Begin
- 
-Kaspian, ładne imię - skomentowała Natasha, a ponieważ skończyły się jej pytania i nie miała pojęcia, co teraz powiedzieć, wzięła kolejny łyk piwa z swojego kufla i rozejrzała się po barze. 
- 
— Ja nie jestem zboczuszkiem. Zboczuszka już poznałeś. 
 Wzięła czysty kubek i nalała kawy z dzbanka.
- 
- Suseł bezpośrednio nie zaproponował rżnięcia się, a ty jednak niebezpiecznie się do tego zbliżyłaś? Może sami zboczeńcy prowadzą hotele w tym świecie… 
- 
bulba 
 — Nie zaproponował? Rzadko mówi to na głos, ale jak się już bierze do rzeczy…
 Machnęła ręką.
 — Sam zacząłeś ze stosunkami. Mam wątpliwości, żebyś był całkiem nietknięty.Wikuś 
 W końcu piwo się jej skończyło, a i czas minął. Marynarze zaczęli się zbierać.
- 
- Każdy niesie swój krzyż. - Odebrał kawę, dziękując skinieniem głowy. - Jak minął dzień? 
- 
Znów upiła łyk z kubka. 
 — Pomalutku. Jedynie ktoś mi podrzucił ciuchy, przez które capiło tu jak w kanałach. Nie wiesz, kto to mógł być?
- 
- Jakiś urodziwy i niezwykle inteligentny dżentelmen? - 
- 
— Urodziwy? W sumie trochę tak. Inteligentny? Chyba tylko w swojej głowie. 
 Pukła go w czoło m
- 
- Ranisz moje serce, Eveline. - Złapał się za serce i upił trochę z kubka. - Masz jakieś plany na wieczór? 
- 
Także wstała więc od stołu i ruszyła za marynarzami. 
- 
bulba 
 — Nieszczególnie. Co ci chodzi po głowie?Wikuś 
 Dotarła na jeden z większych statków. Kapitan spojrzał na nią, potem na listę, którą trzymał i w końcu zapytał o imię.
- 
- Może mały spacer? 
- 
-Natasha Tretiakowa. Jeden z marynarzy powiedział, że mogę zabrać się z wami do Seyo - przedstawiła się trzymając kciuki, by nie wyrzucono jej z statku. 
- 
bulba 
 Eveline uśmiechnęła się.
 — To dopijmy kawę i możemy pójść. I tak na ten moment nie mam klientów.Wikuś 
 — Dobra. — Kapitan dopisał ją do listy. — Nie wychylaj się za bardzo i mów jak będzie ci niedobrze.
- 
-Tak jest kapitanie! - wykrzyknęła, a następnie zasalutowała w bardzo przerysowany sposób. Częściowo efekt wypitego przed chwilą piwa, częściowo fakt, że od dziecka chciało coś takiego zrobić. 
 Odeszła od kapitana i rozejrzała się po pokładzie szukając wzrokiem miejsca, w którym mogłaby spędzić podróż.
- 
Znalazła sobie ławeczkę pod masztem. Marynarze pomimo wypitego alkoholu wzięli się do pracy i po niedługim czasie mogli odpłynąć. 
- 
- O, nie sądziłem, że pójdzie tak łatwo. Bardzo chętnie. - Dalej popijał kawę. - To miejsce jest w cholerę inne od Korei 
- 
— Tak? Opowiesz mi o tym? 
- 
Zajęła miejsce na owej ławeczce. Czuła się trochę źle z tym, że nie pomagała marynarzom, ale z drugiej strony, była zbyt leniwa, by cokolwiek z tym zrobić, a jej brak umiejętności oraz wiedzy doprowadziłby pewnie do tego, że jej obecność tylko wkurzałaby marynarzy. Postanowiła spędzić więc swój czas na czymś bardziej przyjemnym i zapaliła papierosa obserwując pracujących mężczyzn oraz rozciągające się wokół statku morze (ocean? Nie była tego do końca pewna…) 
- 
- Nie zwracając nawet uwagi na brak pieniądza czy technologii, społeczeństwo jest tu zupełnie inne. W Korei, ludzie, nawet młodzi, są strasznie ortodoksyjni i patrzą wąsko na świat. Najlepszym przykładem tego jest to, że święta obchodzimy wedle kalendarza księżycowego. Do tego wszechobecny materializm i podejście do władzy, ludzie w Korei są z natury nastawieni na sukces i deptanie innych po drodze, to wielki minus naszej kultury. Do tego uwielbiamy eksploatować i wyciskać do ostatniej kropli wszystko wokół, bo jest “nasze i powinno nam służyć”, dlatego ciężko znaleźć osamotnione i puste miejsca. Do tego ludzie ubóstwiają u nas tyrać i pracować. U was wszystko jest… wolniejsze, lżejsze. 
 


