[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Był to zdecydowanie najlepszy strzał od dawna, może nawet w całej karierze. Ale pozostaje inna kwestia: Zataszczenie tego do kryjówki. Choć po chwili namysłu Dzieciożerca rozwiązał ją całkiem sprawnie: Po co przenosić te łupy do starej kryjówki, jeśli można pójść tam, z łatwością zabrać niewielki dobytek, a następnie wrócić tutaj? Było to o wiele lepsze miejsce, większe, wygodniejsze i odpowiednio zabezpieczone… Choć istniało też ryzyko, że wpadnie tu jakaś banda Łazików i ktoś zdoła opowiedzieć o tym, co tu zaszło, a wtedy już tak wesoło nie będzie. Cóż, tym się będzie martwić później. Skoro przeszukał już całą konstrukcję i był pewien, że nie kryje się tu żaden kolejny oponent, wrócił do swoich ludzi, aby sprawdzić, czy zostali należycie opatrzeni i jak sobie radzą.
-
Misjonarz przyłożył swoją prawą rękę przy podbródku, aby podrapać się po nim, gdy w międzyczasie będzie przypominał sobie, co się stało. Wtedy przypomniał sobie, iż przygniecenie było spowodowane jego “genialnym” planem, kiedy to starał się sprowokować potwora, z którym walczył, do wbiegnięcia w budynek, przez co potwór mógłby zginąć w wyniku przygniecenia gruzem.
- Hmm… Rzeczywiście, zostałem przygnieciony. Powiedz mi, czy potwór zginął pod gruzami budynku? I jak poważne są moje rany? -
Dzieciożerca [T-4(Dzień 0)]
Choć bandaż na obojczyku Grota wyglądał tandetnie, to zdawał się spełniać swoją funkcję. Mężczyzna stał, przytrzymywany z jednej strony przez Gladiatora. Chłystek przyglądał się temu, ale odwrócił się, gdy herszt bandy powrócił.
— I jak, szefie? Jest tam coś?Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści Cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!
- Pwt 31, 8
ee
— Wy-wyszedł z gruzów, ale zde-zdechł k-kilka metrów dalej. A t-twoje rany… Żebro prze-przebiło twoją sk-skórę… — Odpowiedział nieznajomy, powoli siadając.
-
- Pierdolona jaskinia skarbów. - odparł i odwrócił, aby splunąć na truchło kobiety. - Obłowili się, jebani. Mają tu lepiej niż w naszej kryjówce. Dlatego, jak na moje, lepiej tu będzie zostać, przynajmniej jakiś czas. Wy jesteście ledwo co żywi i nie damy zanieść na raz całego tego dobra… Pewnie w końcu zlezą się tu jakieś inne chujki, ale mamy czas. Chyba.
-
Dalej drapał się po brodzie w zamyśleniu. Hmm… Nie jest najgorzej, ale z przebitym żebrem może nie zdziałać wiele. Warto się przy tym upewnić, czy będzie musiał odpocząć, czy nie.
- Przez ile dni będę musiał leżeć? - zapytał nieznajomego. -
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
— Czyli co? — Gladiator okolił wzrokiem korytarz. — Zabalujemy tutaj na noc? — Bo rzeczywiście, słońce już dawno zaszło za horyzontem.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony: ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze.
~Ps 68, 20— Ni-nie wiem, ni-nie jestem dok-doktorem, ja ty-tylko opa-opatrzyłem, ale po-pomogę Ci wró-wrócić. Wrócimy ra-razem, tak? — Zapytał nieznajomy.
-
- Dokładnie tak. - potwierdził, zirytowany nieco tym, że oni nie widzą korzyści, jakie można wyciągnąć z tego wszystkiego, tak jak on je widzi. No ale cóż, to dlatego właśnie Dzieciożerca jest hersztem tej bandy.
-
- Tak, tylko gdzie mamy wrócić? - zapytał zdezorientowany.
-
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
— No to ej, najwyższy czas się wprowadzić! — Skwitował to gromko Chłystek, od razu ruszając do wnętrza mieszkania. Za nim, z wiadomych powodów już z nieco mniejszym entuzjazmem, poszedł Gladiator podtrzymujący Grota.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
— D-do Arki. Po-powracasz z mi-misji, prawda? — Nieznajomy zbliżył się na czworakach, wchodząc w snop księżycowego światła. Był to kościsty człowieczek o żółtej cerze i mysiej aparycji, odziany w obszerne, nieumiejętnie zszyte futro. Przez jego plecy był przewieszony prosty łuk, wykonany z pojedynczej, długiej łodygi i napiętej na nią cięciwy. U boku, w płóciennej torbie przyszytej do futra, najpewniej trzymał strzały.
-
Jeśli mógł, to skrzyżował swoje ramiona. Nic nie wie o jakiejkolwiek misji, ale faktycznie zmierza do Arki. Kłamanie nie ma sensu w takiej sytuacji, więc Misjonarz zdecydował się na powiedzenie prawdy.
- Nie. Nie wracam z misji, ponieważ nie jestem Arkowcem. Za to miałem udać się do Arki, ale moje plany tymczasowo pokrzyżował tamten potwór, którego spotkaliśmy. Zakładam, że mam razem z Tobą udać się do Arki, czyż nie? -
A on sam wrócił na górę, gdzie został Księciunio, o którym Chłystek najwidoczniej zapomniał, a głupio by było, gdyby klechę jednak coś zeżarło.
