Begin
- 
Jak na razie nikt, poza jedną starszą panią, która chyba właśnie odpierdalała seniorski aerobik. W bezpiecznej odległości. 
- 
Po wygrzaniu się, wysuszyl się, ubrał, sprawdził czy eszystko ma i wrócił do hotelu Eveline 
- 
Natasha była nieco zdziwiona tym, jak dobrze poszło jej szukanie informacji i środka transportu do kolejnego miasta. Niech żyje dużo szczęścia i wkurzanie przypadkowych przechodniów! 
 -O, a tak swoją drogą, czy wiesz coś może o - ponownie spojrzała na mapę - Donii i Mitr? Chciałabym już zaplanować, gdzie udam się po wizycie w Seyo.
- 
— W Donii nie bywam. Wien tylko, że są tam elfy. A w Mitrze jest kasyno, ale jak masz ochotę zwrócić obiad to jest też kolejka górska. 
- 
-Czekaj czekaj, macie tutaj elfy? Kurwa, okej, wiem już o elfach i o wampirach. I o Suśle, choć nie jestem do końca pewna, czym on jest. Czy są tutaj jeszcze jakieś inne magiczne rasy, o których powinnam wiedzieć? 
- 
— No są zmiennokształtni. Elfy, wampiry, inne rasy są mniej pospolite to wszystkich nie pamiętam. Chyba są wróżki, ale nie jestem przekonany. 
- 
-Hmmmm… Okej, chyba skończyły mi się na razie nudne Jokerowe pytania - odchyliła się w krześle zastanawiając się nad czymś - Oi, chyba zapomniałam spytać się o twoje imię. Sorki, zdarza mi się dość często, zwłaszcza teraz, gdy jestem zbyt skupiona na tym całym magicznym gównie, które mnie otacza. 
- 
— Ja? Jestem Kaspian. 
- 
Wypoczęty i czysty od złego dotyku Susła otworzył drzwi Hotelu, szukając wzrokiem Eveline. - Hejo. 
- 
//najs Eveline tym razem dla odmiany piła kawę. 
 — Och, czyli jednak przeżyłeś. Długo cię nie było.
- 
- Udało mi się uniknąć stosunku z Susłem, ale niesmak pozostał i musiałem się umyć. Ale zgarnąłem kartę i sporo informacji. - Wyszczerzył się i usiadł na przeciw niej. - Też mogę prosić? 
- 
— O stosunek? — zapytała dziewczyna, unosząc brwi. 
- 
- Kawy, zboczuszku. 
- 
-Kaspian, ładne imię - skomentowała Natasha, a ponieważ skończyły się jej pytania i nie miała pojęcia, co teraz powiedzieć, wzięła kolejny łyk piwa z swojego kufla i rozejrzała się po barze. 
- 
— Ja nie jestem zboczuszkiem. Zboczuszka już poznałeś. 
 Wzięła czysty kubek i nalała kawy z dzbanka.
- 
- Suseł bezpośrednio nie zaproponował rżnięcia się, a ty jednak niebezpiecznie się do tego zbliżyłaś? Może sami zboczeńcy prowadzą hotele w tym świecie… 
- 
bulba 
 — Nie zaproponował? Rzadko mówi to na głos, ale jak się już bierze do rzeczy…
 Machnęła ręką.
 — Sam zacząłeś ze stosunkami. Mam wątpliwości, żebyś był całkiem nietknięty.Wikuś 
 W końcu piwo się jej skończyło, a i czas minął. Marynarze zaczęli się zbierać.
- 
- Każdy niesie swój krzyż. - Odebrał kawę, dziękując skinieniem głowy. - Jak minął dzień? 
- 
Znów upiła łyk z kubka. 
 — Pomalutku. Jedynie ktoś mi podrzucił ciuchy, przez które capiło tu jak w kanałach. Nie wiesz, kto to mógł być?
- 
- Jakiś urodziwy i niezwykle inteligentny dżentelmen? - 
 


