżuję sam, aczkolwiek nigdy nie gardziłem towarzystwem. Zgoda. Możemy pójść razem do Arki, choć wolałbym poczekać na polepszenie mojego stanu. - odparł nieco zadowolony.
- Jak się nazywasz? - zapytał nieznajomego.