-
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
Rzeczywiście, nie byłby to najlepszy finał historii pijanego księdza. Po krótkiej wspinaczce zawaloną gruzem klatką schodową Herszt dotarł na szczyt bloku i to w samą porę, by zastać niecodzienną scenę; spity jak bela Księciunio klęczał nad krawędzią wielopiętrowego bloku, unosząc dłonie i bełkocząc niezrozumiałe słowa do chmur, zaś w jego szatę gorączkowo wczepiał się Glizdek, z całych sił szarpiąc mężczyznę z powrotem na dach, tylko po to, by ten znowu czołgał się do samego krańca dachu.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Jezus dał im taką odpowiedź; <Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo> Mówił zaś o świątyni swego ciała.
- J 2, 19. 20.
— A-ale jak to nie je-jesteś je-jednym z nas? Prze-przecież masz krzy-krzyż i Pi-pismo… — Mężczyzna musiał z zdziwienia zupełnie zignorować pytanie Misjonarza, patrząc na niego wzrokiem pełnym zaskoczenia.
-
- Prawda, posiadam krzyż i Pismo, ale nie jestem Łazikiem służącym proboszczowi… - odparł, drapiąc się po brodzie, gdyż chciał przypomnieć sobie nazwisko proboszcza, będącego jednocześnie przywódcą Arkowców. - …Czarnko? Zresztą, posiadam Pismo Święte, gdyż jestem Sędzią Bożym, a sam Bóg nakazał mi się udać na Stację Kościelną.
-
- Pierdolone objawienie, kurwa jego mać. - mruknął pod nosem i zaczął stawiać jak najdłuższe kroki, aby w porę dojść do Księciunia i złapać go za fraki, odciągając od krawędzi.
- A Tobie co? Męczeństwa się zachciało? - zapytał, choć nie spodziewał się odpowiedzi, zamiast tego rozejrzał się czujnie po okolicy, wypatrując ewentualnych niebezpieczeństw oraz oceniając porę dnia. -
Dzieciożerca [T-3(Dzień 0)]
Trwał późny wieczór, dookoła zapadała granatowa ciemność. Temperatura także spadała, a ciemne niebo nie dawało nadziei na ciepłą noc. Wiatr przybierał na sile, miotając sobą drobiny kurzu, a gdzie w oddali żałośnie zawył mutant.
— Szchefie… — Wybełkotał Księciunio, wymachując dłonią. — Tam to w ogóle… Niebo jest i w ogóle…Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
- Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych. aby was do Boga przyprowadzić.
- 1P 3, 18a
— S-s-se-sędzią Bo-bożym? — Zaskoczone oczy mężczyzny rozszerzyły się jeszcze bardziej, błyszcząc w ciemności. — Ja-jam niegodny, a-ale… Po-pozwól mi to-towarzyszyć Ci w po-podróży! Te-też zmierzam do A-arki!
-
- Zazwyczaj podróżuję sam, aczkolwiek nigdy nie gardziłem towarzystwem. Zgoda. Możemy pójść razem do Arki, choć wolałbym poczekać na polepszenie mojego stanu. - odparł nieco zadowolony.
- Jak się nazywasz? - zapytał nieznajomego. -
- Niebo. - powtórzył z namysłem. - I to jakie? - dodał, ale nie czekał już na ewentualną odpowiedź i jedynie pomógł mu zejść na dół. Następnie zastanowił się da czy radę zamaskować jakoś wejście do środka, gdy będzie tam jednocześnie wchodzić, lub czy może zrobić to teraz, aby też nie uniemożliwić sobie wejścia. Nie chciał spędzić tu więcej czasu, niż absolutnie musiał, a nie miał też ochoty obudzić się z poderżniętym gardłem. A właściwie to nie obudzić się wcale, gdyby ktoś znalazł wejście do jego kryjówki, człowiek czy mutant.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -10 (Wydarzenie)]
Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili.
~Mdr 11, 23
Nieznajomy usiadł przed Misjonarzem po turecku.
— Po-Popiel. Mówią na mnie Po-Popiel.Dzieciożerca [T-2(Dzień 0)]
Po odprowadzeniu najważniejszego członka bandy do zdobytego w mieszkania, w którym przywitał go gromki śmiech towarzyszy, herszt mógł w spokoju zastanowić się nad tym jak tego dokonać. Właściwie, oryginalny pomysł, czyli zastawienie wejścia łatwym do przesunięcia, ale nie rzucającym się w oczy przedmiotem nie wydawał się zły, jednak będzie stanowił wątpliwą ochronę przed czujnym węchem wielu mutantów. Mógłby także zataszczyć do wylotu rury pobliski kawał gruzu, który lepiej sprawdzi się w powstrzymywaniu ewentualnych intruzów, ale także spowolni ewentualną ucieczkę.
-
- Tak więc, Popielu, przestań się jąkać. Nie jestem tutaj, aby Cię zabić, a jąkanie jest jednym z elementów strachu. Strach zaś zabija racjonalne myślenie. - odparł spokojnie, a następnie podrapał się po brodzie.
- Mówiłem, że wolałbym wrócić do zdrowia, aczkolwiek teoretycznie powinienem być zdolny do walki i do czegoś tak prostego, jak chodzenie. Powiedz mi, Popielu, kiedy chciałbyś wyruszyć? -
Tak więc zastanowił się, czy może dodać do tego też jakieś opcjonalne pułapki, czyli z grubsza znów zastawić to, co o mało nie zabiło jego i reszty bandy, bo żadna z opcji, na które teraz wpadł, nie odpowiadała mu w zupełności.