Begin
- 
— Wręcz przeciwnie. Czasem nawet kilka osób dziennie, zależy od danego dnia. Czemu pytasz? 
- 
— Z ciekawości. A co? To dziwne pytanie? — Spojrzała na nią. 
- 
— Z ciekawości pytam — odpowiedziała niewinnie. — Co dziś planujesz? 
- 
— Pogadać z Kizuką. — Odpowiedziała z marszu. 
- 
Pokiwała głową i życzyła Adahy powodzenia. 
- 
— Wiesz, gdzie ją znaleźć? — Zapytała bez ogródek. 
- 
— W zasadzie wszędzie i nigdzie. Pojawić może się tam, gdzie ma ochotę, ale żeby jej szukać? Najprościej pewnie byłoby odwiedzić ją w Kotrii. 
- 
Zmarszczyła brwi. 
 — To daleko? Brzmi daleko.
- 
— Dziś byś dojechała. Kilka godzin drogi wozem. Marszem niewiele więcej. Kwestia uporu. 
- 
— Spoko. — Pokiwała głową, obmyślając czy chce już dzisiaj tam wyruszyć. — W którą to stronę? Potrzebuję mapy czy droga jest prosta? 
- 
— Najprościej będzie złapać wóz do Rebel, a z Rebel na pewno będzie ktoś jechał do Kotrii. 
- 
“Rebel, Kotria, tam znaleźć Kizukę. I mam szansę jeszcze dzisiaj dojechać… Nie ma na co czekać.” Stwierdziła milcząco, w myślach opracowując plan drogi. 
 — Świetnie. — Przeciągnęła ramiona, podnosząc się z taboretu. — I dzięki.
 Od razu opuściła bar i skierowała się wprost do hotelu, by stamtąd zebrać swoje pozostałe rzeczy i udać się w drogę.
- 
Pan Hejter 
 Dimitry obudził się nagle. Czuł ból pulsujący mu w skroniach. Przez dłuższą chwilę był nim przytłoczony, jednak gdy się otrząsnął i wyszedł z otępienia, zorientował się, że coś jest nie tak. Słyszał w pobliżu konia, jednak przeczuwał, że to nie jego wierzchowiec. Było mu ciepło, pachniało sianem, a gdzieś w oddali słyszał dziecięce śmiechy. Gdy się rozejrzał, zorientował się, że siedzi w kącie stajni.
- 
Dimitrii natychmiast połączył fakty: jeśli przeżył bitwę to znaczy że jest w jakimś obozie. Ale czy został wzięty w niewole przez francuzów czy uratowali go swoi? To istotna zagadka. Udając wciąż nieprzytomnego z zamkniętymi oczami nasłuchiwał języka aby połapać się wśród jakiego narodu się znajduje. Przy okazji powoli ręką szukał swojej szabli i bandoletu, gdyby był zmuszony do samoobrony. 
- 
Radio 
 W hotelu Suseł zajęta była czytaniem książki. Spojrzała przelotnie na Adahy, ale nic nie powiedziała. W pokoju nic się nie zmieniło, raczej nikt do niego nie wchodził. Nie było wiele rzeczy do zabrania. Przez okno Adahy miała widok na morze i bawiące się na podwórzu dzieci.Pan Hejter 
 Szablę miał przy sobie, jednak po bandolecie nie było śladu. Po jakimś czasie usłyszał kroki i kobiecy głos, nucący nieznaną mu melodię. Dziewczyna przemówiła do najwyraźniej do któregoś konia, bo wspomniała, że przyniosła mu jedzenie. Jeśli chodzi o język, w jakim mówiła, to tutaj Dimitry czuł swego rodzaju dysonans poznawczy - rozumiał jej mowę, jednak z drugiej strony czuł, że nie mówi w znanym mu języku.
- 
Nie zamierzała tracić wiele czasu; ani na zwłokę, ani na szukanie transportu. Narzuciła na siebie kurtkę i zadbała o to, by scyzoryk znalazł się w kieszeni pozbawionej dziur. Po tym powróciła do recepcji i stając w wyjściu, zawołała. 
 — Ej, Suseł! Pokój wolny, łap klucze! — I biorąc niewielki rozmach, rzuciła klucz do zmiennokształtnej (nego?).
- 
Dimitrii zmieszał się wewnętrznie, pomyślał, że skoro to nie francuski to tak źle nie było. Wstał ze stogu na którym leżał poprawił swoją szablę i strzepał siano z ubrań i rozejrzał się za kimś z kogo można by zapytać co tu się dzieje. 
- 
Radio 
 Suseł złapała klucze i uśmiechnęła się łagodnie.
 — Szerokiej drogi!
 Chwilę później Adahy znów była na zewnątrz.Pan Hejter 
 Mógł chociażby zapytać tej kobiety, która akurat odwróciła się w jego stronę. Wyglądała na zaskoczoną, ale zebrała się w sobie i uśmiechnęła, chyba właśnie do Dimitra. Choć w sumie to nie był tego pewien.
 — Dzień dobry?
- 
— Żebym tylko znała tą drogę… —Wymamrotała Adahy sama do siebie. Jej celem było Rebel i jak się orientowała, z Begin prowadziła do niego droga. Raczej nie powinna być trudna do znalezienia, prawda? Poszła na obrzeża, mając nadzieję, że tam będzie się zaczynała. 
- 
Dimitri ukłonił się lekko kobiecie po czym zaczął rozmowę. - Witam cię droga damo, czy mógłbym zapytać gdzie się znajduję? Upadłem podczas bitwy i szczerze nie pamiętam co się działo dalej, a niemiły ból w skroni przypomina mi, że nie znajduje się w niebie. Choć moim oczom zapewne ukazał się anioł. - 
 


