Szkarłatna Wyspa
-
Nie byłeś pewien, czy nie załapali obrazy, czy może w ogóle nie poczuli się dotknięci, ale po chwili, zamiast rzucić się na ciebie z pięściami, odsunęli się i otworzyli ci wrota do pałacu.
-
— Czy przeczytanie tej książki pozwoli mi na zobaczenie tego “coś jeszcze”?
-
- Pozwoli ci na zrozumienie czym to jest. No, w pewnym sensie.
-
//Mogę pozwolić sobie na odpisy, bo aż czuję wielki niedosyt, ale ograniczę się tylko do dialogów i krótkich odpisów w Elarid i Pandemii. W Polsce się zabiorę już za wszystko.//
– Zawołaj mnie, gdy będziesz czegoś potrzebować. Pójdę teraz do kajuty i przeczytam to. Mam nadzieję, że czegoś ciekawego się dowiem. Bywaj, kapitanie. – pożegnał się i udał się do swojej kajuty, w której to nocował. Potrzebuje teraz ciszy i spokoju, aby to przeczytać i przeanalizować to wszystko.
-
Książkę otwierała mapa Archipelagu, na której oznaczono tę konkretną wyspę. Dalej był szkic samej wyspy, a choć linia brzegowa była dobrze zarysowana, tak głębia lądu została opatrzona białą plamą i napisem “Nieznane”, co raczej utrudnia sprawę. Później znajdował się już sam odręczny tekst autorstwa kapitana:
O Wyspie Trolli dowiedziałem się od tubylców po moim pierwszym rejsie tutaj. W ich języku jej nazwa brzmiała Przeklęta Wyspa, Wyspą Trolli ochrzcili ją ci marynarze, którzy tam popłynęli i zeszli na ląd. A przynajmniej ci, którzy przeżyli, bo zostali zdziesiątkowani i tylko garstka wróciła na okręt. Jak łatwo się domyślić, to Trolle zmasakrowały tych pechowców, a niespodzianka, jaką im urządzili, była tym większa, że bestie te są niemal niespotykane poza Verden, a co dopiero tutaj. Z tego co mi wiadomo, Wyspa Trolli jest jedyną w całym Archipelagu Sztormu, którą zamieszkują te potwory. Tubylcy nie mają pojęcia, skąd się tam wzięły ani jak się tu dostały, ale wiele wskazuje na to, że byli tu, gdy zaczęły się tworzyć pierwsze osady i plemiona, bo Przeklęta Wyspa pojawia się w każdej z ich najstarszych legend. Jedne mówią, że Trolle to mieszkańcy wysypy, którzy rozgniewali bogów, zostali więc przemienieni w bestie. Inni sądzą, że to pradawni strażnicy. I to właśnie naprowadziło mnie na trop, zwłaszcza, gdy usłyszałem, że podobno Trolle pojawiły się tam po tym, jak “pływający dom” (jak tubylcy nazywają nasze okręty) przybił do jej brzegów. Wiele lat badałem tę sprawę i w pewnym sensie mam rację. Stawiając wszystko na jedną kartę, wiele lat temu poprowadziłem ekspedycję, która dotarła w głąb wyspy, odnajdując wielką wieżę wykonaną z czystego szmaragdu. To tam też zbierało się najwięcej Trolli. Nie wiem, co jest w wieży, ale musi pochodzić sprzed wieków lub mileniów, a tacy strażnicy udowadniają, że to na pewno coś cennego. Wszystko, czego do tej pory dokonałem, zrobiłem, aby odkryć tajemnicę tej wieży, zwłaszcza, że w Dekapolis odnalazłem złotą czaszkę ze szmaragdami zamiast oczu. Niby nic dziwnego, ale nieważne jak i gdzie się ją postawi, sama obraca się tak, że jej oczy wskazują drogę na wyspę. -
– Magia. – rzekł Leric, zamknąwszy książkę. – Albo coś innego, czego żadna rozumna istota nie jest w stanie pojąć.
Wstał z pryczy i udał się tam, gdzie wcześniej rozmawiał z kapitanem. Powie mu, co o tym wszystkim sądzi, ale też może dowie się trochę więcej od niego samego.
-
Akurat tym razem znalazłeś go na pokładzie, gdy lustrował przy użyciu lunety horyzont.
- Zapowiada się dobra pogoda. - rzucił na twój widok i wskazał na książkę. - I jak? -
– W jaki sposób znalazłeś tę czaszkę? Jakiś grobowiec?
-
- Skarbiec lokalnego watażki. Chętnie zapytałbym, jak ją zdobył i skąd, ale wtedy już nie żył, a nikt inny na to pytanie nie mógł mi odpowiedzieć.
-
– Próbowałeś coś zrobić z tą czaszką? Na przykład zniszczyć za pomocą magii albo zwykłym młotem?
-
- Zgłupiałeś? Nawet jeśli z ekspedycji na Wyspę Trolli nic nie wyjdzie, to takie coś jest warte małą fortunę, czemu miałbym próbować ją zniszczyć?
-
— Aby zobaczyć, czy chroni to jakaś magia. Gdybym był napierdolony jak szpadel, to na pewno bym to sprawdził.
-
- Są bardziej subtelne sposoby na zbadanie czegoś takiego. Mój przyjaciel, Mag i nie tylko, zbadał ten artefakt. Owszem, jest magiczna, ale nie jest to żadna klątwa ani nic, co mogłoby zagrozić mi, tobie lub komukolwiek z załogi.
-
— Czyli zwykła szmaragdowa czaszka, która tylko wskazuje pewien kierunek. Eh, kiepsko, liczyłem na coś lepszego i ciekawszego.
-
- Ciekawie zrobi się na miejscu. Miałeś już kiedyś doświadczenie z czymś takim? Lub chociaż podobnym?
-
— I tak, i nie. Niektóre grobowce, a szczególnie te stare i zapomniane, posiadały coś w postaci kluczy, ale były to jakieś płytki, figurki, ale nigdy nie spotkałem się z czaszką, która wskazywała konkretny kierunek.
-
- Zawsze coś. Masz jeszcze jakieś pytania?
-
— Nie mam. A ty masz?
-
Zastanowił się dobrą chwilę, ale ostatecznie pokręcił głową.
- Nie, to wszystko. -
//Nie chcę jakoś ruszać tej fabuły i chyba warto by było poczekać na resztę… ale chyba trochę sobie poczekamy//
— Idę się powłóczyć gdzieś w pobliżu. Pewnie będę pić, więc wiesz gdzie mnie szukać. — na tym zakończył rozmowę i po prostu wyszedł, a następnie udał się do baru, w którym wcześniej był.